Tweetnij #BadBoyPL :)
-
Frajerze? Zostawisz nas na chwilę?- odezwał się Lu, sprawiając iż nasza dwójka
spojrzała na niego wielkimi oczami.
Beau westchnął z wyraźnym zirytowaniem, po czym przeniósł
swój wzrok na moją twarz. Nie poruszył
się ani o centymetr, gdyż w jego zielonych oczach widziałam niepewność i
rozdarcie. Zacisnęłam usta w wąską linię i pokręciłam głową na „nie”,
odpowiadając tym samym na jego nieme pytanie.
Nie chciałam pozostawać sam na sam z najniebezpieczniejszą osobą, jaką
dane było mi kiedykolwiek poznać. Układałam miliony różnych scenariuszy
spotkania z Luke’iem po naszej ostatniej rozmowie, jednak dziejąca się w owej
chwili sytuacja nie wpisywała się w ani jeden z nich. Rozmowa? Nie dzięki.
Byłam naprawdę upartą kobietą, kiedy cokolwiek sobie ubzdurałam, nikt ani nic
nie było w stanie zmienić mojej decyzji czy zdania… Tak było również wtedy.
Zdecydowałam, iż postaram się unikać chłopaka z kolczykiem na wszelkie możliwe
sposoby, co oczywiście było cholernie trudne ze względu na moją dość bliską przyjaźń
z jego starszym (i głupszym) bratem. Nie chciałam rezygnować z kogoś tak
oryginalnego i niesamowitego jak Beau, tylko i wyłącznie ze względu na mój
strach, który czułam wobec Lukey’a. BoBo potrafił rozśmieszyć mnie nawet gdy
znajdowałam się w najbardziej gburowatym humorze. Wystarczyło jedno spojrzenie
w te zielone, pełne szczęścia oczy i momentalnie stawałam się, tak samo
szczęśliwa jak ich prywatny właściciel. Był inny niż mężczyźni, którzy
dotychczas stawali na mojej drodze… Chociaż możliwe, że to charakterystyczna
cecha Brooksów. Każdy z nich miał w sobie coś niespotykanego… Nieziemskiego?
Nie byli do siebie podobni. No, nie licząc wyglądu… Luke i Jai jako bliźniaki
jednojajowe raczej musieli być niemal kropla w krople tacy sami.
Jai był najmłodszy. Zazwyczaj ubierał ciemne kolory
połączone z… Ciemnymi kolorami. Spodnie moro, bluzy o ogromnych rozmiarach i
Timberlandy. To właśnie on. Okey. Powiem to. Cholernie podobały mi się
wszystkie jego tatuaże oraz kolczyki…. Były inspirujące i cholernie kreatywne.
Mogły wyglądać, jak tylko zwykła mieszanina rysunków, lecz wyczuwałam w nich
pewne powiązania i ukryte znaczenia. Bo nikt raczej nie pokrywałby większej
części swojego ciała tatuażami pozbawionymi jakiegokolwiek sensu, prawda?
Podobnie do swojego starszego „sobowtóra” był osobowością bardzo bipolarną. Już
podczas naszego pierwszego spotkania wyczułam wiele sprzeczności, które krył w
sobie… Na zmianę uśmiechał się i kompletnie ignorował mnie. Potrafił wyśmiać
każde zdanie ulatujące z moich ust, lecz także wysłuchiwał i z tego co
wywnioskowałam, często pomagał swojej matce w prowadzeniu ich wielkiego domu. Zazdrościłam
mu gęstych, długich, ciemnych rzęs, które pod swoim wachlarzem kryły
czekoladowe oczy. Nie pakował się w kłopoty, ale kiedy tracił na sobą
panowanie, lepiej było trzymać się na odległość minimum kilku metrów od niego.
Mimo kilku dziwnych epizodów, jak nasz pocałunek, JJ pozostawał dla mnie
terenem nieznanym i dzikim i chyba lepiej by tak pozostało.
Luke był tym starszym bliźniakiem. Na ogół starsi z
takiego rodzaju rodzeństwa czuli potrzebę opieki nad swoim młodszym bratem oraz
starali się chronić go na każdym możliwym kroku…. Jednak Luke nie wpisywał się
w stwierdzenie „ogółu”. Był człowiekiem w pełni samodzielnym i nie czującym
potrzeby zwracania uwagi na innych. Jego chód wskazywał na fakt, iż bardzo
dobrze czuł się we własnej skórze. Cóż… Nie dziwię się. Ojć. Ja to naprawdę
powiedziałam!? No dobra. Nienawidziłam go… Nienawidziłam go z całego serca,
jednak miał w sobie to coś, co sprawiało iż lgnęłam do niego za każdym razem,
kiedy spojrzałam w jego tęczówki. Moja nienawiść była czysta, nie mieszała się
z żadnymi innymi uczuciami. W typowych opowiadaniach pisanych przez fanów np.
sławnych zespołów, cicha dziewczyna darzyła chłopaka negatywnymi uczuciami
połączonymi z (zazwyczaj) miłością… Jednak fanfictions to fanfictions, a
prawdziwe życie to prawdziwe życie. Nigdy nie byłabym w stanie pokochać kogoś
takiego, jak on. Dlaczego? Po prostu bałabym się tych wszystkich konsekwencji
związanych z darzeniem Luke’a najmocniejszym uczuciem, jakie ma do zaoferowania
kobieta. Tęsknota i świadomość, iż w każdej chwili mogłabym zostać zdradzona
czy zraniona przerażała mnie pięć razy bardziej. Szatyn stojący dwa metry ode
mnie wyglądał na człowieka zdolnego do niewierności, a było to coś czego
brzydziłam się równie mocno, jak kłamstwa. Szczerze mówiąc, to ani razu w mojej
głowie nie pojawiła się taka możliwość, że Brooks mógłby chociażby mnie
polubić. Podobnie do Jaidon’a jego osobowość była połączeniem wielu sprzecznych
cech. Opiekuńczość, którą często wykazywał, całkowicie wykluczała się z jego często
agresywną postawą. Nie akceptowałam przemocy… Była dla mnie czymś obrzydliwym i
okropnym. Nie chciałam cofać się za każdym razem, gdy Luke unosił rękę, bojąc
się kolejnego uderzenia z jego strony. To nie było dobre. Czasami czułam się terroryzowana czy też
naciskana… Podobał mi się fakt, że Lu potrafił powiedzieć mi słowa, które
perfekcyjnie trafiały w moją samoocenę i unosiły ją na moment o jeden poziom wyżej,
ale… Nie. Nigdy więcej nie pozwoliłabym komukolwiek zbliżyć się do mnie
bardziej niż bym tego chciała… Nie bardziej niż w strefie przyjaźni, która nie
miała prawa bytu między mną, a tym chłopakiem.
-
Chodź tu kurwa mać.- warknął Luke, siłą wyciągając mnie na ogród za domem.
Drewniany stolik wraz z dopasowanymi krzesłami, jak zwykle stał w tym samym
miejscu. Zmieniła się tylko jedna rzecz… Wszędzie w trawie pałętały się
piszczące i różnokolorowe zabawki przeznaczone dla pięknego szczeniaczka, będącego
nowym członkiem rodziny Brooksów. Tak jak się spodziewałam, nie mogliśmy jak
zwyczajni ludzie usiąść i porozmawiać… Momentalnie zostałam przyparta do
lawendowej ściany willi, a Australijczyk
oparł swój ciężar o ręce, które spoczywały po obu stronach mojej głowy, tym
samym odcinając mi wszelkie możliwe drogi ucieczki. Zagryzłam wargę i
zatrzepotałam rzęsami, nie chcąc wypuścić łez, które balansowały na granicy
moich oczu. Nie chciałam płakać… Nie przy nim i nie wtedy.
- W-
Wypuść mnie.- wyjąkałam, starając się aby w moim głosie zabrzmiała chociaż
malutka nutka pewności siebie oraz
żądania.
-
Nie, Skarbie.
- A-
Ale… Obiecałeś, że będziesz….
-
„Trzymał się z daleka.”- dokończył za mnie, naśladując mój wysoki głos.-
Wszystko w swoim czasie. Teraz mamy do pogadania, nie uważasz?
-
Nie.- ucięłam szybko.
-
Jaka szkoda… Nie, jednak nie.
-
Luke…- sapnęłam, ponieważ przysunął się jeszcze bliżej mojego ciała, dzięki
czemu faktycznie mógł poczuć mój odstający, niemal ciążowy brzuch.
-
Shh. Posłuchaj… Oboje wiemy, że wiesz co takiego się stało i oboje nie chcemy
mieć z tego powodu kłopotów, prawda? Potrafiłbym bardzo łatwo zgonić na Ciebie
całą winę, czego oczywiście baaardzo bym nie chciał, Księżniczko. Wystarczy
tylko, że spełnisz jeden jedyny warunek, który Ci postawię.- jego ton mógł
wydawać się milutki, jednak w rzeczywistości ociekał sarkazmem i złością.
-
Yhym.
- Nie
chcę nigdy więcej dowiedzieć się od osób trzecich, że byłaś znów odwiedzić
dupka Grier’a w szpitalu.- wyszeptał, a jego usta znajdowały się zaledwie
milimetry od moich rozedrganych warg.- Tak?
-
Tak.
-
Dobrze.
Nachylił się ciut bardziej w moim kierunku. Nasze twarze
dzieliła coraz mniejsza, niebezpieczna odległość, która zdecydowanie nie
pozwalała mi na pobranie świeżej porcji powietrza. Zacisnęłam powieki,
przekręcając głowę w bok, przez co sekundy później poczułam gorący dotyk w
okolicach żuchwy. Luke cicho
zachichotał, odrzucając moje włosy za ramiona. Większy dostęp do mej szyi
pozwolił mu na nagłe, mocne zassanie jej skóry. Syknęłam, odsuwając się w
prawo. Kolejny chichot. Pachniał niesamowicie, lecz fakt iż po raz kolejny
sprawiał mi ból, wziął całkowitą kontrolę nad moim zachowaniem. Raptownie
nadepnęłam na jego stopę, ale jej właściciel nie poruszył się ani o centymetr. Kurwa.
-
Pamiętaj, że zawsze jestem niedaleko.- rzucił mi ostatnie spojrzenie przez
ramię, po czym zniknął we wnętrzu domu.
Mogę
przysiąc, iż moja szczęka opadła aż do samej ziemi! Mogłabym nią wycierać
podłogę! Jak zwykle w takich sytuacjach zarumieniłam się oraz rozdziawiłam
szeroko usta. Przetarłam szybko oczy dłonią, po czym ruszyłam w stronę wielkich
szklanych drzwi, ponieważ usłyszałam głos Beau wykrzykujący moje imię. Luke jak
zwykle, sukcesywnie sprawił że straciłam jakiekolwiek chęci na miłe spędzanie
czasu w towarzystwie mojego przyjaciela. Jednak ku mojemu zdziwieniu BoBo
zdążył przygotować cały seans filmowy! Dosłownie cały! Na dotychczas nie
przykrytej kanapie spoczywał puszysty koc z napisem „ENGLAND” oraz kilka
poduszek. Malutki stolik ukrył się pod piętrzącymi się paczkami chipsów, żelków
oraz innych słodkości. Kurwa. Nie mam prawa do jedzenia tego typu „posiłków”. Mój żołądek ścisnął się, a dłonie poczęły
pocić się. Wiem, że strach na widok zwykłych w codziennym życiu przedmiotów,
nie był czymś naturalnym, ale moje podejście do żywienia nigdy nie należało do
tych normalnych.
Moja
głowa spoczęła na brzuchu Zielonookiego, który usiadł na brzegu kanapy, kładąc
swoje nagie stopy na drewnianym blacie. Mógł to zrobić, gdyż większość
smakołyków leżała obok mnie lub na mnie. Filmem na owy wieczór okazała się
komedia tak głupia, że doprowadzała nas do płaczliwego, nieopanowanego
śmiechu. Nie minęło nawet trzydzieści
minut, kiedy do salonu wkroczyli bliźniacy. Jai miał na sobie jedynie krótkie
spodenki, a Luke nie zmienił swojego wcześniejszego stroju, jedynie przewiązał
swoje włosy bandaną.
-
Kurwa. Zabrałeś mój koc?- starszy uderzył Beau w tył głowy.- Kto ci kurwa
pozwolił?
Nie
ma to, jak kłócić się o koc. To takie męskie.
- Ja
go mam.- mruknęłam, delikatnie unosząc róg materiału do góry.
W
odpowiedzi usłyszałam jedynie ciche burknięcie Lu, a Bo dźgnął mnie delikatnie
w żebra i mrugnął do mnie porozumiewawczo okiem. Okey? Co to miało znaczyć?
Whatever. JJ zajął miejsce na podłodze, natomiast brat z kolczykiem raptownie
uniósł moje nogi, by wsunąć się na miejsce, które chwilę wcześniej zajmowały. Zdecydowałam się usiąść po turecku, przodem do ekranu, jednak moje kostki zostały chwycone przez długie
palce Szatyna. Pozwolił mi położyć swoje kończyny na swoich
kolanach! Podvzas seansu Beau bawił się moimi włosami i od czasu do czasu uśmiechał się do mnie bez najmniejszego podowu. Mówiłam już jak piękny był ten jego pieprzony uśmiech?!
Kilkanaście razy namawiano mnie do spróbowania choć jednego z wszystkich możliwych rodzajów przekąsek, lecz za każdym razem znajdowałam wymówki czy po prostu nie mówiłam nic. Nie chciałam przytyć. Już i tak byłam gruba. Czułam jak tłuszcz pokrywający moje krótkie łydki rozlewał się na skórze Luke’a. Fu. Biedny On. Och, jednak nie. Zasnął! Jego włosy uleciały na czoło, a wargi delikatnie rozchyliły się. Nie kontrolował swoich ruchów, więc po prostu opadł na bok, wtulając się w moje udo. Awhs.
Kilkanaście razy namawiano mnie do spróbowania choć jednego z wszystkich możliwych rodzajów przekąsek, lecz za każdym razem znajdowałam wymówki czy po prostu nie mówiłam nic. Nie chciałam przytyć. Już i tak byłam gruba. Czułam jak tłuszcz pokrywający moje krótkie łydki rozlewał się na skórze Luke’a. Fu. Biedny On. Och, jednak nie. Zasnął! Jego włosy uleciały na czoło, a wargi delikatnie rozchyliły się. Nie kontrolował swoich ruchów, więc po prostu opadł na bok, wtulając się w moje udo. Awhs.
-
Ja… Uhm…- szepnęłam niemal do siebie, wstając.
-
Dokąd idziesz?- zapytał Beau.
- Do
toalety. Zaraz… Ugh.
Podreptałam
do pomieszczenia znajdującego się na
końcu długiego korytarza. Czułam, jak moje wnętrzności wykonują fikołki. Czułam
się bardzo źle. Chciałam przemyć twarz zimną wodą, jednak w porę przypomniałam
sobie o makijażu, nad którym spędziłam niewiele czasu, lecz dodawał mi w pewnym
sensie pewności siebie. Upewniłam się, iż drzwi zostały zamknięte, po czym
uklękłam tuż przed toaletą. Nie chciałam tego robić, ale presja którą
odczuwałam z każdej możliwej strony, robiła swoje. Z łatwością zwróciłam
prawdopodobnie wszystkie posiłki jakie dotychczas zjadłam. Byłam jak zwykle
osłabiona po czymś takim, jednak lekkość, którą poczułam była nie do opisania!
Czułam się niebiańsko. Było jeszcze coś… Coś co nie pozwalało mi na bycie
szczęśliwą. Spojrzałam w lustro nad umywalką i zobaczyła zmęczoną, szarą twarz.
Nic specjalnego. Szybko bez używania szczoteczki, jedynie za pomocą pasty
umyłam zęby.
- Ja
już będę się chyba zbierać.- powiedziałam cicho, pstrykając Beau w ramię. Ku
mojemu zdziwieniu nigdzie nie było Luke’a.
-
Co? Już?
-
Yhym. Mam coś do załatwienia.
-
Ach. Okey.- wstał, aby odprowadzić mnie do wyjścia oraz przytulić.- Spotkamy
się jutro?
-
Jasne!- wysiliłam się na chyba na najbardziej sztuczny uśmiech.- Do zobaczenia.
-
Pa, Maleńka.
Ulicę tuż przed domem spowijała całkowita ciemność, w którą chciałam się jak najszybciej zanurzyć. Było jednak coś, co nie pozwalało mi na uzyskanie spokoju wewnętrznego. Musiałam to zrobić. Chciałam to zrobić. Nieznane uczucie kazało mi wrócić tam i zrobić to o czym myślałam od tak dawna. Musiałam uwolnić się od tego. Raz na zawsze. Zero sekretów.
Odetchnęłam, po czym ruszyłam powolnym krokiem w stronę wielkiego budynku. Bałam się. Bałam, jak nigdy wcześniej. Zdawałam sobie sprawę, iż igrałam z ogniem, ale gra była warta świeczki. O tak. To kryło się we mnie od dawna i nie chciało ani sekundy dłużej ukrywać się przed kimkolwiek. Opuszkami palców przejechał po gładkiej teksturze pomalowanej ściany. Z salonu wciąż dochodziły dźwięki tej samej beznadziejnej komedii, której wtedy nie oglądał już nikt. Pustka. Wstrzymałam oddech, by odważyć się na wykrzyknięcie na głos tego jednego imienia... Imienia, które nie pozwalało mi spać i skupić się na zajęciach. Imienia, należącego do NIEGO.
Odetchnęłam, po czym ruszyłam powolnym krokiem w stronę wielkiego budynku. Bałam się. Bałam, jak nigdy wcześniej. Zdawałam sobie sprawę, iż igrałam z ogniem, ale gra była warta świeczki. O tak. To kryło się we mnie od dawna i nie chciało ani sekundy dłużej ukrywać się przed kimkolwiek. Opuszkami palców przejechał po gładkiej teksturze pomalowanej ściany. Z salonu wciąż dochodziły dźwięki tej samej beznadziejnej komedii, której wtedy nie oglądał już nikt. Pustka. Wstrzymałam oddech, by odważyć się na wykrzyknięcie na głos tego jednego imienia... Imienia, które nie pozwalało mi spać i skupić się na zajęciach. Imienia, należącego do NIEGO.
_______________________________________________________
Przedstawiam Wam najdłuższy z wszystkich rozdziałów Bad Boy Returns To
District.
Jest to również ostatni rozdział, pod którym pojawia się taka oto
notka. Co mam na myśli,
mówiąc „taka”? Notka zawierająca kilka słów ode mnie. Powód? Otóż
dowiedziałam się, iż
wyglądają one jakby zostały napisane przez dziesięciolatkę, którą już
dawno nie jestem so…
Oczywiście nie obraziłam się ani trochę o ową opinię, lecz stwierdziłam
że autor/ka miał/a
rację. Dlatego… Pamiętajcie, że Was Kocham. Chociaż to i tak będę
pisała. Niezależnie od
wszystkiego haha. Jak myślicie?
Co zrobi Jess?
Uważam, iż ten rozdział zasługuje na używanie przez was hasztagu
#BadBoyPL.
Sprawia mi wiele frajdy czytanie waszych tweedów, których pojawiają się
znikome ilości.
Dziękuję za komentarze Uważam, iż ten rozdział zasługuje na używanie
przez was hasztagu #BadBoyPL, mimo niezbyt dobrej jakości.
Sprawia mi wiele frajdy czytanie waszych tweedów, których pojawiają się
znikome ilości.
Dziękuję za komentarze ♥
30 komentarzy = Rozdział 14
Czekam na kolejny .!
OdpowiedzUsuńBOZE CZEKAM NA SOBOTE @festivejai
OdpowiedzUsuńGenialny! Ciekawe co będzie działo się dalej :) nie moge sie doczekać ajsvaubshzba
OdpowiedzUsuńjeju wspaniałe! czekam na kolejny aww
OdpowiedzUsuń@maliaani
Jejku świetny rozdział, chyba najlepszy ze wszystkich hjksdfhjkasfh
OdpowiedzUsuńpisz szybko następny! @awmybrooksxx
Jej ! Uwielbiam to funfiction. Czekam na więcej skarbie ♥♡
OdpowiedzUsuńo jezuuu genialne ghfggggfgffvgffsdfc czekam na kolejny @ohmyneymar
OdpowiedzUsuńjejciu, świetny rozdział, jak z resztą wszystkie poprzednie jhahfdjahg
OdpowiedzUsuńczekam na nn :)
@kidrawhxo
DA FUQ ?!?!??!?!!
OdpowiedzUsuńNIENIENIENIE CO ONA CHCE DO KURWY [ta ta wiem, za dużo TDB i TOTGA] ZROBIĆ ?!?!??!?!!?!
MAM NADZIEJE, ŻE NIE TO CO MAM NA MYŚLI ! :(
CZEKAAAAAAAAAAAAM <3
@and_disappear ♥♥
Kocham Cięę ♥
akwbdjdbdkd Beau i Jess *u*
OdpowiedzUsuńBoże! Genialny rozdział! ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny. Czekqm na następny x
OdpowiedzUsuńHey, rozdział cudowny jaj zawsze :)
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia co ona chce zrobić, ale wiem ba pewno, że jak już to coś będzie robić to albo Luke to będzie widział albo będzie to wiedział i jej w tym czymś przeszkodzi - tak, wiem. Mój tok myślenia mnie rozwala xD
Mimo wszystko czekam na następny :3
Pozdrawiam i weny życzę xx
Zajebiste <3
OdpowiedzUsuńPiszę na telefonie i zamiast jaj ma być jak ;)
OdpowiedzUsuńNo i pomyłka w zdaniu, na być: ... będzie to widział i jej w tym czymś przeszkodzi...
Mam nadzieję, że nie sprawiłam problemu ;)
świetny ;) @DREWSOSJ
OdpowiedzUsuńświetne :3 shippuję Jess i Beau c:
OdpowiedzUsuńNie każ mi czekać z poznaniem "JEGO" imienia tak długo :( ehh
OdpowiedzUsuńRozdział jest na prawdę śwetny :*
Jeju *^* zakochalam sie
OdpowiedzUsuń@NiallMyHeros
Strasznie mi się podoba ten rozdział :D wydaje mi się że każdy nowy rozdział jest lepszy od poprzedniego :) czekam na następny
OdpowiedzUsuń@I_love_1D59
OMG !! chce kolejny !!
OdpowiedzUsuńten ff jest tak wciągający *_* i super że dzisiejszy rozdział taki długi xx
OdpowiedzUsuńBeau *__*
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny x
OdpowiedzUsuńkiedy następny rozdział ?? kocham tego ff
OdpowiedzUsuńmega fajny rozdział i ogólnie fajnie piszesz
OdpowiedzUsuńZajebiste :*
OdpowiedzUsuńKocham. Kocham. Kocham.
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się tym.
Jak dla mnie piszesz genialnie.
Nie przestawaj robić czegoś co lubisz. :)
Weny życzę. ^^
Nie przejmuj się krytyką innych masz talent a ten ff jest naprawdę rewelacyjny :D
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńKocham kocham i jeszcze raz kocham ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :**
Cooooo?! Jak śmiałaś przerwać w takim momencie!? ;c Błagam szybko next ♥
OdpowiedzUsuń@aussiessexy
Jeśli mogę coś powiedzieć, to nie przestawaj pisać notek, bo bez nich to nie to samo ;oo
OdpowiedzUsuńKocham Cię ♥
super!!!
OdpowiedzUsuńkiedy następny????
OdpowiedzUsuńAutorka śmierdzi gównem
OdpowiedzUsuń