sobota, 20 września 2014

Rozdział XIV

Przeczytaj notkę przed rozdziałem:

Niektóre osoby mogły natknąć się na pierwszą, niepoprawioną wersję 13 rozdziału, dlatego proponuję byście przeczytali ponownie całą trzynastkę lub tylko jej końcówkę. Musiałam ją dodać, gdyż zniknęła przy dodawaniu. Jeśli chcesz tweetuj w trakcie czytania z hasztagiem #BadBoyPL i życzę miłego czytania!


***



- Beau!

Imię Australijczyka uleciało z moich ust dzięki wielkiemu wysiłkowi, który włożyłam w tę czynność. Musiałam oprzeć plecy o pomalowany na  biało beton, znajdujący się tuż za mną, ponieważ moje nogi odmawiały mi jakiejkolwiek posłuszności. Drżałam. Każda część mojego ciała drżała! Nie potrafiłam wziąć nawet jednego pełnego oddechu, dlatego jedynie niewielkie ilości powietrza zasilały potrzeby mojego osłabionego organizmu.  Niewielkie zdjęcie rodzinne Brooksów zdobiło ścianę naprzeciwko mnie. Nie rozumiałam, dlaczego wspomnienie zdradzającego ojca synów G wisiało w tak widocznym miejscu. Nonsens. Wszyscy szczęśliwi- Gina wraz z byłym mężem, który wtulał ją czułym gestem w swój bok, a także Beau oplatający ramionami bliźniaków. Luke wyglądał zupełnie inaczej. Krótkie, kręcone loczki dodawały jego twarzy uroku. Brakowało mu kilku zębów. Rozczulona uśmiechnęłam się, po czym odetchnęłam, wypełniając płuca po brzegi tlenem oraz przetarłam powieki rękami. „Trema”, którą odczuwałam była cholernie denerwująca i odbierała mi wszelkie siły. Nie minęło wiele czasu, gdy usłyszałam głośne kroki na drewnianych schodach, prowadzących na pierwsze piętro. Nie był to jednak BoBo . Była to osoba, której najmniej potrzebowałam w tamtym momencie. Chłopak, który sprawiał iż za każdym razem, gdy widziałam jego twarz miałam ochotę rzucić wszystko w cholerę i po prostu zrobić z nim coś niedozwolonego. Tak. Ja, Jessica Amelia Wade- osiemnastoletnia dziewica, która pozostanie pieprzoną singielką aż do śmierci. Gruba i głupia Jessy. Jessy, nigdy nie mająca racji i własnego zdania. Dziewczyna, która mogłaby zniknąć i nikt nawet by nie zauważył.

Moje myśli spowodowały u mnie narastający ból brzucha oraz wielmożną chęć zwrócenia w stronę wyjściowych drzwi i ucieczki, gdzie pieprz rośnie, a jednorożce są zwierzętami domowymi, jednak było już za późno. Tuż za plecami skanującego moją sylwetkę Luke’a, ujrzałam  Beau, wyglądającego jakby dopiero co wyszedł z łóżka po kilkunastu godzinach snu. Jego włosy układały się w chaotycznym nieładzie, a zielone tęczówki uzyskały tak głęboki kolor, iż mogłam dostrzec tę różnicę nawet z odległości kilku metrów. Swój zgrabny tyłek odział w szorty z motywem flagii Australii i to był ten moment, gdy spostrzegłam jak często je nosił, mimo iż z tego co pamiętałam, to należały do Jai’a bądź Lukey’a. Uśmiechnęłam się delikatnie, trzepocząc rzęsami. Czułam, jak cały stres ulatuje z mojego ciała, przez co pozwoliłam moim wciąż trzęsącym się rękom opaść luźno wzdłuż tułowia. Starszy z bliźniaków zdawał się nie zauważać obecności swojego brata i odwzajemnił mój gest, unosząc kąciki swoich pełnych ust. Był to pierwszy raz, kiedy widziałam prawdziwy, nie przesiąknięty sarkazmem i złością  uśmiech rozjaśniający jego lekko opaloną twarz i… Był przeuroczy. Kurwa. Cofnęłam się nagle, starając się zachować zimną krew i zrobić to, po co faktycznie wróciłam do paszczy lwa.

Do moich uszu doszedł dźwięk tłuczonego szła oraz potok przekleństw wylewających się z ust Jai’a, który już chwilę później wkroczył do przedpokoju. Cholera. Jeszcze tylko Giny tam brakowało! Najmłodszy wyraźnie chciał coś powiedzieć, jednak szybko zrezygnował, obserwując całą sytuację dziejącą się przed jego oczami. „Nieeezręcznie” zaśpiewał głos w mojej głowie, z którym całkowicie się zgadzałam. Po raz kolejny żałowałam swojej decyzji. Chciałam wracać do domu. Swojego domu, w którym byłam traktowana, jak gówno, lecz czułam się bezpiecznie.  Tam nie ograniczały mnie pewne wzorce idealnej dziewczyny, w które nie wpisywałam się w ani jednym szczególe swojej osobowości.
Odchrząknęłam, napominając pod nosem iż przyszłam do Beau, przez co Luke spoważniał, znów stając się zimnym dupkiem. Luke Brooks- Pan Nic Nie Czuję, który jeszcze nim się do niego odezwiesz powie „ Lepiej do mnie nie mów, bo Cię zabiję.”. Widziałam, jak wszystkie jego mięsnie momentalnie napinają się. Zmrużył oczy, po czym zrobił krok w bok. W mojej głowie pojawiła się chęć przeproszenia go. Za co? Sama nie wiedziałam. Po prostu poczułam się przez to wszystko, jak ostatnia suka. Beau Peter. Skup się na nim, Idiotko.

 Szybko podeszłam do Szatyna, bojąc się że zrezygnuję, będąc tak blisko swojego celu. Blisko. Zbyt blisko. Okey. Panika znów rozlała się wewnątrz mnie, ale nie zyskała kontroli. Nie tym razem. Chciałam to zrobić. Najwyraźniej Brooks nie spodziewał się, iż znajdę się zaledwie dziesięć centymetrów od niego.  Stanęłam na palcach, kładąc dłonie na ramionach chłopaka, a następnie złączyłam swoje usta z wargami Australijczyka. Gdy nie uzyskałam żadnej reakcji z jego strony, poczułam iż moje policzki palą ze wstydu. Zastygł w bezruchu. Jak wielką debilką byłam? Och… Ogromną!  Odsunęłam się, lecz wtedy Beau otrząsnął się i mocno przyciągnął mnie do siebie. Jego palce u dołu moich pleców wsunęły się pod materiał mojej bluzki, pieszcząc moją rozgrzaną skórę, a pocałunek przybrał na sile. Cholera. Podobało mi się.



- Wciąż tu jesteśmy.- mruknął Luke z sarkazmem, po czym równie kąśliwym tonem dokończył swoje zdanie.- Wychodzę, bo zaraz zwymiotuję.
- Jess?- sapnął Beau, zwracając na siebie moją uwagę, ponieważ patrzyłam w ciemne czeluście, w których zniknął bliźniak.
- Tak?
- Dlaczego to zrobiłaś?- szepnął.
- C-Chciałam tego od dłuższego czasu...- nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.- Chciałam Ciebie.
- Jessy…-  niespodziewanie zachichotał.
- Co?
- Chodź tu.- rozłożył ramiona, zachęcając mnie do wtulenia się w jego umięśniony tors, co oczywiście uczyniłam bez chwili zawahania.
- Jesteście pieprzonymi dupkami i egoistami.- warknął Jai, przypominając nam o swojej obecności.
- O co Ci chodzi?- zapytałam.
- Spierdalaj. Dla mnie już nie istniejesz.- prychnął, opuszczając pomieszczenie.
- Jai!- krzyk Bo rozniósł się echem po całym budynku, lecz odpowiedziała mu jedynie cisza.



Jeśli ci dwaj chcieli sprawić, bym miała bez powodu wyrzuty sumienia to zdecydowanie im się to udało.  Dzięki nim palące łzy wypełniły moje oczodoły… Żeby to pierwszy raz… Nie zrobiłam przecież nic złego.  Czy okazywanie swoich uczuć było zbrodnią? Naprawdę? Może i momentami myślałam, że… Nie. To głupie, duh. Czasami sądziłam, że to… To Luke jest dla mnie ważniejszy, niż powinien. W końcu przeciwieństwa się przyciągają, co nie? Jednak były to momenty mojej nietrzeźwości umysłowej. Momenty, gdy wyłączałam myślenie. Stawałam się tępa, jak nikt inny. Gdzieś na tym świecie na pewno jest dziewczyna/kobieta, która da Luke’owi szczęście… Da mu to czego on potrzebuje i oczekuje… To nie jestem ja. Nigdy nią nie byłam i nie będę. Nie miałam nic do zaoferowania… A Beau? Beau był bezproblemowy. Kochałam w nim poczucie humoru, pozytywne podejście do trudnych sytuacji, bycie miłym dla innych… Wszystko, co składało się na Beau Peter’a Brooks’a było dla mnie idealne. Ja natomiast nie byłam dobra. Byłam zbiorem samych wad. Cóż… Przyzwyczaiłam się.



- Ja już chyba pójdę… Muszę odpocząć.- uśmiechnęłam się słabo do Bo.
- Ale porozmawiamy jutro, tak?
- Oczywiście… Mamy dużo do obgadania.- zaśmiałam się.
- Oj tak. Do jutra, Malutka.- cmoknął mnie delikatnie, po czym mógł już jedynie obserwować moje plecy, gdy opuszczałam jego dom.



Cieszyłam się, że nie postanowił odprowadzić mnie czy cokolwiek, gdyż jeszcze nim przymknęłam drewnianą powłokę słone kropelki, poczęły spływać po moich policzkach. Czułam się bezsilna. Czułam się pochłonięta przez swoje niezrozumiałe uczucia. Przystanęłam na werandzie, chcąc choć w minimalnym stopniu zrozumieć samą siebie, jednak dostrzegłam lewitujący w ciemności żar papierosowy, przez co domyśliłam się, iż jeden z bliźniaków siedział lub stał maksymalnie trzy metry ode mnie. Nie było mowy, by nie domyślił się że ryczałam… No chyba, że był to Luke. Możliwe, że On nawet nie wiedział  co to znaczy „płakać”.

Krótka podróż była dla mnie idealnym ukojeniem… Idealnym, ale zdecydowanie zbyt krótkim. Bez zdejmowania butów wbiegłam na górę, ignorując wrzaski mamy, która ogólnie nienawidziła chodzenia w adidasach, a co dopiero mojego łażenia w nich po wysprzątanej przez babcie willi. Przekręciłam klucz w zamku, po czym rzuciłam się na miękki materac. Chciałam krzyczeć głośniej niż kiedykolwiek. Kurwa.  Dlaczego oni pojawili się w moim i tak już dość popieprzonym życiu?!

Wcześniej miałam książki, filmy i siebie samą, to mi wystarczało. Byłam mniej więcej szczęśliwa i potrafiłam ukryć moją niską samoocenę… Od chwili wprowadzenia się Brooksów na koniec ulicy byłam przytłoczona. Przytłoczona tymi wszystkimi wydarzeniami, które nigdy wcześniej nie miały miejsca w moim życiu codziennym. Nie byłam modelką z reklamy Intimissimi (wielka szkoda), ani też najpopularniejszą licealistką w Melborune. Nie miałam ogromnych osiągnięć w sportach i nauce… W sumie to nie miałam żadnych osiągnięć… Może to dlatego moja rodzina mnie nie chciała? Długo zastanawiałam się nad swoim własnym postępowaniem… Przecież powinnam skakać ze szczęścia! Chłopak, którego kochałam (?) również coś do mnie czuł! Czyż to nie super okazja?! Najwyraźniej dla mnie nie była. Byłam przygaszona i smutna. Wtedy był ten pierwszy raz… Pierwszy raz, gdy sięgnęłam po żyletkę. Zachowywałam się, jak pozbawiona trzeźwego rozumowania wariatka, ale to mi kompletnie wisiało. Czytałam, iż innym dawało to ulgę… Dlaczego mnie miałoby nie? Obserwowałam, jak zimne ostrze rozcinało skórę mojego nadgarstka, a już mniej niż sekundę później ledwo widoczne rowki wypełniały się bordową cieczą zwaną krwią. Bolało. Bolało zarówno fizycznie, jak i psychicznie. To nie byłam ja. Prawdziwa Jess nigdy nie zdecydowałaby się na samookaleczanie… Nie przez chłopaka… A właściwie to trzech. Trzech, którzy w zaledwie dwa tygodnie zmienili wszystko. Mnie, moich „znajomych”, skład elity szkolnej, bezpieczeństwo na tej dzielnicy… Gr. Nagle mój telefon zawibrował przez co spadł z brzegu wanny, na której siedziałam.



Nieznany: „To nie będzie dla Ciebie dobre.”



Dobre? Dla mnie? Ale jakie „to”? Westchnęłam, po czym przycisnęłam boczny przycisk blokowania, łudząc się iż była to tylko głupia pomyłka… Lecz kolejna wiadomość nie pozwalała mi na posiadanie nadziei.



Nieznany: „ Zastanów się, Jessica.”



Jessica! A więc jednak…  Nie wiedziałam do czego mogła odnosić się treść smsa, ale przestraszyłam się. Ostatnio było kilka osób i spraw, które mogły mi zaszkodzić… Nash, Luke, Beau, Rachel, Samantha, Elle, Jai, Camille każdy z wymienionych mógł do mnie napisać. Każdy miał na mnie lub do mnie coś, co nie było pozytywne. Och nie.  Było także wiele anonimowych uczniów liceum, którzy mogli chcieć mi dopiec. W końcu nie byłam lubiana… Odpisałam:

„Czego chcesz?”
Nieznany: „Ja? Tylko twojego dobra.”



_____________________________________________________________

Skomentuj i tweetnij coś z #BadBoyPL,
jeśli szanujesz mój czas, który poświęciłam
na napisanie tego rozdziału : )

35 komentarzy = Rozdział 15
(który Was zdziwi… Musiałam xD)

Kocham Cię




44 komentarze:

  1. Jestem pierwsza :D
    Rozdział cudowny, czekam na następny :3
    Pozdrawiam i weny życzę xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział! @awmybrooksxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękny :) @NiallMyHeros

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu genialne, czekam na kolejny fgffhyfhgfd @ohmyneymar x

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział Boski! <3
    Zastanawiam się dlaczego Jai powiedział tak do Jess :o xD
    Z niecierpliwością czekam na next'a! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny !!!!!!!!!!!!!! ♥♥♥ ☺
    Czekam na nexa !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. świetne, czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. iwerhuiejhs omfg shjdfisjdfkh rozdział mega! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. najlepszy ajsbdkdbskdn

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny rozdział hsdjghdsgdsds
    czekam na nn :)
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń
  11. pisz dalej! zakochalam sie w tym ff omg

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeju ndjxbshxha cudowny @maliaani

    OdpowiedzUsuń
  13. BOŻE WSZYSCY KOMENTUJEMY JA CHCĘ JUŻ WIEDZIEC CO BEDZIE DALEJ !!
    OMG OMG OMG *O*
    CZEKAM NIECKERPLIWIE @and_disappear ♡♡♥♥

    OdpowiedzUsuń
  14. boozee chce następny !! kocham tego ff

    OdpowiedzUsuń
  15. cudowny rozdział *_*

    OdpowiedzUsuń
  16. piszesz świetnie, coraz bardziej wciągam sie w tego ff

    OdpowiedzUsuń
  17. No nie "... który was zdziwi " nie dam rady :c
    Jak zawsze wspaniały rozdział <33
    Czekam na następny
    @nob0dyfam0us

    OdpowiedzUsuń
  18. cudowny *.* nie mogę się do czekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  19. to jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam, rly! czekam na nowy *O*

    OdpowiedzUsuń
  20. jejku cudo! czekam na nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Wspaniały ! Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. czekam na kolejne momenty jess i luke <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetny czekam na nn !

    OdpowiedzUsuń
  24. SUPER!!!
    chociaż trochę nie ogarniam Jess

    OdpowiedzUsuń
  25. Ta część z samookaleczeniem troche nie pasuje mi do Jess ale ogólnie rozdział jest świetny!
    Uwielbiam twoje ff ☺

    OdpowiedzUsuń
  26. zajebisty blog! czekam z niecierpliwością na kolejną notkę ;)
    tak się wciągnęłam że w 2 godziny wszystkie rozdziały przeczytałam ^^
    jestem ciekawa co z tego wyniknie i nie rozumiem jej do końca bo najpierw pocałowała Beau a potem się w pewnym sensie przez to pocięła xd
    @rocksbrooks_

    OdpowiedzUsuń
  27. świetny, serio :)/ @niall_wanted

    OdpowiedzUsuń
  28. kocham za tego fanfika :*

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie moge sie doczekac kolejnego :* @ohhikylizzle

    OdpowiedzUsuń
  30. no ja sie chyba zabije lmao
    shippuje troche beau i jess ale luke i jeszcze jai i o shit, mindfuck
    @festivejai

    OdpowiedzUsuń
  31. On jest zajebisty <3

    OdpowiedzUsuń
  32. Ale super ze się pocałowali chce już nexta!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  33. Cudowny rozdział! To chyba najlepsze ff jakie czytałam :) czekam na następny rozdział ^^
    @I_love_1D59

    OdpowiedzUsuń
  34. Juz sie nie moge doczekać nastepnego rozdziału !!!

    OdpowiedzUsuń
  35. CO? JESSICA I BEAU? NIEEE, ONA MA BYĆ Z LUEK'EM ;C
    KOCHAM XX.
    @aussiessexy

    OdpowiedzUsuń
  36. Ej bo juz jest ponad 40 mam nadzieje ze jeszcze dzisiaj ewentualnie jutro dodasz następnego :**

    OdpowiedzUsuń