sobota, 20 grudnia 2014

1. New Life And New Ways.


PROSZĘ O PRZECZYTANIE NOTKI POD ROZDZIAŁEM.

Podróż samolotem, zwłaszcza ta pierwsza, pozwala człowiekowi czuć się wolnym, jak ptak, który sam wybiera drogę swojego lotu. Ja od wewnątrz zawsze byłam małym ptaszkiem, tyle że ze złamanym skrzydłem, które uniemożliwiało mi wzniesienie się wysoko w przestworza, a co za tym idzie także nie pozwalało na poznanie pięknego świata oddzielonego grubym murem od nie dającego możliwości, znajdującego się w Australii, Melbourne. Właśnie te miasteczko było moją własną złotą klatką, do której klucz miała jedynie moja, nienawidząca mnie, matka. Funkcjonowanie wśród osób, które czuję prawdziwą miłość jedynie do samych siebie potrafi naprawdę wyniszczyć normalnego człowieka i sprawić, iż opadnie na kolana, nie widząc możliwości na podniesienie się. Prawdopodobnie większość z was na moim miejscu przyjęłaby te same zwyczaje, co oni, jednak nie ja. Chciałam pozostać tą samą Jessicą Wade. Jess kochającą książki, oldschoolowe ubrania, czarno-białe filmy i zwierzęta, a tym bardziej nigdy nie bawiącą się innymi. Szczerze mówiąc, udało mi się. Zmieniłam jedynie swój sposób postrzegania związków międzyludzkich, a także niektórych emocji i namiętności targających organizmami ludzi. Wielu potrzebuje lat, by zrozumieć to co ja dostrzegłam będąc ledwie co osiemnastolatką. Nie był to jednak mój wybór. Moim obowiązkiem było dorosnąć szybciej niż moi rówieśnicy, aby przejąć obowiązki, którym nie podołała moja własna rodzicielka.

W chwilach wytchnienia widziałam, jak całe moje otoczenie ulegało niekończącym się metamorfozom, jednak ja jakby tkwiłam w miejscu, patrząc na te wszystkie procesy z pozycji nic nie znaczącego obserwatora o własnym, subiektywnym zdaniu. Przez szalenie szybko mijające dni czułam się niczym człowiek, który jako jedyny porusza się w zwolnionym tempie, podczas gdy pozostali niczym głupcy skupiają się na dobrach materialnych i potrzebach posiadania, nie zauważając piękna wokół siebie. Parki i lasy zamieszkiwane przez najróżniejsze zwierzęta karczowano, by postawić zamiast nich kolejne wieżowce sięgające samych chmur, które nie przynosiły już rześkiego deszczu, a wodę skażoną oparami z wielkich fabryk. Jakże często wykorzystywanym  sposobem na wniesienie zieleni do miast było wtłaczanie w ich zniszczony krajobraz niewielkich skwerków obrośniętych nikłymi ilościami kwiatów, które i tak od nadmiaru spalin niedługo potem obumierały. Właśnie wtedy uświadamiałam sobie, iż w ludziach zanikała jakakolwiek potrzeba piękna i kultury.

Ludzie potrafili nienawidzić oryginalność, 
a kochać to, co destrukcyjne.

Moja bańka, w której kryłam się przez wiele lat została rozbita, dopiero gdy postawiłam swoje stopy na asfaltowym pasie Lotniska Heathrow w Londynie. Mimo iż znajdowałam się zaledwie kilka minut w Wielkiej Brytanii, już mogłam dostrzec różnice między tą wyspą, a moim dotychczasowym miejscem zamieszkania. Przede wszystkim mentalność Londyńczyków kompletnie kontrastowała z konserwatywnym sposobem postrzegania świata przez typowych Australijczyków. Tutaj nie liczył się styl i poglądy innych. Mogłeś być nawet kosmitą, a inni i tak z wdziękiem kłaniali by się Tobie na ulicach, mówiąc odpowiednie do pory dnia przywitanie, używając przy tym tego charakterystycznego akcentu. Nawet budynki, ogrody i środki transportu były przesiąknięte tą niesamowitą atmosferą i poczuciem obcowania z wiekowym dziedzictwem tego mocarstwa. Tutaj każdy mógł poczuć się wyjątkowy i inny niż pozostali.... Tutaj mogłeś być sobą.

Mimo wielu obaw obijających się o wnętrze mojej czaszki i powodujących przyspieszone bicie mojego serca w piersi, poczułam iż nareszcie po tylu latach poszukiwań odnalazłam miejsce i społeczeństwo, do którego pasowałam. Naprawdę kochałam fakt, iż żaden Londyńczyk nie obrzucał mnie pełnym pogardy spojrzeniem ani nie oceniał mnie na podstawie odmiennego stylu ubierania czy budowy ciała. Co prawda zgodnie ze sławnym stereotypem surowej powagi Brytyjczyków, wielu z nich nie posiadało poczucia humoru, lecz były to pojedyncze jednostki.

Dość szybko za klimatyzowałam się zarówno w stolicy Anglii, jak i w nowym mieszkaniu. W pierwszym tygodniu byłam wciąż lekko spłoszona, ale ciągła obecność mojego starszego brata, Harry'ego, dodawała mi uspokajającej otuchy. On sam twierdził, iż biorą na siebie odpowiedzialność za moje życie, zobowiązał się do wspierania mnie. Nie wspominał jednak, że kiedy powróci do pracy, będzie przebywał niemal 24/7 poza domem, pozostawiając mnie pod okiem swojego, mieszkającego obok, przyjaciela Andy'ego Fitz'a. And nie tylko był jego najbliższym znajomym, ale także moim nauczycielem literatury, co od początku czyniło moje i jego relacje bardzo napiętymi i sztywnymi.

Nowa szkoła, która na zdjęciach przypominała nawiedzone stare zamczysko, okazała się dość przyjemną placówką z sympatycznym  gronem pedagogicznym, skupiającym się głównie  na naszym rozwoju i chęciach samorealizacji. Budynek był na tyle duży, iż nawet uczniowie chodzący tam od trzech lat, dość często gubili się, nie mogąc odnaleźć odpowiedniej sali lekcyjnej. Oczywiście nie od razu znalazłam sobie przyjaciół, jednak pojawiło się wokół mnie o wiele więcej osób, które nie wyrażały się na mój temat  w negatywny sposób. Pierwszy raz czułam się, jak równoważna członkini klasy. Nie podobał mi się jedynie fakt, że już półtorej roku po dołączeniu do tak  ciekawej i pozytywnej grupy ludzi kończył się rozdział w moim życiu zatytułowany "Liceum".

1 stycznia, jak zapewne każdy uczeń i uczennica uczęszczający  do St Edmund's College, rozchyliłam ociężałe powieki z myślą, iż jest to ostatni dzień wolny po ponad dwu tygodniowej przerwie świątecznej, po czym ukryłam twarz w poduszce, chcąc krzyczeć z niezadowolenia. Uwielbiałam spotkania z własną szkolną grupą przyjaciół, lecz możliwość spania do południa czy paradowania dwadzieścia cztery godziny na dobę w piżamie zdecydowanie nad nimi zwyciężała.

- Dzień dobry, Harry. Dzień dobry, panie Fitz.- powiedziałam z uśmiechem na ustach, opierając tyłek o brzeg blatu kuchennego, pozostając dzięki temu przodem do mężczyzn w skupieniu debatujących na temat ostatniego meczu Los Angeles Lakers.
- Mówię przecież, że... O! Dzień dobry, panno Wade...- Andy przerwał w pół zdania, by przywitać się w ten charakterystyczny dla siebie sposób.
- Jess. Ubierz się.- oczy mojego brata skanowały moje ciało odziane w krótkie bokserki i za dużą koszulkę z ulubionym zespołem. Nie rozumiałam dlaczego za każdym razem czepiał się mojego ubioru, gdy w pobliżu znajdował się jego najlepszy przyjaciel lub jakikolwiek inny facet... Cóż. Miał do tego prawo, lecz wciąż żył w słodkiej nieświadomości,  z której nie miałam zamiaru go wyprowadzać.
- Nie chce mi się... Daj mi spokój.- bąknęłam niemal pod nosem.
- No dobrze. Tym razem Ci odpuszczę, ale to ostatni raz. Muszę już wychodzić do studio, ale And podwiezie Cię o czternastej do mnie.
- Po co?
- Dzisiaj przyjeżdża jakaś wycieczka. Musisz ich oprowadzić.- wyjaśnił.
- Uh. Okey.

Lokaty zgarnął ze stołu iPhone'a oraz kluczyki do swojego nowego czarnego samochodu marki Kia, po czym bez większych ceregieli opuścił mieszkanie, z impetem trzaskając drzwiami. Jego całe życie obracało się wokół tworzenia muzyki, która od zawsze była jego największą pasją. Żył w ciągłym biegu, lecz zawsze pamiętał o mnie, zostawiając mi pieniądze na jedzenie czy prosząc znajomych o opiekę nade mną... Było to kochane, ale także wkurzające za jednym razem, gdyż jakby zdawał się zapominać o fakcie, iż byłam już pełnoletnia.

- No więc, panie Fitz... Napije się pan kawy?- zapytałam, uruchamiając ekspres.
- Hm.. Niech no się zastanowię...- usłyszałam jego ciche mruknięcie tuż przy swoim uchu, a już moment później duże dłonie na biodrach.
- Ma Pan do wyboru zwykłą czarną, latte oraz kilka innych, które moim zdaniem mogłyby Pana zainteresować.
- Nic nie może mnie zainteresować, gdy stoisz tutaj niemal całkowicie nieubrana, Panno Wade.
- Huh. Nie spodziewałam się tego po Panu.
- Cóż,,, Najwyraźniej nie znasz mnie jeszcze dostatecznie, Panno Wade.
- Możliwe.

Parujący, dodający energii płyn został nalany do dwóch kubków, a wraz z tą czynnością w mojej głowie pojawiły się pewne wspomnienia związane z chłopakiem z kolczykiem, którego imienia nie pamiętałam (a przynajmniej tak sobie wmawiałam). Obrazy z przeszłości zawsze nawiedzały mój umysł i wyobraźnię rankiem i tuż przed snem, sprawiając iż nic nie stawało się łatwiejsze, a już na pewno nie moje kontakty z płcią przeciwną. Minęło wiele czasu, lecz nie mogłam zapomnieć... Nie mogłam wybaczyć i przestać kochać... Moim lekiem na dawną miłość, stał się lepszy, nowy i zakazany związek. Przyjaciel mojego brata był co prawda starszy, ale jego wiek jedynie pomagał mu w zrozumieniu mojego zranionego serca i chęci robienia wszystkiego powoli i stopniowo. Nigdy nie posuwał się dalej niż mu pozwalałam. Rozumiał mnie.

- Muszę zaraz wychodzić.- oświadczył Andy, składając na moich ustach pełen uczucia pocałunek.
- Dlaczego?
- Spotykam się dzisiaj z Eleanor w sprawie opieki nad dzieciakami z wymiany.- Eleanor była dyrektorką szkoły, w której uczył, a do której także ja uczęszczałam.
- Dzieciakami? Nie zapominaj, że mają tyle samo lat co ja.- obruszyłam się.
- Wiem, wiem, Kochanie. Ty jesteś dużo dojrzalsza niż oni wszyscy razem wzięci.- musnął wargami moją szyję. Kochałam kiedy to robił.
- Skąd oni będą?
- Jeden chłopak z Francji, dwóch z Californii, jedna dziewczyna z Australii, a dokładniej z Melbourne.
- Melborune?!- w moim sercu pojawiła się nadzieja, iż będzie to Elle, moja przyjaciółka, z którą wciąż utrzymywałam kontakt.
- Tak. No dobrze. Muszę naprawdę lecieć. Do zobaczenia później.

Luke's POV.



- Debilu! To nie są twoje rzeczy!- Jai z gniewem wymalowanym na twarzy, wyrwał z moich rąk dwie koszulki.
- Jak nie, jak tak?! Puszczaj to Frajerze!- wrzasnąłem, a już moment później po pokoju rozniósł się dźwięk rozrywanego materiału.
- I teraz żaden z nas nie będzie ich miał! Zjebałeś wszystko. Jak zwykle.- podkreślił dwa ostatnie słowa, chcąc przypomnieć mi wiele zdarzeń, które wolałbym wymazać z własnego życiorysu.
- Spierdalaj.

Już sekundy po opuszczeniu pomieszczenia przez mojego brata bliźniaka, bezwładnie opadłem na brzeg łóżka, ukrywając twarz w dłoniach. Ten chłopak dobrze wiedział, jak mi dopiec.

Ostatni rok był ciężkim okresem dla naszej rodziny. Mama przeżywała każdy mój dzień spędzony na imprezach, braniu narkotyków i piciu. Żyłem tylko i wyłącznie dzięki używkom. Wyglądałem tragicznie. Cienie pod oczami, zarost na twarzy i ubrania wiszące na moim kościstym ciele.


" Spójrz, jak nisko spadasz dzięki miłości..."


Powtarzała, że dzięki nałogom nie sprawię, że Jess powróci, lecz to nic nie dawało. Stawałem się coraz gorszy wobec ludzi, których kochałem. Agresja, smutek, płacz i kłótnie stały się tradycjami w domu Brooksów. Któregoś dnia dała sobie spokój i po prostu zamilkła. Nie pocieszała, nie krzyczała. Nic. Zupełnie nic. Tylko głucha cisza. Doprowadziłem ją na skraj wytrzymałości, w wyniku czego popadła w głęboką depresję i próbowała odebrać sobie życie. To był ten punkt kulminacyjny, kiedy otworzyłem oczy i dostrzegłem wszystko, co zniszczyłem w imię własnej głupoty.

Potrzebowałem trzech miesięcy na odzyskanie równowagi, ale to nie wystarczyło. Zbyt wielkiego bagna narobiłem, by móc to naprawić. Nie miałem nikogo. Rodzina, przyjaciele, wszyscy mnie opuścili, ale nie miałem im tego za złe. Należało mi się. Jai i Beau nigdy tak naprawdę mi tego nie wybaczyli, mimo że Gina powoli powracała do zdrowia, a ja sam byłem innym człowiekiem. To oni zmusili mnie do wyjazdu. Chcieli się mnie pozbyć na dwa miesiące. To nie tak dużo, ale jednak.

- Jesteś gotowy?- Beau opierał się o framugę drzwi, patrząc na mnie wzrokiem pozbawionym emocji.
- Nie. Nigdy nie będę.- warknąłem, sprawiając że Bobo parsknął sztucznym śmiechem.
- Choćbyś miał pojechać bez telefonu z dwoma funtami w dłoni i tak tam trafisz. Masz pół godziny na zebranie się. Musisz pamiętać o różnicy czasu między Australią, a Wielką Brytanią. Kiedy tam dotrzesz będzie około 15. Samolot do Londynu odlatuje o 21.

___________________________________________________________

Bum!
Witam Was ponownie moich kochani! Powracamy!
Mam nadzieję, że podoba Wam się pierwszy rozdział drugiej części #BadBoyPL! ♥
Jest on troszkę chaotyczny i nieciekawy, lecz musiałam jakoś opisać zmiany, które
nastąpiły w czasie między pierwszą, a drugą częścią opowiadania. 
Teraz kilka spraw organizacyjnych:
1. Jeśli nie chcesz być informowany, napisz w zakładce Informowani " NIE @twójuser".
2. Zapraszam do zakładki Część II- Bohaterowie.
3. Rozdziały będą się pojawiały "znienacka", gdyż wolę nie obiecywać iż dodam następny
tego i tego dnia. 
4. Hasztag i nazwa opowiadania nie ulegają zmianie.

To tyle. Proszę o komentowanie i używanie #BadBoyPL ♥

( Jeśli II część nie uzyska odpowiedniego zainteresowania, zostanie ona usunięta, a na jej miejsce zostanie dodany epilog. )

26 komentarzy:

  1. Cudowny! Cieszę się, że napisałaś już drugą część, będę czytać do końca

    OdpowiedzUsuń
  2. to jest doskonałe :( tak strasznie tęskniłam za tym ff
    @drewsosj

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiesz jak się cieszę! ♡ @teamBash_

    OdpowiedzUsuń
  4. cieszko sie czyta na tym tle lepiej gdyby bylo gladkie :( co do rozdziału swietny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. jhgsdkfhlyvbuocvuiuiodfsfusdifuosdfiusdoiubc oni się spotkają ja to wiem!
    Jess będzie z Lukiem !
    LMAO ONA MUSI Z NIM BYĆ NIE MA INNEGO WYJŚCIA!
    Bo jak nie to buła łokieć kołowrotek i wszystko jej się odwidzi!!
    CZEKAM <3
    @and_disappear xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. jej, świetny rozdział, świetny początek drugiej części. bardzo mnie zaciekawiłaś. już się nie mogę doczekać nn fdiugfdkjrteas
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń
  7. aaa chce już następny !!! <3
    @nob0dyfam0us

    OdpowiedzUsuń
  8. jejku sjdbskzjxkjsnwndxjjdbsjxjxs
    @zaynxie

    OdpowiedzUsuń
  9. stęskniłam się za tym ff jejku nie wiesz jak mocno sie ciesze hdfgvfg rozdzial cudowny jak zwykle dalas z siebie wszystko mam nadzieje że nie bedzie żadnych komplikacji ew
    zycze weny kochana
    @avefrankie

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział. Brakowało mi tego opowiadania, a tu proszę już jest.
    Druga część zapowiada się ciekawie.
    Czekam na następny i życzę dużo weny ;)
    @luvmymc

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy zobaczyłam powiadomienie o drugiej czesci odtanczylam taniec szczescia xD to jedno z moich ulubionych ff i bedę je czytać do końca ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie, nie, nie, nie, nie; nie zezwalam na usunięcie II części, nie ma takiej opcji,
    Zapowiada się świetnie i uważam, że uzyska naprawdę wielu czytelników! Nie wiem czy jestem takim łomem, bo możliwe, iż już to zrobiłaś. Jednak jeśli nie, to proponuję założyć Wattpada i również tam udostępniać, gdyż bardzo dużo osób tam czyta opowiadania :)) to tylko taka mała sugestia ^^ i przepraszam jeśli jestem taką kretynką i nie zauważyłam xdd

    OdpowiedzUsuń
  13. lkjhygrfdhnbjmkiuyf
    uwielbiam!
    spróbuj usunąć drugą cześć to naśle na ciebie ciecia
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. W końcu skarbie! ❤ akdskfksfkdj nie mogłam się już doczekać. Nie kończ go, jest genialny :3 xx

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział
    Czekam na następny ;33

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie mogłam się doczekać tego rozdziału, jest świetny. :) czekam na next'a. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. omg cudowne, nareszczie 2czesc <3 czekam na kolejny rodział x

    OdpowiedzUsuń
  18. cudowny rozdzial, nie moge sie doczekać kiedy sie spotkają znowu, czekam na następny ��

    OdpowiedzUsuń
  19. Nawet nie próbuj tego usuwać
    To ff to moje życie
    Kocham Cie za to że to piszesz i z niecierpliwością czekam na dalsze rozdziały ❤

    OdpowiedzUsuń
  20. Omfg omfg omfggggg!
    To byli takie ksbjsbsjbdjx.
    Nie spodziewalam się takiego zwrotu akcji. Świetnie piszesz! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdzialu :*
    @ilyfiveidiots

    OdpowiedzUsuń
  21. OMG! WEKHNERIKHERNIKH *-*
    CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ!
    jeśli mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach byłabym wdzięczna :) @ah_Niall

    OdpowiedzUsuń
  22. nie mogę doczekać się następnego rozdziału *U*

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej, jestem sobie Gal Anonim.
    I mam dla ciebie niespodziankę:
    http://gal-anonim-komentuje.blogspot.com/2015/01/a-teraz-dzis-i-zaraz.html

    Z poważaniem
    Gal Anonim

    OdpowiedzUsuń
  24. KIEDY NOWY??????

    OdpowiedzUsuń
  25. Juz sie nie moge doczekać następnego rozdziału !!!!

    OdpowiedzUsuń
  26. mam nadzieje, że Luke tak szybko jej nie odzyska
    niech Jess się nim pobawi to jak on :))))

    OdpowiedzUsuń