sobota, 25 października 2014

Rozdział XXI

 Przeczytaj notkę.


Wiem, że rozdział nie pojawiał się naprawdę długo w porównaniu ze zwyczajową częstotliwością, jednak muszę Wam coś wyznać. Praktycznie kompletny brak tweetów z hasztagiem i coraz mniejsza ilość wyświetleń tego bloga, trochę mnie demotywuje i muszę Wam obwieścić, że po zakończeniu tej części Bad Boy Returns To District zostanie zawieszone na czas nieokreślony. Nie wiem czy będzie to kwestia kilku dni, tygodni czy miesięcy. Kocham pisać, ale sama potrzebuję poczucia, że moja praca jest doceniana. Chciałabym także Wam podziękować za dość dużą ilość komentarzy pod ostatnim, mimo że nie prosiłam o to :’) Kocham Was, przepraszam i dziękuję! Myślę, że ta część to kwestia jeszcze dwóch rozdziałów :)


Proszę o tweetowanie #BadBoyPL, komentowanie i polecanie znajomym.



_______________________________________________________________





Już w pierwszych sekundach po wykonaniu pół obrotu poczułam, iż moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa,  kolana miękną, a dłonie poczęły pocić się ze względu na strach i respekt, który poczułam względem mężczyzny stojącego zaledwie metr ode mnie. Większość odsłoniętej skóry jego ciała pokrywały różnorakie rysunki przekształcone w wieczne tatuaże, włosy były ułożone w ten sam chaotyczny sposób jaki zapamiętałam sprzed kilku lat, natomiast zielone tęczówki jego oczu zdecydowanie pociemniały względem ich wcześniejszego głębokiego koloru. Rozbudowana postura  i długie, umięśnione ręce, dzięki którym mógłby zamknąć mnie w morderczym uścisku, sprawiły iż poczułam się tak mała, jak czterolatek patrzący na swojego rodzica.  Nogawki ciemnych spodni, których materiałem odział chude nogi zostały podwinięte i idealnie komponowały się ze sportowymi butami do biegania oraz zwykłą szarą koszulką. Szczupłe nadgarstki okalały zarówno czarne, jak i srebrne bransoletki, a na szyi spoczywał ten charakterystyczny naszyjnik w kształcie papierowego samolocika. Mimo tak wielu widocznych zmian fizycznych ja wciąż mogłam dostrzec w chłopaku tego samego chłopca, który wtulał swoją okrągłą, zarumienioną twarz w ulubionego misia, który swoją wielkością przewyższał go o głowę. To on swoją obecnością rozświetlał czasy mojego dzieciństwa i również to on stanowił dla mnie największe oparcie w momentach, gdy moja mama postanawiała dopiec mi kolejnymi uwagami. Od zawsze widziałam w nim tego niepokornego typa, który w końcu rozwinie skrzydła, by odlecieć jak najdalej stąd, jak najdalej od malutkiego zapyziałego miasteczka w Australii, które nie dawało nikomu szans na rozwój i poszerzanie swoich horyzontów. Ludzie tutaj byli konserwatywni i jedyne o co dbali to ich własne tyłki i bogactwa, które gromadzili na kontach w szwajcarskich bankach. Ja i on tacy nie byliśmy… W pewnym sensie byliśmy swoimi bratnimi duszami. Momentami łudziłam się, iż na zawsze będziemy stanowić ten nierozłączny, silny duet, co oczywiście nie nastąpiło. Po wszystkich przemyśleniach, w  mojej głowie pojawił się ten pamiętny obraz, kiedy to bez słowa wyjaśnienia opuścił rodzinny dom, by spełniać marzenia i zdobywać świat muzyki. Ta decyzja była najlepszą jaką mógł podjąć  młody człowiek o tak wielkim talencie, jak on. Zapewne nigdy nie pożałował, ale czy pamiętał o mnie? Czy pamiętał te wszystkie wspólne wyprawy w góry? Pamiętał „Ty i Ja na zawsze razem przeciw całemu światu!”? Ja nigdy nie zapomniałam.




- Jess? Wszystko w porządku?- na moim ramieniu poczułam ciężar dłoni Luke’a, który stał kilka centymetrów za mną. Idealnie mogłam poczuć zapach jego perfum, a ciepły oddech owiewał mój kark, jednak w owej chwili nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa czy w jakikolwiek sposób zareagować na zainteresowanie moją osobą. W centrum mojej uwagi był tylko człowiek prezentujący się niczym nocny anioł, który wreszcie przybył z misją zabrania mnie z czarno grodu i nie pozwolenia nicości na całkowite pochłonięcie dobra tkwiącego wewnątrz mnie.




Przymknęłam na moment ociężałe ze zmęczenia powieki , czując iż nowe porcje drogocennej energii napływają do mojego ciała i ocucają mnie w odpowiedni do tego sposób. Całe  zdziwienie i szok powoli odchodziły w nie pamięć, pozwalając mi na postąpienie kilku kroków w przód i szybkie owinięcie ramionami torsu zielonookiego. To było coś czego brakowało mi przez ostatnie lata. To była ta niezmiernie dla mnie ważna miło bratersko-siostrzana, która dawno temu dawała mi poczucie ciepła i bezpieczeństwa. Wszystko, co miałam utraciłam wraz z jego wkroczeniem na pokład samolotu z plecakiem przewieszonym przez ramię i rączką walizki w ręku.




- Harry…- szepnęłam, a słone łzy, w towarzystwie wielkiej guli  formującej się w moim gardle, poczęły spływać po mych policzkach.
- Mała Jessy…- gładził moje plecy w pocieszającym geście przy tym obdarowując moje czoło i czubek głowy delikatnymi całusami.- Jestem tutaj. Jestem przy Tobie.




Harry jak zwykle wyczuwał czego potrzebowałam i co powinien powiedzieć, bym poczuła się lepiej. Myślę, że to ze względu na te wszystkie lata wspólnie spędzone na poznawaniu siebie nawzajem. Znał każdy szczegół z mojego ówczesnego życia i potrafił dokładniej ode mnie  samej określić mój ulubiony kolor, piosenkę czy zwierzę.  Ja także mogłam poszczycić się ogromną pulą wiedzy na temat jego osoby, jednak oczywiście jako typowa „zbuntowana nastolatka” nie potrafiłam jej wtedy wykorzystać w odpowiedni sposób. W sumie to nie byłam zbyt dobra w pomaganiu innym, mimo że starałam się z wszystkich sił.




- Słuchaj. Jeśli przeszkadzam możemy spotkać się innym razem.- wzrok jego tęczówek powędrował na coś za mną, podczas kiedy ja nie mogłam nadziwić się na głębię i wyraźną chrypkę w jego męskim, niskim głosie.
- Co?- zachichotałam po raz kolejny z opóźnieniem, odpowiadając na pytanie.




Lekkim  machnięciem głowy wskazał, bym spojrzała za siebie, co uczyniłam z niesamowitym ociąganiem.  Wiedziałam czego, a raczej kogo mogłam się tam spodziewać i właśnie to było dla mnie najtrudniejsze.  Sekundy po stanięciu twarzą w twarz z Luke’iem dostrzegłam iskierki złości grające w jego oczach, przy czym oczywiście ujawniła się zmarszczkach między brwiami. Nie lubił, kiedy był ignorowany, a moje skupienie na Hazzie było objawem właśnie tego zjawiska. Całą sprawę pogarszał fakt, iż jego dwaj wścibscy bracia z zainteresowaniem przysłuchiwali się i przyglądali całej sytuacji, zajmując jeden ze stolików niedaleko wyjścia.




- Luke…
- Nie. Nieważne.- warknął starszy z bliźniaków, zwracając się do mnie tyłem.
- Nie bądź dzieckiem.- automatycznie złapałam jego nadgarstek, powodując że popatrzył na mnie przez ramię i z wielką siłą wyrwał swoją kończynę z mojego uścisku.




Sposób w jaki słowa wypływały z jego ust, przypominał plucie jadem.  Był zły. Był zły i to nie na żarty, zupełnie jakbym zrobiła coś okropnego i strasznego, a przecież on nie miał powodów do interesowania się kimś takim jak ja. Bo nie miał, prawda? W jego oczach widziałam coś co nie pozwalało mi na dalsze proszenie chłopaka o pozostanie w starbucks’ie… Moje starania były na nic. Również Jai, którego dostrzegłam całkiem niedaleko wyjścia z ogrodu należącego do lokalu,  kręcił głową z wyraźną dezaprobatą, a kluczyki do markowego samochodu błyszczały, kiedy obracał je na swoim długim palcu wskazującym. Beau nie patrzył na mnie, gdyż w centrum jego uwagi stały się czubki czarnych vansów, w które wsunął swoje stopy. Najstarszy z braci okazał się jedynym, który poczuł wyrzuty sumienia i smutek z powodu sprawy, która wciąż nie została mi w odpowiedni sposób wyjaśniona.




- Jess. Chodźmy.- ramię Harry’ego przysunął moją sylwetkę bliżej jego boku, a jego oczy uważnie wpatrywały się w powoli znikającego w tłumie przechodniów Brooks’a.- Kto to był?
- Nikt ważny…
- Nie podoba mi się. Znam takich kolesi, jak on. Nie chcę, żebyś się z nim spotykała.
- Nie robię tego, Harry.
- Cieszę się. Nie chciałbym musieć zrobić mu coś nieodpowiedniego.- obdarzył mnie uśmiechem okraszonym tymi charakterystycznymi uroczymi dołeczkami.



Och tak. Tęskniłam za nimi. Tęskniłam za nim…



- Co Cię tutaj sprowadza po tylu latach?- wypaliłam, wpatrując się w jego profil.
- Ja… Uhm… Postanowiłem, że czas w końcu odwiedzić swoją rodzinkę… Wyjechałem tak nagle i nie dawałem znaków życia. Wiem, że to nie było okey, ale potrzebowałem przestrzeni i takich tam… Zresztą przecież sama doświadczasz naszej matki na co dzień.  Nie potrafiłem już dłużej znosić tej patologii, którą wprowadzała do naszej rodziny. Możesz mieć do mnie pretensje… Potrzebowałem tego. I to bardzo. Zmieniło się cokolwiek? Tato nadal pracuje dzień i noc? Matka nadal uważa się za lepszą itp.?
- Uwierz mi, jest nawet gorzej.
- Gorzej? To tak się da?
- Najwyraźniej… Ja sobie już nie daje z nią rady. Ona oszalała.
- Porozmawiam z nią.- westchnął, przyciskając odpowiedni przycisk na małym pilocie, a do naszych uszu doszedł dźwięk otwieranych drzwi samochodu.
- Nie. Nie trzeba.- parsknęłam.
- Wsiadaj. Zabieram Cię na porządny obiad, bo wyglądasz jakbyś nie jadła nic odkąd ostatni raz Cię widziałem.
- Ale… Ale ja mam szkołę.- próbowałam uratować całą sytuację.
- Szkoła może poczekać.




W odpowiedzi na jego słowa rzucone w moim kierunku mimochodem, poczułam jak moje wnętrzności wykonują porządnego fikołka, a oczy lekko wypełniają się słonymi łzami. Harry nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wielkim problemem stała się dla mnie waga i spożywanie nawet tych najzdrowszych produktów. Nie wiedział, jak wiele czasu spędzałam na wykonywaniu ćwiczeń i jak wiele tabletek odchudzających połykałam w ciągu siedmiodniowego tygodnia. Jednak ja wiedziałam, dlaczego to powiedział. Pamiętał mnie jako samotną, zajadającą smutki dziewczynkę, która nigdy nie była lubiana. I tak faktycznie było. Jako jedenastolatka wcinałam chipsy i batoniki po kątach, nie chcąc by mama zauważyła iż jem nadprogramowe kalorie, odkładające się później na moich szerokich biodrach. Nie zmieniłam się za dużo. Wciąż byłam taka, jak dawniej. Cicha, niepewna i zbyt ciężka… Wszystkie te cechy sprawiały iż czułam jeszcze większą potrzebę zmiany swojego zewnętrza, które nie współgrało z moim wnętrzem, pragnącym jedynie pięknej otoczki i szczęśliwego życia. Litry potu wylewane przy ćwiczeniach, wymuszane wymioty, najróżniejsze chemikalia, a ja wciąż nie czułam się dobrze. Wręcz przeciwnie. Z każdym  dniem czułam się coraz gorzej. Czułam się, jak nikt ważny. Jak ktoś kto nie powinien żyć.




- Dzień dobry. Czego państwo sobie życzą?-  zaszczebiotała  kelnerka ubrana w elegancką biało czarną sukienkę, pasującą do bogatego wystroju wnętrza.
- Jess?- długie palce Hazzy podsunęły w moją stronę menu, powodując u mnie nagły przypływ gorąca i zawrotów głowy.
- Ja...- przeskanowałam wzrokiem czarne literki układające się w nazwy najwymyślniejszych dań z całego świata.- Sałatkę Cesar?
- Tylko tyle?
- Uhum.
- Dwa razy Carpaccio i butelkę Jacob's Creek.
- Oczywiście.- dziewczyna dokończyła zapisywać zamówienie, po czym szybko ulotniła się w stronę wejścia na zaplecze.




Między nami nie nastała nawet chwila ciszy, gdyż rozłąka zrobiła swoje, powodując iż nie wiedzieliśmy co tak naprawdę działo się u drugiej osoby. Ja jedynie siedziałam z czystym zaciekawieniem, słuchając opowieści Harry’ego o krajach, które udało mu się zwiedzić będąc w  trasie z zespołem, którego wokalistą stał się już cztery miesiące po zamieszkaniu w Londynie.  Japonia, Chiny, najróżniejsze kraje europejskie, południowa i północna Ameryka, Kanada, wydawało się że lista nigdy miała nie dobiec końca. Było mi cholernie dobrze i swobodnie w jego towarzystwie, lecz od momentu gdy dania wylądowały na drewnianym blacie, na którym opierałam swoje łokcie każde z nas nie wypowiedziało ani jednego słowa, smętnie grzebiąc w swoich talerzach.



- Ja nie m…- zaczęłam mówić, lecz Harry przerwał mi.
- Posłuchaj. Muszę Ci coś wyznać.- w jego oczach widziałam troskę i nutkę poczucia winy.
- No słucham.
- Przyleciałem tutaj ze względu na Ciebie. Od kilku miesięcy rozmawiam dwa razy w tygodniu z naszą babcią i ojcem. Wszyscy martwimy się o Ciebie i… Jednogłośnie stwierdziliśmy, że zamieszkanie u mnie w Anglii dobrze ci zrobi…- przeciągał każdą głoskę, oczekując na jakąkolwiek reakcje z mojej strony.
- Zamieszkanie?
- Na stałe.




________________________________________________

Jeśli szanujesz czas, który poświęciła na napisanie tego rozdziału
zostaw po sobie komentarz i tweetnij #BadBoyPL

39 komentarzy:

  1. Nie, ona nie może wyjechać i zostawić chłopaków ;o
    Ciekawa jestem jak to się dalej potoczy, czekam na następny
    @awmybrooksxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg, Harry w opowiadaniu *-* świetnie, czekam na więcej x

    OdpowiedzUsuń
  3. Co? Jak to wyjedzie? Jak to na stałe? Jak to blog zostanie zawieszony? Omg, nie wiem co powiedziec :o

    OdpowiedzUsuń
  4. jezu, błagam niech ona nie wyjedzie, nie może ;___;
    rozdział świetny, i bardzo ciekawy omomomom *,*
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju strasznie mi się podoba to opowiadanie. Mam nadzieję,że będzie druga część.

    OdpowiedzUsuń
  6. Omg nie spodziewałam się tego.
    z niecierpliwością czekam na następny rozdział i 2 część
    @drewsosj

    OdpowiedzUsuń
  7. TO JE HARRY ???!!!
    BOSTAŁAM SZOOKU !!!
    BRAWA DLA CIEBIE !!!
    NIECH SIE ONA ZGODZI JECHAĆ Z NIM !
    NIECH OLEJE CHŁOPAKÓW !!!
    WAIT !!!!!!!!!!
    NIE, NAJPIERW MUSI POZNAĆ PRAWDĘ A POTEM MOŻE JECHAĆ, ŻEBY JĄ JUŻ NIE MĘCZYLI !

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebisty! Jezu kocham twoje ff!

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG.
    NO WAY!
    NIE NIE NIE !!
    ONA NIE MOŻE NIGDZIE NIE JECHAĆ !
    BŁAGAM BŁAGAM NIE ZAWIESZAJ, PROOOOOOSZĘ CIĘ !! :(((((((((
    PRZECIEŻ JA SIĘ TU ZARYCZĘ NA ŚMIERĆ !!!!!!!!!!!
    ZROZPACZONA @and_disappear

    OdpowiedzUsuń
  10. bdgsfkgdhsdfshdffsfrsa umarłam

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku, nie kończ tego tak szybko, bo twoje ff jest boskie! Nie martw się tym że ludzie nie udostępniają itp bo patrz ile masz komentarzy , bo nie jest ich mało. Dużo osób to czyta i napewno chcą 2 część i oby ona pojawiła się szybko! Liczę na Ciebie bo naprawdę masz talent i nie marnuj go, tylko nadal dziel się nim z nami :).

    OdpowiedzUsuń
  12. Wielka szkoda że chcesz zawiesić bloga :c
    Jess nie może wyjechać, ona się na to nie zgodzi, prawda? Rozdział jak zawsze świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Niech nie wyjeżdża jezu :( fhhjvgyfhyg proszę nie zawieszaj to genialne ff @ohmyneymar

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak wiec bd czekac . Nawet jesli będę musiała czekac lata na 2 czesc to nie spocznę ;) bo to ff jest tego warte :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zacznijmy od początku.
    CZY TY OSZALAŁAŚ?! JAK TO CHCESZ ZAWIESIĆ BLOGA? CO?!
    Nawet jeśli tak zrobisz, no to ok, ale pamiętaj, że będę czekać, nawet jeśli miałby być to rok albo i dłużej, to i tak będę czekać :)
    Teraz odnośnie rozdziału - świetny, perfekcyjny, fantastyczny, cudowny i nie wiem jeszcze co napiasć :3
    ALE!
    Ona nie może wyjechać do Londynu, no chyba, że w drugiej części (nie wiem jak Ty, ale ja szykuję się na drugą część xD) wróci z powrotem, ALBO odmówi (wtedy i tak też szykuję sie na część drugą xDD).
    Musi się dowiedzieć o co chodziło Brooks'om itd.
    No i oczywiście nadal jestem za Jess + Luke :D
    No to na koniec piszę jeszcze raz, że w razie czego, to będę czekać choćby niewiadomo ile czasu by mi to zajęło, na dalsze losy bohaterów ;)
    Jak na razie to czekam na następny rozdział :3
    Pozdrawiam i weny życzę xx

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! To jest najlepsze ff jakie czytałam xx @luvmyedwards

    OdpowiedzUsuń
  17. ciekawie, ciekawie :) /@niall_wanted

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak, będzie lepiej jeżeli u niego zamieszka :')

    OdpowiedzUsuń
  19. Jezu to jest cudowne. Nie chce, żeby Jess wyjechała ; ( Ma być w Brooks em ♡♥ Błagam cie kochana, nie zawiesza tego opowiadania bo moje życie straci sens ; ( To fanfiction jest jak tlen, nie można bez niego żyć ♡♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie ona nie może wyjechać...a ty nie zawieszaj bloga bo ja tu umre z niepewności i ciekawości :(

    OdpowiedzUsuń
  21. Kocham to <3 nie zawieszaj proszeee..

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetne ff ...błagam pisz dalej...nie zawieszaj i pisz potem drugą część ,Pozdrawiam :) ;3

    OdpowiedzUsuń
  23. cooo się tu dzieje ja się pytam?!

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeju! Kocham tego bloga a rozdział cudny jak zawsze! <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  26. mtmtjtmtgmpgjgme NASTĘPNY!

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie zawieszaj błagam! Codziennie wchodzę na te ff czy czasem czegoś nie oddałaś, a jak już widzę że jest coś nowego to aż mam ochotę piszczeć! XD Czyli ogółem mówiąc- twoje ff jest zajebiste i ty też, więc dodawaj to dla nas, dla tych którzy są! Proszę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Chce już nowy rozdział!! gfvgasftasyedygs

    OdpowiedzUsuń
  29. next, next, next! :D

    OdpowiedzUsuń
  30. nie moge doczekać się już następnego rozdziału *_*

    OdpowiedzUsuń