#BadBoyPL
Podniosłam się, po czym niezbyt szybkim krokiem ruszyłam w stronę Brooksów. Żaden z braci nie pofatygował się, by spojrzeć w moim kierunku. Po prostu nie dostrzegali mnie i nie domyślali się tego jak wielkie zagrożenie czaiło się w kimś tak niepozornym, jak cicha, niezauważalna ja. Gwar panujący w lokalu w godzinach szczytu, jedynie ułatwiał mi pozostanie niejako incognito. Czułam się, jak modelka Vogue, kiedy wiatr rozwiewał moje długie włosy, a moje stopy w miarowym rytmie odbijały się od ciemnego asfaltowego podłoża. Czułam się niczym zaszczuty pies, jednak tym razem postanowiłam tego całkowicie nie okazywać i sprawić, by czuli wstyd tak wielki, jak ja za każdym razem gdy któryś z nich postanawiał obrazić mnie w towarzystwie wszystkich osób, zaliczających się do tak zwanej elity. Elity zrzeszającej bogate dzieciaki, całkowicie zadufane w sobie.
- Jakich rzeczy nie możesz robić dla swojego braciszka, mój kochany?- zapytałam podkreślając ostatnie słowo, a złośliwy uśmiech rozświetlał moją twarz.
Czasami mrok kryje zbyt wiele raniących nas sekretów.
Moje dłonie delikatnie opierały się o biały blat typowego starbucks’owego stolika, sprawiając iż mogłam przenieść na nie cały swój ciężar. Twarz Beau znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od tej należącej do mnie. W jego zazwyczaj wypełnionych szczęściem oczach dostrzegłam tańczące iskierki wybuchowej mieszanki strachu i zażenowania, a rysy stały się nagle wyrazem napięcia, które momentalnie wypełniło dotychczas rozluźnione ciało. Delikatny wiatr mierzwił jego chaotycznie „ułożoną” fryzurę, przez co kilka pasm stało się jego zbawienną zasłoną, dzięki której mógł choć w niewielkim stopniu ukryć się przed moim wzrokiem. Kiedy nie uzyskałam żadnej pomocnej odpowiedzi, westchnęłam ponownie przyjmując prostą postawę stojącą, a ten kąśliwy, sztuczny uśmiech, którego nauczyłam się od Samanthy, wciąż nie opuszczał moich warg.
W przeciwieństwie do BoBo, Jaidon nie ukazywał żadnych uczuć nadal spokojnie i miarowo pociągając treściwe łyki swojego dużego koktajlu bananowo-mangowego. Jego jedna noga była luźno zarzucona na kolano drugiej dolnej kończyny. Daszek snapback’a, który tego dnia miał założony na głowę, był odwrócony do tyłu, nadając jego out fitowi bardziej amerykańskiego stylu. Był wrzesień jednak w Australii nieubłagalnie prażyło palące słońce, dzięki czemu jego skóra była subtelnie opalona. Klimat był tym, co najczęściej przeszkadzało mi na wyspach. Zbyt gorąco na wyjście na zewnątrz. Zbyt gorąco na pływanie. Zbyt gorąco na bieganie i ćwiczenie. Zbyt gorąco na wszystko.
Jednym lekkim, zawierającym w sobie tony sarkazmu ruchem zgarnęłam włosy z twarzy starszego, następnie odsuwając wolne krzesło na odpowiednią odległość od mebla, zasiadłam na nim i poczęłam nucić piosenkę Sam’a Smith’a, którą niedawno usłyszałam w radiu. Widziałam te szybkie, urywane spojrzenia, które rzucali sobie nawzajem. Bali się. Bali się, ponieważ po raz pierwszy dane było im zobaczyć tę wersję czy też wydanie niepozornej Jessicy Wade.
- No słucham.- tym razem mój głos nie był przesłodzony, a złość którą kryłam wewnątrz niemal wyciekała moimi porami.- No. Beau? Swojej dziewczynie nie powiesz?
Szatyn otrzymał kilka minut na rozmyślanie, gdyż do naszego stolika podeszła kelnerka, która przyjęła moje zamówienie oraz postawiła przed Jai’em niewielki talerzyk z ciastem czekoladowym, jak na mój gust nazbyt eksponując przy tym swojej atuty. Nie muszę chyba mówić, iż jego wzrok momentalnie powędrował na jej dekolt. Duh. Kobieta odeszła kołysząc biodrami i akurat, gdy znów skupiłam swoją uwagę na drugim, dostrzegłam iż wyświetlacz iPhone’a JJ’a, leżącego nieopodal mojej ręki, rozświetlił się sygnalizując nadejście połączenia od Luke’a. O tak.
O tak. Wszystkie siły są dzisiaj po mojej stronie. Pomyślałam.
- Nie…- syknął właściciel telefonu, próbując wyrwać urządzenie z mojej dłoni, lecz jego starania poszły na marne, ponieważ byłam sprytniejsza.
- Stary, musisz mi kurwa pomóc. Nie dam rady sam tego zrobić. Jest za dużo zamków do otwierania i strażników po drodze. Jak mnie złapią to będzie przejebane.- słowa wystrzeliły z ust starszego bliźniaka niczym torpeda, nie spodziewając się iż tym samym popełnił największym możliwy błąd.
- Och… Niestety. Muszę Cię rozczarować. Jai nie będzie mógł udzielić Ci pomocy, ale za to ty możesz… Nie. Ty kurwa musisz pojawić się w Starbucks’ie za maksymalnie pięć minut.
Odpowiedziała mi jedynie cisza.
- Rozumiemy się? Nie mam całego dnia na czekanie.
- W którym? Tym niedaleko liceum?- mruknął w końcu chłopak po drugiej stronie.
- O! Patrz jaki ty inteligentny! Tak! Właśnie w tym! Czekamy.
Nie minęły nawet trzy minuty od mojego przerwania połączenia, gdy dostrzegłam Szatyna nonszalancko przebiegającego przez ruchliwą jezdnię. Nie udało mi się wyciągnąć ani słowa z obecnych już wcześniej Brooksów, dlatego w jego pojawieniu się, dostrzegłam jakiekolwiek szanse na rozwiązanie wszystkich zagadek, które męczyły moją duszę i niszczyły psychikę. Czekoladowe tęczówki Lukey’a skanowały otoczenie, w końcu napotykając na swojej drodze niespotykany, jak dotąd widok, który skłonił go do dłuższego, tępego wpatrywania się w obraz rozciągający się przed nim. Machnęłam obojętnie dłonią, by podszedł do naszej trójki z niepokojem oczekującej jego przybycia.
- O co w tym wszystkim chodzi?- zapytał z towarzyszącą temu tą charakterystyczną zmarszczką tworzącą się pomiędzy jego brwiami.
- Tak! Hej! U mnie wszystko dobrze. Właśnie piję sobie koktajl z twoimi kochanymi braćmi, którzy byli na tyle nieuważni, iż zdradzili jeden z twoich sekretów właśnie mnie. A jak u Ciebie?- zachichotałam przechylając głowę oraz obserwując szybką zmianę wyrazu jego twarzy. Źrenice jego oczu momentalnie powiększyły się, a mięśnie wyraźnie napięły.
- Co ci powiedzieli?
- Właściwie to nie powiedzieli, bo po prostu podsłuchiwałam, ale wiem tyle że skłoniłeś Beau do czegoś, co wiąże się z robieniem ze mnie idiotki. Próbuję właśnie cokolwiek z nich wyciągnąć, ale nic… Może ty mi wreszcie do kurwy wyjaśnisz całe te gówno?- gwałtownie wstałam, powodując że krzesło które zajmowałam zachwiało się niemal upadając.
- Myślę, że nie ma nic do tłumaczenia.
Kłamał.
- Oj jest. Jest wiele rzeczy, które chcę wiedzieć i to właśnie ty masz mi to powiedzieć.- mój palec z pomalowanym na czerwono paznokciem kilkakrotnie wylądował idealnie na środku jego torsu, pchając chłopaka w tył.
- Odkąd to Ty wydajesz mi rozkazy? –zapytał, po czym zbliżył się do mnie, aby podkreślić różnicę w naszych wzrostach.
- Odkąd ty straciłeś swoją siłę? Nie boję się Ciebie.
Szatyn uśmiechnął się pod nosem, po czym ujął mój podbródek i za jednym zamachem złączył nasze usta. Wiedziałam, co chciał w ten prosty sposób osiągnąć i kompletnie mi się to nie podobało. Pocałunki były jego próbą odkupienia swoich grzechów oraz zniwelowania buntu, który narastał wewnątrz mnie. Czuł, że traci nade mną kontrolę, której nigdy tak faktycznie nie miał. Ostry, męski zapach jego perfum uderzał do moich nozdrzy, a zimny dotyk kolczyka w wardze powodował dreszcze biegnące wzdłuż mojego kręgosłupa. Jeszcze nie tak dawno, bo zaledwie miesiąc wcześniej, marzyłam o takim intymnym zbliżeniu, lecz w tamtym momencie wiedziałam, iż ten dotyk nie zawiera w sobie żadnych wyższych uczuć i jest jedynie pustym rozładowaniem napięcia. A ja? Ja dałam mu odczuć, że poddałam się, aby już sekundy później ze śmiechem odsunąć się metr od niego.
- Wiem, co chcesz przez to osiągnąć i ani trochę Ci to nie wychodzi. Siadaj.
Ponownie opadłam na krzesło, nie zwracając uwagi na osłupiałego Luke’a, któremu zajęło większą chwilę powrócenie do świata żywych. Starbucks powoli pustoszał ze względu na nieubłagalnie upływający czas, który jednych zaganiał do znienawidzonej pracy, a drugim nakazywał powrócić na zajęcia w szkole. Również ja sama powinnam już dawno być na kolejnej lekcji, jednak to co usłyszałam było ważniejsze niż jakakolwiek nieprzydatna w codziennym życiu informacja z zakresu rozszerzonej fizyki.
Wyraz twarzy Jai’a wciąż był dla mnie trudny do rozszyfrowania, natomiast Beau wydawał się bardziej zdziwiony niż gdyby Obama rzucił wszystko i postanowił tresować morsy. Oblizałam powoli swoje wargi, które smakowały, jak Brooks… Jak papierosy i truskawkowa guma do żucia. O dziwo te dwa aromaty stanowiły mieszankę tak cholernie pociągającą, jak jego bicepsy, które ujawniał luźny, biały t-shirt bez rękawów z kolorowym nadrukiem.
- Czy którykolwiek z Waszej debilnej trójki wreszcie otworzy gębę i powie coś? Serio? Ani słowa?
- Jess… To nie tak jak myślisz… Ja tylko…- głos Beau był ledwo słyszalny.
- Tak, wiem. „Ja tylko chciałem pomóc swojemu bratu”, mówiłeś to miliard razy! Ja chcę pieprzonych konkretów!- moje dłonie z impetem uderzyły o blat.
- To jest trudne. Lepiej, żebyś się w to nie mieszała.- warknął Lukey.
- Już kurwa jestem w to zamieszana, dupku!
- Ja pierdole. Jebie mnie to. Wracam do domu.
Wszyscy trzej bracia powstali, sygnalizując mi iż mają zamiar opuścić lokal. Spanikowałam, ponieważ nie mogłam na to pozwolić. Nie, kiedy byłam tak blisko rozwiązania tych wszystkich zagadek, a nić która prowadziła mnie przez labirynt dobiegała swojego końca. Wszystko powoli stawało się dla mnie przejrzyste, jednak wciąż lekka mgła spowijała moje życie. Oni tam byli i to oni musieli wytłumaczyć mi sprawy potencjalnie proste. Zdarzenia, których doświadczałam były dla mnie momentami abstrakcyjne, a nawet sprawiały, że czułam, jakby coś takiego już kiedyś wydarzyło się w moim popieprzonym życiu. Deja vu. Tak. To było coś co ostatnimi czasy nawiedzało mnie bardzo często. Za często...
- Nie ważcie się nawet odchodzić!- krzyknęłam, po czym raptownie wstrzymałam oddech, kiedy wielkie dłonie, które pojawiły się ni stąd ni zowąd, zakryły moje oczy.- Puść mnie!
- Oczywiście.
Wykonałam szybki obrót o sto osiemdziesiąt stopni, następnie przeżywając największy szok swojego życia.
- To ty?!
_____________________________________________________________________
Jeśli doceniasz czas, który poświęciłam na napisanie rozdziału-
ZOSTAW PO SOBIE KOMENTARZ :)
KTO KURWA KTO SLDHFAKSJFLSKJDFHLAKDSJFHLASKJFHAKJS
OdpowiedzUsuńDAWAJ DALEJ WIEŹŹ ! DSKDSKJDSFJHDSLKFDS
NIE WYTRZYMAM SKDJHKDFJHSKDJHSKDJHSDKFH
Jezu. Jak możesz konczyc w takiej chwili ?! Już myślałam, że coś z nich wyciągnie! Ja tak bardzo chcę następny !
OdpowiedzUsuńjeju kiedy nastepny? hsbsbx
OdpowiedzUsuńHshfjfhshfjfcsh cudowny
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! Ciekawe kto to był na końcu.. Z niecierpliwością czekam na następny :) @awmybrooksxx
OdpowiedzUsuńjejku, świetny rozdział huahsyfghsadgfdsjg
OdpowiedzUsuńtak bardzo nie mogę doczekać się nn *0*
@kidrawhxo
Świetny rozdział @drewsosj
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) bardzo miło się czyta i podoba mi się ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
@Nutella393
Jak zwykle genialny! Boże kto to będzie? co się stanie? Nie moge doczekać się następnego
OdpowiedzUsuńKTO TO JEST? SBSISSISJSNSK
OdpowiedzUsuńOMG, ZABIJESZ MNIE DZIEWCZYNO
umieram z ciekawości!! boże kto to jest? sakdujbvsdv
OdpowiedzUsuńNoo i co dalej? Aww chce już następny! <3
OdpowiedzUsuńzabijasz, swietny rozdzial
OdpowiedzUsuńBsbsbsbshshshjsjsvanzhsh jezu umieram z ciekawość. Chce kolejny omgg @ohmyneymar
OdpowiedzUsuńkto ?! kto to ?!
OdpowiedzUsuńKTO TO KTO?!
OdpowiedzUsuńboże kobieto dodawaj!
ROZDZIAŁ GENIALNY JEZU
avefrankie
Wow co za zmiana Jess.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa kto to.
Rozdział świetny. ;)
Kurde, kto to jest, nie przerywaj w taki momencie! Świetnie piszesz, czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńKurwa ja pierdole fibejdbjdndidnjdjdndidn najlepszy twój rozdział to chyba jezt
OdpowiedzUsuńKurwa kto to jest i o co chodzi ja jeboe
Mam nadzieje zd w nastepnym rozdziale wszystko sie wyjasni
Nie wytrzymam chyba, ugh
@rocksbrooks_
O mój Boże o mój Boże o.O
OdpowiedzUsuńPodejrzewam kto to może być, ale nie jestem pewna - wydaje ni się że to ten Nash Grier, ale jak już pisałam - nie jestem pewna.
Przeżyłam tutaj SZOK - o co w tym chodzi?!
Co chciał zrobić Luke?
Maskara - muszę poczekać na następne żeby się dowiedzieć :)
Tak więc wiesz, czekam na następny :)
A co do rozdziału to wiesz że jest
C U D O W N Y :***
Pozdrawiam i weny życzę xx
+ Jess taka zła xD
UsuńJa wale , jaki piękny rozdział ;) ja ndhdjsjsnhddjxnxm
OdpowiedzUsuńCzekam na następny @NiallMyHeros
Mój ulubiony rozdzial! Kto?!
OdpowiedzUsuń/love_punk_larry
SDNGJDFKHDFLGNJDFKHDF CZEMU TERAZ AKURAT SKONCZYLAS SDNFJSDG
OdpowiedzUsuńaaaaa Najlepszy rozdział EVER
OdpowiedzUsuńchce już następny
+KTO KTO KTO ?!?!
@nob0dyfam0us
Chce już następny!!!!
OdpowiedzUsuńW takim momencie skończyć. Jak ja cię nienawidzę. Ale jednocześnie kocham, że chce ci się pisać ten ff. A rozdział zajebisty. Czekam na następny djsfhsjkagl
OdpowiedzUsuńjezu, kto jest ta niespodzianka na koncu? nie moge sie doczekac nastepnego, świetny rozdzial i cale ff xx
OdpowiedzUsuńo matko, kto to? czy to jej tata? o co w tym wszystkim chodzi? czekam na następny! /@niall_wanted
OdpowiedzUsuńomg hooiyrfhbhjfff nie moge sie doczekac nastepnego 💕 @my_justin1994
OdpowiedzUsuńJezu ten rozdział jest zajebisty!
OdpowiedzUsuńNie moge doczekać się następnego :)
Kobieto! Jak mogłaś przerwać akurat w tym momencie ?!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego. <3
przerwac w takim momencie? jak moglas? zakochalam sie w tym ff x
OdpowiedzUsuńCO CO CO ????
OdpowiedzUsuńBoże czekam na następny pisz szybciutko xx zaciekawiłaś mnie strasznie - z resztą jak zwykle.
Czekam na nastepny xx
kto to? ale jestem ciekawa omg
OdpowiedzUsuńpisz dalej koniecznie
Ejj :c To nie być koniec. Pisz szybko nexta :3 Genialny ❤
OdpowiedzUsuńświetny rozdzial, nie moge sie doczekac kto to bedzie kwbksshka
OdpowiedzUsuńsuper rozdzial xx
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz, nie przestawaj :)
OdpowiedzUsuńCzyżby James? 😁 @maliaani
OdpowiedzUsuńProszę już o następny :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
idk kto to moze byc ale mam kilka koncepcji, btw swietny rozdzial
OdpowiedzUsuńcudowne!
OdpowiedzUsuńdawaj następny
NIE WIEM KTO TO MOŻE BYĆ!
OdpowiedzUsuńNie wytrzymam dłużej, daj następny <3
masz wielki talent do pisania *.*
OdpowiedzUsuńTen rozdzial jest sjbsvssvhvzahwgiwihsw czekam na kolejny !!!!!!
OdpowiedzUsuńchce następny !!!
OdpowiedzUsuńCzekam ☺
OdpowiedzUsuńNie mogę doczkekać się następnego. Jezusie to jest cudowne xx
OdpowiedzUsuńdafsfdfgff aw
OdpowiedzUsuń