PRZECZYTAJ.
Na sam początek, chcę Was bardzo przeprosić za nie pojawienie się rozdziału w sobotę. Byłam naprawdę zajęta i nie miałam dostępu do laptopa. Są jeszcze powody, o których wspomnę pod koniec tej notki. Osiemnastka jest dość krótka i moim zdaniem niezbyt ciekawa, ale nie zawsze będzie akcja, bójki itp. Chyba w żadnym ff tak nie ma, ale to najmniej ważne. Czy bym miała faktycznie czas czy też nie i tak nie dodałabym rozdziału trzy dni temu, gdyż informuję 77 (?) osób, a gdy proszę o 50 komentarzy dostrzegam, iż niektóre osoby muszą dodawać po np. 5 komentarzy z anonima. Sprawdzam czas ich dodawania, więc wiem że faktycznie tak jest. Jest mi dość przykro. Zapraszam Was do zaobserwowania konta Bad Boy PL News :) To chyba tyle. Miłego czytania i oczekuję choć kilku nowych tweetów z hasztagiem #BadBoyPL ♥
Całkowicie skupiona na dziwności owej sytuacji nie zauważyłam nawet faktu, jak blisko siebie znajdowaliśmy się. Czułam zapach jego perfum oraz oddech owiewający moje zaczerwienione policzki. Jeszcze nim zareagowałam jego ciepłe wargi raptownie przywarły do moich. Natychmiast odsunęłam się, jednak ogromne dłonie Luke'a zjechały do dołu moich pleców, gładząc skórę ukrytą pod materiałem koszulki i tym samym uniemożliwiając mi jakąkolwiek ucieczkę. Przymknęłam powieki, nagle całkowicie poddając się uczuciom które kotłowały się wewnątrz mnie od dłuższego czasu... Pragnęłam go. Pragnęłam go bardziej niż można to sobie wyobrazić. Patrzenie na tego chłopaka z dystansu było dla mnie koszmarem, ponieważ... Tak. Miał w sobie coś co sprawiało, że za każdym razem wracałam. Wracałam, by znów być zranioną... W tamtym momencie nie myślałam o konsekwencjach. Liczył się tylko On. On i jego idealne pocałunki. Nasze usta zdawały się do siebie idealnie pasować, a ich ruchy były magicznie zsynchronizowane. Czułam to. Czułam, iż już wiem czego chcę i nie ma od tego odwrotu. Stałam się graczem w tej trudnej grze pozbawionej zasad. Grze, w której nagrodą było życie u boku ukochanej osoby. Nie było do niej żadnej instrukcji. Każdy grał według własnych reguł, a nawet jeden, najmniejszy fałszywy ruch mógł go kosztować wszystko o co walczył.
Na sam początek, chcę Was bardzo przeprosić za nie pojawienie się rozdziału w sobotę. Byłam naprawdę zajęta i nie miałam dostępu do laptopa. Są jeszcze powody, o których wspomnę pod koniec tej notki. Osiemnastka jest dość krótka i moim zdaniem niezbyt ciekawa, ale nie zawsze będzie akcja, bójki itp. Chyba w żadnym ff tak nie ma, ale to najmniej ważne. Czy bym miała faktycznie czas czy też nie i tak nie dodałabym rozdziału trzy dni temu, gdyż informuję 77 (?) osób, a gdy proszę o 50 komentarzy dostrzegam, iż niektóre osoby muszą dodawać po np. 5 komentarzy z anonima. Sprawdzam czas ich dodawania, więc wiem że faktycznie tak jest. Jest mi dość przykro. Zapraszam Was do zaobserwowania konta Bad Boy PL News :) To chyba tyle. Miłego czytania i oczekuję choć kilku nowych tweetów z hasztagiem #BadBoyPL ♥
~~*~~
Całkowicie skupiona na dziwności owej sytuacji nie zauważyłam nawet faktu, jak blisko siebie znajdowaliśmy się. Czułam zapach jego perfum oraz oddech owiewający moje zaczerwienione policzki. Jeszcze nim zareagowałam jego ciepłe wargi raptownie przywarły do moich. Natychmiast odsunęłam się, jednak ogromne dłonie Luke'a zjechały do dołu moich pleców, gładząc skórę ukrytą pod materiałem koszulki i tym samym uniemożliwiając mi jakąkolwiek ucieczkę. Przymknęłam powieki, nagle całkowicie poddając się uczuciom które kotłowały się wewnątrz mnie od dłuższego czasu... Pragnęłam go. Pragnęłam go bardziej niż można to sobie wyobrazić. Patrzenie na tego chłopaka z dystansu było dla mnie koszmarem, ponieważ... Tak. Miał w sobie coś co sprawiało, że za każdym razem wracałam. Wracałam, by znów być zranioną... W tamtym momencie nie myślałam o konsekwencjach. Liczył się tylko On. On i jego idealne pocałunki. Nasze usta zdawały się do siebie idealnie pasować, a ich ruchy były magicznie zsynchronizowane. Czułam to. Czułam, iż już wiem czego chcę i nie ma od tego odwrotu. Stałam się graczem w tej trudnej grze pozbawionej zasad. Grze, w której nagrodą było życie u boku ukochanej osoby. Nie było do niej żadnej instrukcji. Każdy grał według własnych reguł, a nawet jeden, najmniejszy fałszywy ruch mógł go kosztować wszystko o co walczył.
Game For Everything
Na pewno oglądaliście Igrzyska Śmierci, w których na szali leżało życie oraz śmierć uczestników. W naszym przypadku sprawa nie była na tyle poważna, jednak nie zmienia to faktu, iż te "zawody" były warte świeczki. Życie nigdy nie było wobec nas sprawiedliwe, lecz przez ostatnie szesnaście lat swojego żywotu zdążyłam zauważyć, iż tak naprawdę nasz los był tylko w naszych rękach i to my decydowaliśmy, jak wszystko się potoczy. Mogliśmy uczyć się na wcześniej popełnionych błędach i zdobywać coraz to więcej znaczące, głębsze doświadczenia, które czyniły nas wartościowszymi osobami lub wciąż czynić te same gafy w kółko, aż do momentu gdy zapamiętamy to i wyciągniemy wnioski.Na tym to wszystko polega. Polega na zrozumieniu, iż to my jesteśmy swoimi panami i nikt nie ma prawa sprawić, że poczujemy się nic nie warci i chcielibyśmy odebrać sobie największy dar, jaki nam podarowano, czyli życie. Wiem, iż to wszystko gryzie się z moim postępowaniem, ale tak czasami jest... Każdy ma momenty załamania. Ważne jest, by po nich powstać, otrzeć łzy i pójść dalej z głową uniesioną do góry.
- Nie. Zaczekaj.- wypaliłam, zadziwiając tym również samą siebie.
- Czekałem już zbyt długo.- wyszeptał, ponownie przyciągając moje ciało do swojego.
Z wszystkich sił starałam się wykonać choć jeden krok w tył, jednak tak prosta czynność okazała się dla mnie niemożliwa do wykonania. Moje mięśnie odmawiały posłuszeństwa, a kończyny zwiotczały. To było to czego bałam się najbardziej. Bałam się, iż za pomocą pocałunku Luke odbierze mi wszystko co miałam, czyli własne zdanie, którego trzymałam się dzięki niezmiernej upartości. Wystarczył ten jeden intymny dotyk, abym poddała się praktycznie bez walki. Wiedział, że mógł mnie mieć na własność. Moje ciało poddało się pieszczocie, lecz ostatki mojego poczucia własnej wartości stały za mną i szeptały do mojego ucha "To tylko zakład. Nic dla niego nie znaczysz.". Chciałam uderzyć je łokciem prosto w brzuch, którego w sumie nie miały, jednak musiałam przyznać im kompletną rację. Byłam dla niego okazją do zarobienia niezłych pieniędzy, zabawką, największą idiotką jaką było dane mu poznać. Wraz z tą myślą otrzymałam wielki zastrzyk energii, który
pozwolił mi na przerwanie tworzenia malinki na mojej szyi przez Australijczyka.
Chłopak ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy zachwiał się, tuż po tym jak
został odepchnięty. Jego usta były lekko napuchnięte i zaczerwienione, a włosy,
w które chwilę wcześniej wsunęłam palce, sterczały we wszelkich możliwych
kierunkach. Odzyskał równowagę, po czym przechylił lekko głowę z
zaintrygowaniem wpatrując się we mnie. Nie myślałam, iż będę do tego zdolna,
jednak faktycznie udało mi się to zrobić. Przerwałam pocałunek, na który
nieświadomie czekałam od tak dawna. To czaiło się wewnątrz mnie. Wewnątrz tej
cichej i grzecznej dziewczynki. To on obudził we mnie pragnienia, o których
istnieniu nie miałam pojęcia.
Nie potrafiąc
wytrzymać przeszywającego spojrzenia brązowych tęczówek, odwróciłam się do
niego tyłem, owijając swoją klatkę piersiową ramionami. Wiał lekki wiatr typowy
dla września na wyspach i kontrastujący z prażącym słońcem. Nie było zimno,
lecz moje ciało drżało coraz bardziej z sekundy na sekundę. Marzyłam o byciu
odważną, przebojową nastolatką, wszelako byłam sobą. Jessica Amelia Wade,
osiemnastolatka z milionem abstrakcyjnych marzeń oraz nieśmiałością tak wielką,
iż graniczyła z wszelkimi dziwnościami.
- Wiem wszystko.- szepnęłam, zaciskając swoje powieki.
- Co takiego?- wykorzystał pozę, którą przyjęłam, stając
maksymalnie centymetr za mną.
- Dlaczego mi to robicie?! Co robię źle?! Wiedziałam od
początku, że mnie nienawidzicie, ale przecież ja Wam nic nie zrobiłam. Jestem
do niczego, wiem. To nie znaczy, że…
- Czekaj. Czekaj.- jego umięśnione ręce zostały wyrzucone w
powietrze.- Co robimy? Zakład? Jaki zakład? I nie jesteś beznadziejna!
- Nie kłam. Nie dam się oszukać.- gwałtownie odwróciłam się
przez co wszystko wokół mnie na moment zawirowało.
- Okey, ale nie rozumiem o co chodzi.
- Sam powiedziała mi o twoim i Jai’a zakładzie. Nie rób ze
mnie idiotki.
- Sam? Ta Sam? Sam- twoja siostra?- wybuchł panicznym
śmiechem, zginając się w pół i łapiąc za brzuch.
- Właśnie ona, Debilu.
- Czekaj.
Zgodnie z jego prośbą odczekałam kilka minut, czekając aż
uda mu się opanować nagły napad wesołości. Naprawdę, wyglądał jakby dopiero co
usłyszał najlepszy dowcip świata. Mnie nie było do śmiechu. Zacisnęłam usta w wąską
linię, czując jak złość wewnątrz mnie wzbiera na sile. Cholera. Czy on sobie ze
mnie żartował? Niemal płakałam, mówiąc o tym co się wydarzyło, a moje uczucia
znów zostały zignorowane. Westchnęłam ze zrezygnowaniem, po czym postąpiłam
kilka kroków w przód, chcąc wsiąść do samochodu. Wokół nas nie było nic, co mogłoby mieć styczność z miejską dżunglą. Drzewa, szum liści, śpiew ptaków i lekkie promienie słońca. Taką pogodę uwielbiałam najbardziej. Taki stan odpowiadał mi najbardziej, gdyż dzięki niemu mogłam odprężyć się i rozluźnić mięśnie... Nie tym razem. O tam był, samą swoją obecnością powodując u mnie coś na wzór tremy. Niezaprzeczalnie budził strach i respekt. Również we mnie...
- Przepraszam, ale to chyba ty jesteś większą debilką z
naszej dwójki, jeśli wierzysz Sam.- jego postać pojawiła się ni stąd ni zowąd,
zatrzymując mnie w miejscu.
- Nie sądzę.
- A ja tak.
Chciałbym, żeby do tej twojej słodkiej, malutkiej główki trafiło
wreszcie, że nie jestem tak zły, jak myślisz Ty i wszyscy inni. Jestem
niebezpieczny, ale kurwa… Nie jestem z żelaza. Yeah. Faktycznie. Jai po pijaku
proponował mi coś na wzór „zakładu”, ale odmówiłem. Odmówiłem bez wahania. W
dupie mam te trzysta funtów. Co do Sam… Większej Idiotki nigdy nie poznałem.
Serio.
Uważnie obserwowałam źrenice jego oczu, pamiętając iż w
przypadku kłamstwa ich rozmiary zwiększają się… Jego, ku mojej uldze, ani drgnęły. Te charakterystyczne iskierki
skakały po pięknej czekoladowej strukturze należącej do jednego ze zmysłów.
Poczułam niewielkie kropelki deszczu spadające na mój nos, który automatycznie
zmarszczyłam. Deszcz. Mój ulubiony żywioł. Luke obserwował każdy mój ruch z coraz
szerszym uśmiechem rozświetlającym jego buzię.* Kolejne krople. Odwzajemniłam
ten gest, patrząc na koniuszek języka, którym oblizał swoje wargi. Ugh.
- Odwieziesz mnie do szkoły?
- Po co?- spojrzał na mnie, jak na kosmitkę.
- Um…? Bo jakby zostawiłam tam wszystkie ubrania i książki?
Do tego w pewnym sensie zostałam porwana.- zaśmiałam się cicho.
- Kurwa. Dobra. Zawiozę Cię, jeśli chcesz.
Podróż powrotna zajęła więcej czasu niż poprzednia, gdyż nie jechaliśmy już ponad
dwieście kilometrów na godzinę. Szum ulewy uderzającej o dach pojazdu zagłuszał
muzykę, a rytm wybijany na kierownicy przez palce chłopaka, był niemal
całkowicie niesłyszalny. Nie mówiliśmy
nic, rozkoszując się swoją wzajemną obecnością oraz okolicznościami przyrody. W
Australii ostatnimi czasy rzadko padało, tak więc zdążyłam stęsknić się za tymi delikatnymi mżawkami, a nawet szalonymi załamaniami chmur.
Było praktycznie idealnie… Praktycznie, ponieważ w moich myślach toczyła się
istna wojna domowa, którą póki co wygrywały argumenty przeciw wybaczeniu
Luke’owi. Cholera...
Nie tak to wszystko sobie wyobrażałam. Nie tak miało być. Miałam być szczęśliwą, niemal dorosłą kobietą, która miałabym wielu znajomych, idealnego chłopaka, chodziła ciągle na imprezy i wydawałam pieniądze na prawo i lewo, a jeśli nie to miałam być chociaż księżniczką, tak jak marzyłam w dzieciństwie!
- Dlaczego mnie pocałowałeś?- wyszeptałam.
- Co?- spojrzał na mnie wielkimi oczami.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Nie wiem… Po prostu chciałem tego już od chwili, kiedy Cię
poznałem… Nie wiem…- kolczyk w wardze trafił między jego śnieżnobiałe zęby.
- Kłamiesz.
- Jess. Przestań do kurwy.- wysyczał.
Zamilkłam, widząc iż wjeżdżamy na parking tuż pod halą
sportową. Dotychczas zapełniony jedynie autami nauczycieli plac, wypełniły
markowe samochody, które zdobiły naklejki z logami biura architektonicznego
mojego taty oraz dwa radiowozy. Setki uczniów zaciekawionych nagłym przybyciem policji tłoczyły na zewnętrznych schodach łączących parter z pierwszym piętrem budynku liceum. W tak elitarnej szkole rzadko, kiedy istniała potrzeba angażowania w cokolwiek jednostek państwowych, co uczyniło całą sprawę jeszcze bardziej intrygującą... Nawet sprzątaczki, które za dnia nie miały prawa pokazywać się uczniom na oczy, wychylały swoje głowy zza balustrady. Jedynie Sam oraz kilku typów z "emo grupy" stało z obojętnością. Dziewczyna spoglądała na swoje paznokcie, siedząc na ławeczce z nogą założoną na nogę. Różowy materiał jej plisowanej spódniczki falami spływał z jej kolan, dodając całej figurze jeszcze większej gracji. Suka.
Dostrzegłam wysoką sylwetkę trenera od wfu i
mojego rodzica rozmawiających z funkcjonariuszami. Pojawienie się męża Rachel było czymś wręcz niespotykanym, ponieważ mój ojciec nie miał w zwyczaju opuszczania swojej siedziby między godziną ósmą rano, a jedenastą w nocy. Musiało wydarzyć się coś naprawdę ważnego (prawdopodobnie związanego z moim efektownym opuszczeniem zajęć wychowania fizycznego). Miny niemal wszystkich zgromadzonych dorosłych wyrażały całkowite strapienie i zmartwienie. Policjantom, tak jak to mieli w zwyczaju, udało się zachować spokój i trzeźwe myślenie. Rozwaga. Sądzę, że to było najważniejsze w ich zawodzie.
Silnik samochodu ucichł na moment, a oczy wszystkich skierowały się w naszym kierunku.
Mamy problem.
- O chuj.
- Dokładnie.- pisnęłam.
- Wracaj tam i rób, co tylko chcesz. Możesz mnie nawet
pozwać.- rzucił beznamiętnym tonem.
- Czy my…?
- Skarbie...- jego głos był pełen pobłażliwości.- To nie tak, że Cie nie chcę, po prostu... Ja się nie bawię w związki i inne tam gówna. Nie rób sobie nadziei. Miłość jest dla idiotów, a ty idiotką nie jesteś prawda?- opuszkiem palca dotknął czubka mojego nosa.- Nie chcę Cię ranić, ale nigdy nie będzie "nas". Nie jestem dla Ciebie odpowiedni.
Światło i ciemność nie mają prawa istnieć jako jedno.
__________________________________________________________
Chcę zobaczyć dużo tweetów z #BadBoyPL
50 komentarzy = Rozdział XIX
( dacie radę jest was ponad 70 ♥ )
Awwwwww... Słodko ;* mam nadzieje, że jednak zostaną parą ;) i Luke nie bedzie miał problemów z powodu "uprowadzenia" Jess :/ czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńBoże idealny!n Serio nie wiem co innego napisać. Tak trzymaj! Czekam na następny dkhfjks
OdpowiedzUsuńomg! boski <3 @DREWSOSJ
OdpowiedzUsuńGenialny *.*
OdpowiedzUsuńcudnie *.* wspanialy rozdział ale te zakonczenie luke masz byc z nią!
OdpowiedzUsuńO mój Boże, o mój Boże!
OdpowiedzUsuńCo tu się dzieje?!
Oni muszą być razem, rozumiesz? MUSZĄ! :)
Ogólnie rozdział świetny jak zawsze ;3
Czekam na następny i to na prawdę z wielką niecierpliwością xD
Więc do następnego...
Pozdrawiam i weny życzę xx
P.S. Trzy dni w tę czy we tę, nieważne :)
Ważne, że pomimo tego, że wtedy nie miałaś czasu, jednak go dla nas znalazłaś, więc nie wiem jak inni, ale ja jestem ci bardzo wdzięczna ;*
Trzymaj się cieplutko i jeszcze raz pozdrawiam i weny życzę xx
Fhfhgfdfgfghfg jezu genialny kocham to czytać @ohmyneymar
OdpowiedzUsuńJEDNO WIELKIE WTF. LUKE JAK MOZESZ. niee, on w końcu zmądrzeje i z nią będzie -.- czekam na nowy :D
OdpowiedzUsuńbjdjjznejdnzj 💖💖💖
OdpowiedzUsuńboze nie ja prawie sie rozplakalam serio
OdpowiedzUsuń@festivejai
Nie spodziewałam sie takiego zakończenia bvfhjnbit idealny :)
OdpowiedzUsuńjezu idealny *-* nie rozumiem Luke'a, na chuj ją całował a potem powiedział że nie ma robić sobie nadziei xD
OdpowiedzUsuńi w ogóle nie wiem po co wzywali policję, serio nie ogarniam tego
czekam na następny rozdział i mam nadzieję że pojawi się w środę ;)
@rocksbrooks_
Ej serio co z nim jest nie tak będzie żałował jak ktoś naprawdę zacznie się koło niej kręcić pzdr Kinga
OdpowiedzUsuńoh gosh wspaniały Luke ty padalcu ok bipolarny dupek
OdpowiedzUsuńale co z Beau yay ja go sobie wezme
haha a tak serio to rozdział genialny i po prostu brak mi słów czekam na kolejny wszystko bylo idealne!
pozdrawiam avefrankie
http://twitterfriends-fanfiction.blogspot.com
Co? Jak to nie bede razem?
OdpowiedzUsuńOni musza byc razem!
czytam i uwielbiam skfghasdjuhtfkiasu
OdpowiedzUsuń@wmedlasy
cudo, jeja hjghhdsfj
OdpowiedzUsuń@kidrawhxo
Jejku cudowny hjaksfhasdjk oni muszą być razem!
OdpowiedzUsuńPisz szybko następny :) @awmybrooksxx
cudowny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńNie wierze, ze. Luke to powiedzial :( masakra. Czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńswietny! luke taki bad boy <3
OdpowiedzUsuńJeju Luke, skoro tak ci na niej zależy to mógłbyś sie poświęcić. Rozdział genialny, czekam na resztę :)
OdpowiedzUsuńcudo *.*
OdpowiedzUsuńOmg dawaj next kfkdkdndm
OdpowiedzUsuńŁoł :o
OdpowiedzUsuńRozdział jest zajebisty! Pierwszy raz Luke rozmawiał z Jess w miarę normalnie haha
Nie mogę się doczekać następnego :)
Ooooo cooooo dlaczegoooo ja nie rozumiem ja chce kolejny. Co sie dzieje pod ta szkola?
OdpowiedzUsuńDlaczego Luke jet glupi? Hahah ja chce nastepnyyyyy. Kocham pozdrawiam sciskam i wezy zycze
@mcvampxs
Dziekuje za informowanie xx
Aww :*
OdpowiedzUsuńW końcu się pocałowali!
Tylko nie rozumiem tego, jak on mógł jej to powiedzieć...
Ale cóż czekam na nn.
Życzę Ci dużo weny i pozrdwaiam. :)
Idealny ❤️
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńja i tak mysle, ze beda razem ♡
OdpowiedzUsuńBoze ejjddjsji 💕💕 @my_justin1994
OdpowiedzUsuńja czekam aż Luke, chociaż raz, będzie romantyczny ;3 @teamBash_
OdpowiedzUsuńJess i Luke powinni być razem, są cudowni *.*
OdpowiedzUsuńjeju, nie moge sie doczekac co bedzie dalej
OdpowiedzUsuńJejku <3 Świetny!
OdpowiedzUsuńLuke ty debilu, co to odstawiasz?
OdpowiedzUsuńOmg, czekam na kolejny :*
Zajebiste *.*
OdpowiedzUsuńbardzo jestem ciekawa co bedzie dalej, zajebiste ff
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak cieszy mnie to,że główna bohaterka nie jest typową śliczną dziewczynką taką no ,,księżniczką''. W ogóle bardzo mi się podoba cały pomysł i to jak to wszystko realizujesz.
OdpowiedzUsuńuwielbiam:) /@niall_wanted
OdpowiedzUsuńKurcze niezly ;0 @NiallMyHeros
OdpowiedzUsuńSuper piszesz, nidgy nie wiadomo co bedzie dalej, swietnie sie to czyta
OdpowiedzUsuńkocham xxx
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńjeju! żałuję że dopiero teraz czytam ten rozdział bo jest jeszcze lepszy niż poprzedni! <3
OdpowiedzUsuń<33
OdpowiedzUsuńmega! chce następny!
OdpowiedzUsuńnext :D
OdpowiedzUsuńhsvsjsjkaba oni musza bycrazem! 👍👍👍👍💜❤💕
OdpowiedzUsuńOmg, daj następny :3
OdpowiedzUsuńFajny :D Czekam na ciąg dalszy
OdpowiedzUsuńSuper.. od dawna sie tego spodziewalam.. czegam na dalej :)
OdpowiedzUsuńDrogi Lukey ' u Brooks ' ie czy ty robisz sobie ze mnie jaja ?! Jak to nie będziesz z Jess ? A co do rozdziału to świetny :D
OdpowiedzUsuńjezu, jak to nie beda razem? co?
OdpowiedzUsuńczekam na next xx
czy nie powinnaś od środy dodać rozdziału? ...
OdpowiedzUsuńsuper x
OdpowiedzUsuń