-
Ach tak. Należysz do mnie.- powiedział niemal szeptem, po czym jak gdyby nigdy
nic zostawił mnie po środku drogi, biegnąc dalej.
Niski głos Luke’a i jego ciemne, głębokie
oczy sprawiły, iż na moment cały rozciągający się przede mną widok począł
wirować. Oparłam swoje rozgrzane ciało o
wielkie klon, rosnący tuż obok asfaltowej dróżki. W tamtym momencie wysoka sylwetka
szatyna była jedynie punkcikiem na horyzoncie, a już chwilę później zniknął
pomiędzy drzewami. Był szybki, co
całkowicie mnie nie dziwiło, ponieważ serce wielu dziewczyn biło szybciej na
widok jego mięśni. Jego kondycja była w jak najlepszym stanie, nie to co moja.
Dyszałam głośno, jednak jedynie znikome ilości tlenu docierały do moich na
zmianę powiększających się i zmniejszających płuc. Wiedziałam, iż jeśli
zdecydowałabym się biec dalej, moja rodzina prawdopodobnie znalazłaby mnie w
jednym z rowów… Istniała również możliwość, że po raz kolejny spotkałabym
pewnego chłopaka, który za pomocą zaledwie kilku słów nieźle namieszał w mojej
głowie. Zdecydowanie wolałam powrót do domu. Powrót do normalności. Potrzebowałam wiele siły, by znów wprawić
swoje mięśnie w ruch i wyruszyć w drogę. Podłoże było idealnie proste, bez
wyboistych dziur, jednak ja minimum cztery razy zahaczyłam o niewidzialne
przeszkody. Moje kolana pokrywały nie wielkie rany, z których sączyła się krew.
Nic nowego. W głowie miałam bardzo dużo niepotrzebnych myśli, jednak jedna z
nich była najważniejsza. Niezadowolenie po prostu męczyło mnie od środka. Miałam
okropne wyrzuty sumienia, gdyż w dwie strony przebyłam jedynie cztery
kilometry, co kompletnie mi nie wystarczało. Zaraz po przekroczeniu progu
swojego domu, zrzuciłam ze swoich stóp niebieskie buty firmy Nike, po czym
wbiegłam po schodach na piętro.
Mój
pokój był w kształcie kwadratu, a jego powierzchnia przewyższała rozmiarami
salony w niejednych domach. Wysokie
jednoosobowe łóżko, mieszczące pod sobą pudełka ze zdjęciami z moich
dziecięcych lat, stało przy ścianie naprzeciwko drzwi. Tuż nad wezgłowiem owego
mebla wisiały postery z moimi ulubionymi wykonawcami i zespołami, a także
zdjęcia kobiet, które moim zdaniem miały figurę idealną. Lewą ścianę zakrywała średniej wielkości
szafa, regał oraz toaletka. Moja własna biblioteczka składała się głównie z
powieści biograficznych, romansideł, dramatów i wampirów, nie zabrakło tam
również L.E. James, Agathy Christie czy Stephen’a King’a. Pomieszczenie
wypełniało niewiele rzeczy, a jego kolorystyka była połączeniem pudrowego różu,
bieli oraz innych typowych pasteli. Dwa wielkie okna rozciągały się nad łóżkiem
i po jego prawej stronie. Podłoga była wyłożona jasnymi panelami. Oświetlenie stanowiły niewielkie lampki
podobne do tych świątecznych, podwieszone pod sufitem. Wygląd tego pokoju leżał
tylko i wyłącznie w moim geście i wyobraźni i szczerze mówią, byłam bardzo
zadowolona z efektów moich ciągłych remontów. Bez zbędnego ociągania wyjęłam matę,
kryjącą się na dnie szafy. Na laptopie odnalazłam dokument, zawierający
linki do moich ulubionych zestawów ćwiczeń, które następnie wykonałam. Minęła
godzina, ale ja zdecydowałam się skończyć, dopiero gdy czułam palący ból w
nogach, tyłku i brzuchu. Starodawny
zegar, podarowany mi przez babcię, informował iż do rozpoczęcia przyjęcia
pozostało niewiele ponad dwie godziny. Podreptałam do łazienki, gdzie wielką
wannę z hydromasażem wypełniłam aż po brzegi gorącą wodą z olejkiem
lawendowym. Było mi wręcz idealnie,
jednak nie było mi dane zbyt długo rozkoszować się błogostanem, ponieważ moja
mama poczęła natrętnie walić w drewnianą powłokę, która nas dzieliła.
-
Jessica Wade! Powiadamiam Cię, iż zostałaś zobowiązana do opiekowania się swoją
młodszą siostrą, podczas mojej nieobecności!- głos Rachel ogłosił mój wyrok.
- Czy Ty sobie ze mnie żartujesz?!- słysząc
jej słowa, ukryłam twarz w dłoniach.
-
Nie! Gina i Ja wybieramy się do Spa, wrócimy dopiero jutro po południu. Wasz
ojciec jest w delegacji. Zrobisz rano siostrze śniadanie do szkoły.
-
Spieprzaj.- syknęłam pod nosem.
Potok
przekleństw przelewający się przez moją głowę, przerwała muzyka dobiegająca
gdzieś z zewnątrz oraz towarzyszące jej wibracje mojego telefonu. Przypomnienie
o wzięciu tabletek odchudzających. Pochłonęłam dwie różowe kapsułki bez
najmniejszego oporu, dzięki czemu poczułam się nagle jakby szczuplejsza…. Co
oczywiście nie oznaczało, że nagle włożyłam na siebie obcisłą bluzkę, bez lęku
iż mój wielki brzuch będzie zbyt widoczny. Hah, ale przecież domówkę u Brooksów
miałam już i tak z głowy.
- Co
ty robisz?- zapytałam ze zdziwieniem, kiedy dostrzegłam Sam ubraną w cekinową
sukienkę mini.
-
Wychodzę?- zachichotała.
-
Gdzie Rachel?
-
Wyjechała jakiś czas temu.
-
Pozwoliła Ci?
-
Nie, Debilko. Nie musi o tym wiedzieć, a ty, Ofiaro Losu, będziesz mnie kryła.
- A
co jest tak ważnego, że miałabym powody do krycia Cię?- żachnęłam.
-
Ten przystojniak Luke zaprosił mnie do siebie.- skrzywiłam się na określenie,
którego użyła. Zestawienie jego imienia i słowa „przystojniak” nie za bardzo
zdradzało fakty.
- Idziesz
na tę imprezę?!
-
Tak. Ty też możesz pojawić się… Tylko… Lepiej ubierz coś z mojej szafy, o ile w
cokolwiek zmieścisz swoją tłustą dupę.- zmierzyła moją sylwetkę wzrokiem, po
czym opuściła posiadłość, należącą do mojej rodzinki.
Naprawdę
nie chciałam tego robić, ale w mojej dziwnej głowie pojawił się pewien plan, w
którym pomogłyby mi ciuchy pożyczone od tej małej lansiary. Niezbyt pewnie
wkroczyłam do pokoju Sam i tak… To był pierwszy raz od 13 lat, kiedy tam byłam.
Rozchyliłam fioletowe drzwi szafy, bojąc się co za nimi mogę zobaczyć. Hm…
Skóra, nieodłączny róż, kozaki, szpilki, sukienki, spódniczki… Ile ona tego
miała!? Wygrzebałam ala’ skórzane legginsy, których mały rozmiar wręcz mnie
przerażał i były one jedynym co tak serio przypadło mi do gustu. Już w swoim
królestwie delikatnie zabrałam się za ubieranie pożyczonych spodni, które o
dziwo okazały nawet ciut luźne na moich nogach.
Dobrałam do tego dość prześwitującą czarną koszulkę bez rękawów z
wielkim krzyżem po środku, a także granatowe Converse’y. Twarz pokryłam delikatnym makijażem, którego
mocniejszym akcentem było smoky eyes. Moje włosy, jak zwykle lekko falowały
się, co zawsze mnie irytowało. Akurat,
gdy odnalazłam swój zestaw kluczy,
wybiła godzina dwudziesta, tak więc byłam gotowa na czas.
Po
zakluczeniu tylnich i frontowych drzwi swojego domu, momentalnie zobaczyłam
sznur drogich samochodów ciągnący się od jednego do drugiego końca małej
dzielnicy Melbourne. Przeszłam przez ulicę, a od mojego celu dzieliło mnie
zaledwie kilka metrów. Bez problemu dostrzegłam grupki nastolatków, młodszych
ode mnie o minimum trzy lata, kotłujące
się na chodniku. Dziewczyny mierzyły mnie srogim wzrokiem, kiedy przechodziłam
przez otwartą na oścież bramę, o którą opierały się pary, pożerające wręcz nawzajem swoje twarze. Jeszcze nim
przekroczyłam próg, ciężki bas uderzył mnie w twarz. Chmury dymu, pochodzące z
papierosów oraz skrętów, nadawały imprezie bardziej mrocznej atmosfery, która
dopasowała się do szybkiej piosenki Avicii’ego, lecącej z głośników. Czarne
kanapy zostały poustawiane przy ścianach i były miejscem palenia marihuany,
mimo to większość osób ocierała się o siebie na parkiecie, zapominając o
świecie wokół siebie. Tego wieczoru
praktycznie nikogo nie kojarzyłam. Bliźniaki śmiali się z czegoś na tyle
głośno, iż słyszałam ich z drugiego końca pomieszczenia, a na ich kolanach
umościły się dwie laski, odsłaniające zdecydowanie zbyt wiele ciała. Beau
siedział po turecku na długim blacie, który był jedyną rzeczą oddzielającą
salon od kuchni. Miał na sobie czarne
spodnie, trampki oraz zwykłą szarą koszulkę.
Był w towarzystwie kilku mężczyzn wyglądających jakby byli w jego wieku.
Na pewno nie czułabym się pewnie, gdyby Bobo zaprosił mnie do swoich kręgów,
tak więc ukryłam się w kącie pokoju… Nikt mnie nie zauważył. Okey. Nie musiałam
czekać zbyt długo, by zobaczyć Sam flirtującą z Jai’em. Cóż… Chyba wszyscy oprócz mnie bawili się w
najlepsze…
Po
ponad czterdziestu minutach poczułam, że naprawdę muszę poszukać toalety.
Starałam się być, jak najmniej zauważalna, co dobrze mi wychodziło. Chyba nie
muszę mówić, iż musiałam przeciskać się pomiędzy naćpanymi i nachlanymi
licealistami. Większość drzwi była rozchylona, tylko jedne jedyne na końcu
korytarza pozostały przez nikogo nie otwarte. Delikatnie nacisnęłam pomalowaną
na złoto klamkę, a drewno natychmiast ustąpiło. Włącznik światła znajdował się
na wyciągnięcie ręki. Dwie szafy i dwa
łóżka stały przy naprzeciw ległych ścianach, a pościel je przykrywająca
posiadała dwa różne wzory i kolory. Ta po lewej, czarno- biała była pokryta
nazwami kultowych zespołów, natomiast prawa w kolorową Micky Mouse. Kochałam
Myszkę Micki ! Jeju! Przejechałam
opuszkami palców po naklejkach Vans, DC i takich podobnych, po czym raptownie zostałam
przyparta do mebla, zawierającego prawdopodobnie ubrania jednego z bliźniaków. Momentalnie
wstrzymałam oddech, a moje oczy spotkały się z ciemnymi tęczówkami Luke’a. Jego
ręka zakryła moje usta.
- Mówiłem,
żeby nikt tutaj nie wchodził.- warknął.
Grr.
Dlaczego on musiał brać ten pieprzony kolczyk w wardze między zęby? No
cholera. Na moment zapadła cisza. Moje
ciało całkowicie weszło w kontakt z Szatynem. Już myślałam, iż odejdzie, kiedy
nagle wypchnął swoje krocze, ocierając nim o moje własne. Zacisnęłam mocno
powieki, gryząc przez przypadek skórę jego dłoni.
-
Cholera. Jesteś ostra.- zarechotał z mojej reakcji.- Nie chcę widzieć Cię z żadnym chłoptasiem
tego wieczoru.- dodał cicho, pozwalając mi na odetchnięcie.
- W
co ty grasz?!
- W
to samo co wszyscy, Mała.- rzucił mi ostatnie spojrzenie
___________________________________________________________________
Hej, Kochani!
Rozdział chyba krótki nie jest xD Dodaję dzisiaj na osłodę rozpoczęcia
roku :D
Otóż to. Główną cechą Luke’a w tym opowiadaniu jest bycie bipolarnym,
także musicie się do tego przyzwyczaić :D Dodałam nowe miejsca do
zakładki
„Okolica”. Ten tydzień mam
jeszcze wolny, więc
postaram się dodać jeszcze jeden, ale tylko jeśli dobrze mnie
zmotywujecie ^^
Każdy najmniejszy komentarz zbliża was do ósmego rozdziału!
#BadBoyPL
Miłego dnia!
O jezu, jakie to jest genialne ♥ Szkoda, że nie poszła do Beau, fajnie by było XD Ale w sumie scena z Luke'em >>>>>>>>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńily x @aussiessexy
rozdział jest świetny i akcja coraz bardziej się rozwija.
OdpowiedzUsuńczy tylko ja nienawidzę rodziny Jessic'ki (idk jak to sie odmienia)
czekam nn x
Cudowny rozdział! Podoba mi się ta tajemniczość Luke'a
OdpowiedzUsuńPisz szybko następny! Życzę weny x @awmybrooksxx
jezu świetny rozdział! Co raz bardziej się dzieje. Czekam na kolejny i pozdrawiam @ohmyneymar xx
OdpowiedzUsuńSwietne ojeju zakochałam sie w tym opowiadaniu :**
OdpowiedzUsuńLuke bipolarny ?
Moze byc ciekawie :3
@werkab0000
uwielbiam-to<3
OdpowiedzUsuńomg, dlaczego kończysz w takich momentach?! umieram .-.
OdpowiedzUsuńTen rodział jest jjanhfhancuskdaosfcm OMG! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego bloga :*
Końcówka bardzo ostraa . Jak dla mnie zawsze idealny <3 pisz następny i dodaj jak najszybciej ;D nie moge sie doczekać kolejnego ;€
OdpowiedzUsuń@NiallMyHeros
Chcę więcej akcji z Luke'iem xx
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału
OMG!
OdpowiedzUsuńTEN ROZDZIAŁ JEST TAKI LSDKFLKAJLKSDJHLKSDJGHLK !!! *.*
CZEKAM NA NASTĘPNY ! KJLSKJHKAJHLKFHDLAKH *.*
@and_disappear <3
Omg. Boski
OdpowiedzUsuń@DREWSOSJ
*_* ja chce jeszcze
OdpowiedzUsuńBOZE CZY LUKE W KONCU SIE W NIEJ ZAKOCHA
OdpowiedzUsuń@janoslutzx
o ja pierdole! yssssfd hrozdział jest MEGA! sdfjhsdfjkhjk h<3
OdpowiedzUsuń@SkaylerW
Kocham ❤️
OdpowiedzUsuńTo jest Mega ! ♥
OdpowiedzUsuńBardzo wciągające. Już nie moge sie doczekać kolejnego rozdziału :)
Weny życze :)
@Okay_Okay17