środa, 3 września 2014

Rozdział VIII

#BadBoyPL


- W co ty grasz?!- wrzasnęłam, czując, iż wrę od środka.
- W to co wszyscy, Mała.- rzucił mi ostatnie spojrzenie, po czym zniknął w tłumie gnieżdżącym się na korytarzu ich dużego domu.


Czując, iż moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa, na miękkich kolanach opadłam na materac  łóżka z Myszką Micki. Ukryłam twarz w dłoniach, czekając aż mój oddech wreszcie powróci do normy, a klatka piersiowa znów będzie unosiła się w miarowym tempie. W mojej głowie panował całkowicie niezrozumiały mętlik, a słowa, które zostały wypowiedziane w stosunku do mnie chwilę wcześniej, odbijały się echem w czaszce. Nie potrafiłam zrozumieć intencji owej wypowiedzi i tak naprawdę, nie chciałam zamartwiać się tym podczas pierwszej imprezy, na której kiedykolwiek miałam okazję być.  Muzyka dochodząca zza drzwi dudniła dwa razy głośniej, a krzyki tłumu zgromadzonego na posesji zapewne słyszeli nawet mieszkańcy Sydney.

Do moich uszu doszedł dźwięk cichych kroków, więc momentalnie podniosłam się do pozycji stojącej, bojąc się iż Luke postanowił powrócić.  Jednak zamiast chłopaka z charakterystycznym kolczykiem, ujrzałam Beau chichoczącego pod nosem z niewiadomych przyczyn. Koszulka zniknęła z jego torsu, podobnie do butów. Na mój widok jego zaczerwienione oczy  powiększyły się, jednak nie trwało to długo, ponieważ już chwilę później ciągnął mnie w stronę blatu, który zajmował na początku imprezy. Nie przestawałam szarpać się i zapierać z wszystkich sił, co zostało w pewnym sensie zignorowane, gdyż chłopak po pijaku miał jeszcze więcej siły niż na trzeźwo. Nie wiem jakim cudem, ale w salonie znajdowało się jeszcze więcej ludzi, niż zaledwie trzydzieści minut wcześniej. Większość przybyłych bawiła się na zewnątrz, niektórzy leżeli jakby pozbawieni przytomności… Jednak jedna jedyna osoba pozostała przy zdrowych zmysłach… Luke. Szatyn bystrym wzrokiem obserwował każdy mój najmniejszych ruch, popijając przedziwny drink z wysokiej szklanki. Kiedy sugestywnie oblizał usta oraz dał znak, iż cały czas mnie obserwuje, poczułam jak czerwony rumień wpływa na moje policzki. W między czasie Beau zagwizdał, a para zajmująca jego wcześniejsze miejsce od razu ulotniła się w stronę wyjścia.  Australijczyk usadowił się na drewnie, po czym ujął mnie w talii, bym mogła obciążyć jego kolana. Najstarszy z braci przedstawił mnie swojemu najbliższemu towarzystwu, cały czas trzymając mnie zdecydowanie zbyt blisko siebie. Jego palce wpijały się w moje biodra, a głowa spoczywała na moim ramieniu. Kompletnie nie wiedziałam o czym rozmawiają mężczyźni siedzący przed nami, dlatego poczęłam rozglądać się wokół. Dostrzegłam Jai’a wznoszącego toast z praktycznie uwieszoną na sobie Sam, Jack’a (tak, tego pozornie nieśmiałego kujona) pijącego wraz z Luke’iem shoty z pępka jednej z pierwszoklasistek, a także masę gości obściskujących się na schodach. Nagle muzyka zmieniła się, w wyniku czego Beau zapiszczał, niczym ja na widok nowego klipu 5 Seconds Of Summer i zaciągnął mnie na parkiet. Patrząc na chłopaka wyginającego swoje ciało w rytm piosenki „Rude” zespołu Magic!, zakryłam usta dłonią, wręcz umierając ze śmiechu. Co najdziwniejsze, wszyscy wokół nas zdawali się nawet nie zauważać jego pokazu umiejętności tanecznych. Charakterystyczny głos Asri Atweh’a* zamilkł, a na jego miejsce usłyszeliśmy jakiś pełny erotyzmu utwór. Ręce Bobo powróciły na moje biodra, skłaniając mnie tym samym do przyłączenia się do tańca. Byłam zawstydzona, ale przystałam na jego propozycję, poruszając powoli nogami. Po pewnym czasie zrozumiałam, że nie jest to tak trudne, jak przewidywałam i już z większą odwagą ocierałam się o Zielonookiego. Mój tyłek co pewien czas stykał się z jego kroczem, palce wplotłam w jego włosy. Wiedziałam, iż prawdopodobnie będę tego żałowała, ale… Cóż… To był ten jeden jedyny raz.  Wargi przyjaciela pozostawiały mokre pocałunki na mojej szyi, sprawiając że dreszcze przeszyły moje ciało wzdłuż kręgosłupa. Raptownie straciłam kontakt z Beau, a kiedy odwróciłam się, zobaczyłam tylko jego i Luke’a plecy.  Przez moment stałam, jak kołek, nie wiedząc co się właśnie wydarzyło, po czym odnalazłam Samanthę, aby oznajmić jej, że wracam do domu.

Ulice jednej z najmniejszych i najbardziej luksusowych dzielnic Melbourne były praktycznie w całości opustoszałe, jedynie kilku gości imprezy zataczało się na chodniku, co chwilę upadając. Sąsiedzi Brooksów wyjechali na zagraniczne wakacje, ponieważ w osiemdziesięciu procentach były to zapracowane i bezdzietne rodziny, które mogły pozwolić sobie na urlop dopiero po zakończeniu przez nas, uczniów wakacji. Była późna nocna godzina, dlatego ani jedna latarnia nie rzucała światła na drogę, którą musiałam pokonać. Czy bałam się? Oczywiście, mimo że mój dom znajdował się kilkanaście metrów dalej. Okoliczności przyrody, w tym także temperatura, zdecydowanie nie działały na moją rękę. Było cholernie zimno. Swoja ramiona okryłam bluzą, którą złapałam tuż przed wyjściem z przyjęcia i najprawdopodobniej należała do jednego z braci.  Moje tempo stawiania stóp na podłożu zwiększyło się do maksimum, gdyż z pewnością ktoś szedł krok w krok za mną. Ta część miasta była jedną z najbezpieczniejszych, lecz była także niezłym kąskiem dla złodzieji. Wstrzymałam oddech, obracając się na pięcie. Ku mojemu zdziwieniu ujrzałam niewiele starszego od siebie chłopaka, idącego z rękami wciśniętymi do kieszeni i spuszczoną głową.  Jego wzrok zawisł na wysokości mojej twarzy, dzięki czemu przyłapał mnie na wpatrywaniu się w jego ukrytą w mroku sylwetkę.


- Gaapisz się.- rozbrzmiał jego melodyjny głos z nutką śmiechu.
- Ja… Um… Sorry.- mruknęłam, zwracając się w stronę bramy swojego domu, obok którego znajdowaliśmy się.
- Zaczekaj.


Niepewnie oparłam się o metalowe wejście, czekając aż nieznajomy oświadczy mi o co konkretnie mu chodzi. Głośna muzyka dochodząca z posiadłości na końcu ulicy była dobrze słyszalna, a coraz więcej  osób starało się powrócić do swoich kamienic, bloków i tym podobnych. Widziałam wiele znanych mi twarzy, wśród nich były także szkolne piękności, które prezentowały się zupełnie inaczej niż za dnia. Ich markowe, obcisłe ubrania były pomięte oraz ubrudzone dziwnymi substancjami, a idealna cera została zakryta toną podkładu i rozmazanymi w tamtym momencie tuszami do rzęs… Nie wyglądały już, jak modelki, na które leciał każdy możliwy chłopak.


- Jestem Nash.- w świetle księżyca dostrzegłam, iż jego brew i warga są bardzo spuchnięte.
- Jessica. Co ci się stało?
- Hm… Nie jestem mile widziany w domu tych idiotów.- kopnął kamień leżący obok jego stopy.
- Znam to.
- Ty?!- zakpił.- Beau jakoś nie wydawał się…


Jego wywody na temat moich kontaktów z braćmi Brooks zostały przerwane przez nikogo innego, jak Luke’a i Jai’a! Och. Jaka niespodzianka. Czujecie ten sarkazm?  Wszystko byłoby mniej dziwne i straszne, gdyby nie fakt iż trzymali oni pod ramiona Samanthę. Była jak na nią śmiertelnie blada, wyglądała jakby nawet nie oddychała, jej włosy sterczały w każdym możliwym kierunku, a po jej makijażu nie zostało nawet śladu. Po raz kolejny tego dnia zakryłam usta dłonią i wytrzeszczyłam oczy z przerażeniem.  Młodszy z bliźniaków krzyknął, żeby tak nie stała, więc drżącymi dłońmi otworzyłam bramę, chwilę później również drzwi frontowe.


- Jai pomóż Jess, a ja zajmę się tym frajerem Grier’em.- warknął Luke, kiedy Sam spoczęła na kanapie w salonie.
- Nie! Zostaw go!- w ślad za chłopakiem wybiegłam na zewnątrz.
- Idź do środka. Już.- zacisnął usta w wąską linię.
- Nigdzie się nie wybieram. Nie możesz ZNOWU robić mu krzywdy.- starałam się, jak najdłużej przeciągać tę pozbawioną sensu rozmowę, aby Nash zdążył uciec.
- Ależ mogę… I właśnie to mam zamiar zrobić, więc idź kurwa do domu.- wycedził spomiędzy zaciśniętych zębów.
- Okey.- zaświergotałam.-  Powiem Ci tylko jedno… Nash’a tutaj już nie ma.


Luke przeklnął pod nosem, po czym złapał mój nadgarstek najmocniej, jak tylko mógł, nie pozwalając mi odejść w spokoju. Jego twarzy nie zdobił ten firmowy uśmiech… Wręcz przeciwnie. Wyglądał jakby miał zamiar lada chwila mnie uderzyć.


- Nash? Nie pamiętasz, co ci powiedziałem? Szkoda, bo byłem wtedy w chuja poważny.- syknął tuż przy moim uchu.
- Ja…
- Zamknij się. Jeszcze będziesz żałowała, że zamieniłaś chociaż jedno słowo z tym dupkiem.
- O co ci chodzi?!- pchnęłam go.- Masz ze sobą jakiś problem?!
- Ja? Nie. Zadbam tylko, żeby się więcej do Ciebie nie zbliżył.


*Asri Atweh-  Nie wiem, jak odmienić jego imię i nazwisko so… Niech będzie tak.
_________________________________________________________

Cześć!
Cóż mogę powiedzieć…? Dzieje się xD Mam już pomysł na dalszą
akcję, więc jest okey :D Ten rozdział jest dość długi, tak sądzę.
Jest Was już ponad 40 w zakładce z informowanymi
* PARTY HARD* Lol xD Mam nadzieję, że będzie Was jeszcze przybywało.
Chciałabym, by te opowiadanie trafiło do większej ilości osób, dlatego
byłoby mi miło gdybyście zaprosili do czytania chociaż jedną osobę
ze swojego Tl na Twitterze ^^

Co sądzicie o akapitach?
Lepiej z nimi czy też bez?

Cieszyłabym się bardzo, gdybym zobaczyła pod tym rozdziałem 20 komentarzy.

Dacie radę? 

22 komentarze:

  1. Cudowny rozdział jak zawsze :) Akapity są ok
    Naprawdę świetnie ci idzie! Oby tak dalej
    Czekam na następny x @awmybrooksxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdzial. Obojetnie mi czy z akapitami czy bez nich. Kocham tego bloga i jest super ❤
    Postaram sie kogos zaprosic x
    Pozdrwiam,
    @mcvampxs

    OdpowiedzUsuń
  3. BsksboabclankdnalcnsoxNoznlnx ten rozdzial >>>> naprawde trudno domyslec sie co bedzie dalej
    Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietne *.*
    On jest swietny :)))
    Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  5. TEN ROZDZIAŁ - JAK ZAWSZE ŚWIETNYY !!
    A LUKE'OWI TO SAMA PRZYJEBIE, JAK SIE NIE OGARNIE Z ZACHOWANIEM :v
    CHCE NASTĘPNY ROZDZAIŁ *.*
    CZEKAM CZEKAM CZEKAM CZEEEEEEEEEEEEEEKAM :3
    @and_disappear ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. omg serio, Luke jest coraz bardziej dziwny xd
    rozdział jisdgfsuidfkgsujkf <3 omfg udyrthoierj <3
    @SkaylerW

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu czy ty zawsze musisz konczyc w takich momentach? Haha
    Czekam na kolejny rozdzial!♡

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny !!!!!!!!!!!!!
    Czekam na nexta!!!!!!!!!!! ♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam z niecierpliwością na następny!

    OdpowiedzUsuń
  10. po prostu *_______*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Akcja się rozkręca!!! Nareszcie jahdhhdvsid <3 nie mogę się doczekać następnego
    @ilyfiveidiots

    OdpowiedzUsuń
  13. O CO MU CHODZIIII
    @janoslutzx

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam to ff. Jest jednym z najlepszych opowiadań o Janoskians. Co do rozdziału, cóż... Dziwi mnie zachowanie Luke'a. Coś z nim nie tak? I strasznie nienawidzę Sam(?), nie pamiętam już dokładnie imienia siostry bohaterki. Masz bardzo dobry sty pisania, dzięki czemu czyta się łatwo i przyjemnie. Jest tylko jeden problem... rozdziały są stanowczo za krótkie.
    Oficjalnie ogłaszam, że zdobyłaś nową czytelniczkę! Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział! I chyba jestem w #jeauteam, lmao.
    /Julia.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale sie dzieje ! OMG to jest takie świetne że nie da sie tego opisać ! ♥
    Czekam juz na następny, świetna robota :)
    Życzę weny oczywiście x
    @Okay_Okay17

    OdpowiedzUsuń
  16. jejku genialne jak zwykle omg dgdffggfffd dziwi mnie trochę zachowanie lukea no ale mam nadzieje ze to się polepszy. pozdrawiam i czekam na kolejny @ohmyneymar x

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowny. Czy mogłabyś informować mnie na tt?
    @DREWSOSJ

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział naprawdę super *.*
    Masz talent :3
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam i weny życzę xx

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudo ^_^
    Czekam na nexta :D
    Weny <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Jezuuuu boskie. Niech Luke zostawi Nasha ;_;
    @aussiessexy

    OdpowiedzUsuń
  21. genialny! :)
    tt: @bibzrauhlx informuj mnie o następnych rozdziałach :)

    OdpowiedzUsuń