czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział V

- Jamie. Ty nigdy nie wiesz, kiedy coś przestaje być śmieszne.- mruknął Lukey.

Momentalnie przeniosłam wzrok na chłopaka, siedzącego bardzo blisko ogniska. Moim ciałem zawładnęły zaborcze dreszcze, a oczy powiększyły się do granic możliwości. Nie mogłam wprost uwierzyć, iż ktoś taki jak On stanął w mojej obronie. Jego twarz przybrała obojętnego wyrazu, a zawartość butelki piwa, którą trzymał w dłoni, co chwilę zmniejszała się o objętość jednego łyka. Australijczyk kompletnie nic nie robił sobie z faktu, że otaczającego go osoby w stu procentach skupiały na nim swoją uwagę, wręcz przeciwnie... Nucił pod nosem jakąś dziwaczną melodię, a opuszki jego palców wybijały rytm na kolanach. Piosenka widocznie dobiegła końca, ponieważ ziewnął ze znudzeniem, po czym spojrzał na mnie. Tym razem postanowiłam nie przerywać tego kontaktu, po przez spuszczenie głowy, jak to zazwyczaj czyniłam... Po prostu siedziałam i patrzyłam na chłopaka z kolczykiem. W oczach Luke'a było coś, co sprawiało iż miałam ochotę uderzyć go w twarz. Tak. Nie pocałować, a uderzyć. Były mroczne i pełne ciemności... Niebezpieczne, tak samo jak ich właściciel.

- Jemy cokolwiek?- Beau poprawił się na siedzeniu, odchrząkając.
- Jasne.- głęboki głos Luke'a był czymś czego najmniej się spodziewałam.- A ty? Jess, zostaniesz z nami?
- Ja... Uhym.
- Okey.- mrugnął do mnie *, czerpiąc niesamowitą rozkosz z mojego zmieszania.

Dzięki umiejętności siedzenia cicho, którą nabyłam już za czasów szkoły podstawowej, mogłam w spokoju przeanalizować całą sytuację sprzed kilku minut. Wszystko wokół mnie zdawało się dziać w zwolnionym tempie, a ja tkwiłam w samym środku tego bagna. Chłopcy pili, niektórzy z nich byli już dawno pijani, jedli, śpiewali oraz mówili niezrozumiałe i nieskładne zdania. Była to pierwsza tego typu "impreza" w jakiej kiedykolwiek było mi dane uczestniczyć. A mówiąc "uczestniczyć", mam na myśli siedzieć na uboczu i całkowicie się nie udzielać.

- Trzymaj.-  Bobo wystawił w moją stronę kij zakończony idealnie opieczoną pianką Marshmallow.
- Dlaczego ty jako jedyny nie jesteś...?- machnęłam ręką w stronę pewnej grupy idiotów, tarzających się po piasku.
- Ktoś musi ich zaprowadzić do domu...- westchnął.- No jedz.
- Nie mogę.
- Możesz. Twoja matka to suka.- zachichotał, a ja mu zawtórowałam.
- Studiujesz?- zaciekawiłam się.
- Nie, jestem na to za głupi. Może kiedyś...
- Nikt nie jest na to za głupi.
- Cóż... Ja jestem wyjątkowy.

Czy mówiłam już, że Beau jest cudowny?
Nie?
Och. W takim razie mówią to teraz.


Nagle dostrzegłam Jai'a, biegnącego w moim kierunku. Był w całości mokry, gdyż postanowili wskoczyć do jeziora. Wszystkie ubrania, jakie miał na sobie ściśle przylegały do jego opalonej skóry, a włosy poprzyklejały się do czoła. Wszyscy wybuchli śmiechem, lecz ja wolałam piszczeć, ponieważ szybowałam w powietrzu niesiona na rękach Brooks'a. Wiedziałam, co miał zamiar zrobić i całkowicie mi się to nie podobało. Mój krzyk oczywiście nic nie dał. Moment później zarówno ja, jak i JJ zanurzyliśmy się pod wodę. Kto normalny dałby radę skoczyć na bombę, mając mnie jako ciężar?!

- Ty Debilu!- krzyknęłam, wynurzając się.
- Nie spinaj się tak...- mruknął głos tuż przy moim uchu.
- Odsuń się.
- Ty pierwsza.

Zrobiłam krok do przodu, a silne męskie dłonie obróciły mnie w przeciwną stronę. Jai patrzył na mnie dziwnym, pijackim wzrokiem, po czym pokonał dzielącą nas odległość, by złączyć nasze usta w pocałunku. Jego wargi były miękkie, ale piwny oddech był wprost nie do zniesienia, dlatego zebrałam wszystkie swoje siły, żeby odepchnąć szatyna od siebie.

- Nigdy więcej tego nie rób.- warknęłam.
- Ciesz się, że chociaż ja to zrobiłem.- mruknął.

Miałam niesamowite szczęście. Przezroczysta ciecz bez problemu zlewała się z moimi łzami, dzięki czemu nikt nie mógł domyślić się, iż płakałam. To co powiedział jeden z bliźniaków kompletnie mnie dobiło i było niczym nóż wbity prosto w serce.

- Jessica? Jess?! Gdzie idziesz?!- do moich uszu dobiegło wołanie Beau.

Ta rodzina wprowadziła się na naszą dzielnicę dzień wcześniej, a już zdążyli sprawić iż moje życie stało się piekłem na ziemii. Gdyby nie ten spieprzony ostatni dzień wakacji, mogłabym uznać je za jedne z lepszych.... Cóż... Ktoś postanowił tam na górze, że nie mam prawa być szczęśliwa. Hah.
Nie interesowały mnie rzeczy, które pozostawiłam nad jeziorem... Tak szczerze to nie interesowało mnie nic. W domu, jak zwykle nikt  nie zauważył stanu w jakim się znajdowałam, wszyscy byli zajęci organizacją urodzin mojej siostrzyczki. Idealna Samantha Wade kończyła szesnaście lat w pierwszym tygodniu września, więc impreza która miała odbyć się w naszym domu musiała być największym przyjęciem 2013 roku. Tata przeznaczył bagatela kilka tysięcy na spełnienie zachcianek Sam, podczas gdy ja nie obchodziłam urodzin od bodajże pięciu lat.

***


Rankiem biegałam, jak oszalała zbierając wszelkie potrzebne ubrania, kosmetyki. Oczywiście łazienkę zajęła moja siostra, która zaczynała naukę w tej samej szkole co ja. Okey. To będzie piekło. Dziewczyna nie opuszczała pomieszczenia przez dwadzieścia minut, więc musiałam umyć zęby w kuchni, a ubrać się w pokoju! 

- Tata musiał pilnie jechać do pracy. Beau, syn Giny, zaproponował że może was obie podwieźć.- ogłosiła Rachel, stojąc u podnóża schodów.
- Idę na nogach.- powiedziałam sama do siebie.

Sam miała na sobie krótką czarną spódniczkę, białą cienką bluzkę z ogromnym dekoltem oraz kozaki za kolano, nic dziwnego więc iż oczy bliźniaków Brooks na jej widok o mało co nie wypadły z orbit. 

- Hej, Jess!- uśmiechnął się Zielonooki, jednak nie uzyskał żadnej odpowiedzi.

Miałam niezbyt miłą okazję siedzieć pomiędzy Jai'em, a Sam, którzy przez całą drogę non stop rozmawiali o największych bzdurach. 

- Idę sama.- mruknęłam, wymijając wszystkich.

Weszłam do wielkiego holu, w którym kotłowała się wielka ilość ludzi i panował ogólny zgiełk. Wydawało się się, że każdy mój krok odbija się echem po pomieszczeniu. Czułam się, jak intruz. Wszyscy uczniowie stali w grupkach. Nie pasowałam tam. Dziewczyny miały lśniące włosy- czy to spadające kaskadą za ramiona, czy też spięte w schludny kok. Ich ubrania wyglądały jakby dopiero co były zdjęte z wybiegów mody na całym świecie. Makijaż był idealny, dopracowany co do jednego malutkiego szczegółu. Biła od nich wyższość i pogarda. Moje policzki płonęły, a samoocena spadała coraz gwałtowniej, kiedy tak stałam na skraju Sali, przestępując z nogi na nogę. Witali się z każdym, nawet z tymi najbardziej ekspresyjnie ubranymi, ale nie ze mną. Nikt nawet nie powiedział „Cześć”. Każdy chłopak zdawał się skanować sylwetki innych z widocznym dystansem, jakby byli dla siebie swego rodzaju zagrożeniem. Niektórzy z obecnych znali się jeszcze z czasów dzieciństwa, lecz ich przyjaźnie nie były czymś silnym i niezbędnym do normalnego funkcjonowania. Jeśli chciało się przeżyć w spokoju trzy lata w tym liceum, trzeba było być kimś samowystarczalnym. Nauczyciele, którzy kręcili się tu i ówdzie patrzyli na uczniów z dziwną dezaprobatą. 

- Uwaga!- rozbrzmiał głos dyrektora, stojącego na "scenie" z przodu auli.- Nazywam się William Hale i dla niewtajemniczonych, prowadzę tę placówkę. Wprowadzono kilka zmian w programie nauczania i mam nadzieję, że dzięki nim współpraca grona pedagogicznego z Wami- naszymi podopiecznymi- będzie dużo bardziej efektywna, niż w minionych latach. Jak co roku będziemy dbali, aby nowi uczniowie czuli się tutaj, jak najswobodniej. Nie przestrzeganie statu będzie srogo karane, a wysokie osiągnięcia nagradzane.  Myślę, że to tyle... Życzę owocnej nauki i miłego roku szkolnego!- wykrzyknął, odchodząc w akompaniamencie oklasków. 

Każdy rocznik od początku miał specjalnie dla siebie przydzieloną klasę, która nie zmieniała się, aż do ukończenia liceum... W przypadku 3G, do której "należałam" było to pomieszczenie z numerem 123 w prawym skrzydle budynku. Wielkie białe drzwi już dawno zostały otwarte i rozchylone na oścież, dzięki czemu część osób mogła wynurzyć się z fali ludzi przelewającej się korytarzami i znaleźć się w odpowiednim pokoju. Wzięłam głęboki oddech, po czym na trzęsących kolanach przekroczyłam próg.

O, nie.

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to twarze bliźniaków Brooks, siedzących w ławce na tyle. Na mój widok, na usta Jai momentalnie wpełzł całkowicie kąśliwy uśmiech.

- Jess! Usiądź z nami!- zakpił Luke, sprawiając iż wszyscy wybuchli śmiechem.

_______________________________________________________________

Hej!
Rozdział piąty pojawia się już dwa dni po czwartym ^^
Mam nadzieję, że taka długość przypadnie Wam do gustu :)
Rozdział nie jest za ciekawy, ale cóż... Akcja dopiero się rozkręca.
Myślę, że szóstkę dodam dopiero w niedzielę, ponieważ jutro mam
urodziny. Jeśli macie, jakieś pytania to chętnie na nie odpowiem.

Proszę o komentowanie i przypominam o hasztagu #BadBoyPL :)





20 komentarzy:

  1. cudowny rozdział! czekam na następny x @awmybrooksxx

    OdpowiedzUsuń
  2. jesteś cudowna pisz dalej xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu ? Czemu ? Czemu ? Czemu ? Czemu ? Czemu ? Czemu ? Czemu ? Czemu ? Czemu ? Czemu ? CZEMUUUUUUUUUUUUUUUUU ?!
    On nie może być dla niej miły ?! :c
    czekam na następny rozdział i ide tańćzyć dziki taniec radości :D
    @amd_disappear

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku jak zawsze idealny xx ,czekam na następny
    @NiallMyHeros

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego musiałaś skończyć rozdział w TAKIM momencie? D L A C Z E G O... Teraz cały czas do niedzieli bd myśleć co bd dalej ugh. Dzięki ;) btw. Udanych urodzin skarbie <3 ZDROWIA, SZCZĘŚCIA, POMARANCZY, NIECH CI LUKEY NAGO TANCZY XDD
    @ilyfiveidiots

    OdpowiedzUsuń
  6. wez chyba umarlam
    @janoslutzx

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały. ♥♡
    Wszystkiego najlepszego kochanie.
    Przepraszam że za wcześnie ale znając mnie, wypadałoby mi to z głowy.
    @DREWSOSJ

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietnie skarbie ♡♥
    Wszystkiego najlepszego !!! (Juz za jutro ;3
    @werkab0000

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jest ciekawy? Jak dla mnie jest mega. Luke mnie już wkurza, raz staje w jej obronie, a potem robi sobie z niej jaja.
    Czekam na nn x
    @aussiessexy

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak zawsze swietny rozdzial :)
    Tym razem dluzszy <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Luke jest jakiś dwubiegunowy.

    OdpowiedzUsuń
  12. serio? po kiego grzyba on ją całował? a później tak potraktował? i zgadzam się z komentarzem powyżej, Luke jest jakiś dwubiegunowy xd
    a rozdział jest sijdfhsiejkfh jk *-* omfg sijdkhfiuejskdf

    OdpowiedzUsuń
  13. Super i czekam na więcej. Wszystkiego naj kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy następny? xx

    OdpowiedzUsuń
  15. Zastanawia mnie, czy przypadkiem Beau nie czuje czegoś do Jess! Luke i Jai są dla niej zbyt chamscy :( x

    OdpowiedzUsuń