#BadBoyPL
-
Musisz mi pomóc.- wysapał, opierając ręce o kolana.
Jai
wyglądał całkowicie inaczej niż zazwyczaj… Nie był już tym pewnym siebie,
przewodniczącym elity najpopularniejszych
osób w najlepszym liceum w Melbourne.
Jego chude nogi ukryte były pod materiałem szarych dresów, pasujących do
luźnej granatowej bluzy z logo Guns N’ Roses oraz wysokich, białych butów marki Nike. Jego cera nie była
jak zwykle, zdrowego koloru, a twarzy nie rozświetlał firmowy, cwaniacki
uśmieszek. Był blady i zmęczony, jak
nigdy dotąd. Każdy włos zdobiący jego głowę sterczał w innym kierunku niż
poprzedni. Obserwowałam jego starania, by unormować swój oddech, na co nie za
bardzo się zapowiadało. Odczekałam kilka minut , kiedy wreszcie Szatyn zabrał
głos, kładą dłoń na swojej klatce piersiowej. Widziałam wysiłek, który wkładał
w nawet tak małą czynność. Otworzył usta, jednak ani jedno słowo nie wydobyło
się spomiędzy jego warg. Zaśmiałam się cicho, pierwszy raz widząc kogoś tak
bezbronnego. JJ nie był tak agresywny i impulsywny, niczym jego brat bliźniak-
Luke, lecz miał też wiele swoich wad… „Wiele”? Nie, mogłabym je wymieniać przez
następne trzydzieści minut. Ale jednak…
Nie bałam się go w tak wysokim stopniu, jak Lukey’a. Jego głos miał milszy ton i potrafił opanować
swoje rozszalałe emocje, które były chyba typowe dla rodziny Brooksów. Beau
wydawał się najspokojniejszy z całego rodzeństwa, ale to chyba jego wiek
sprawiał, iż mogłam z nim porozmawiać jak z kimś na tym samym poziome
umysłowym. Był dzieciakiem, lecz…
Przecież w każdym jest taka cząstka, która czyni nas w niektórych momentach
maluchami. Nie miałam kontaktu ze swoim „przyjacielem” od pamiętnej imprezy…
Zapewne odsypiał brak snu.
Jeszcze
nim choć jedna litera została wypowiedziana przez najmłodszego z synów Giny,
usłyszałam szybkie kroki na schodach prowadzących na piętro. Dostrzegłam tatę, trzymającego w ręku kluczki
od samochodu. Jego brwii niemal łączyły
się tuż nad jego oczami. Był zdenerwowany. Gdy zapytałam, co takiego się
wydarzyło, oznajmił iż musi szybko dostać się do naszego domku w lesie
niedaleko, ponieważ mężczyzna, mieszający zaraz obok widział kilka osób
kręcących się po posesji. Wybudowanie
takiego budynku w tak malowniczym miejscu, kosztowało naszą rodzinę bagatela
kilkaset tysięcy, a wraz z wyposażeniem wnętrza na pewno przekraczało kwotę
miliona. Ojciec biegał po salonie,
zbierając masę rzeczy. Zawsze był niezorganizowany. Nagle usłyszałam głos Jai’a
zaraz obok mojego ucha, mówiący „Zatrzymaj go tutaj, jak najdłużej.”.
Zaskoczona odwróciłam się, jednak chłopaka już dawno nie było… Pozostały
jedynie otwarte na oścież drzwi. Potrzebowałam trzech minut, by uświadomić
sobie, co tak właściwie do mnie powiedział.
Mój rodzic znajdował się już w progu, szykując się do wyjścia, po przez
bardzo szybkie zakładanie butów New Balance. Całkowicie improwizując, raptownie
opadłam na ziemię. Ha. Musiało to wyglądać komicznie. Łapałam się za brzuch,
który tak naprawdę ani trochę mnie nie bolał i tłumaczyłam, że od dawna kręciło
mi się w głowie. Zaalarmowany moim
„omdleniem” tato poniósł mnie na kanapę oraz podał szklankę wody. Mogłabym być
aktorką! Słowo daję! Niestety nie mogłam
zbyt długo przeciągać w czasie wyruszenia taty w stronę granicy między
Melbourne, a większym miastem, dlatego zapytałam czy mogę mu potowarzyszyć.
Miałam wielkie szczęście, że nie zwrócono mi uwagi, iż nie jestem w szkole,
mimo że była to środa. Och tak!
Zajęłam
miejsce dla pasażera w srebrnym BMW Z4,
po czym przeciągnęłam pasy, aby zapiąć je po lewej stronie swojego ciała. Ten samochód był trzecim dzieckiem
niejakiego Jacob’a Harrison’a Wade’a i nosił on imię żony owego
mężczyzny. Te cacko warte było trzysta tysięcy dolarów, ponieważ było
sprowadzane z samych Stanów Zjednoczonych, nic dziwnego więc iż było ważniejsze
nawet niż Samantha. Byłam gotowa na zawrotną prędkość jazdy,
jednak gdy dostrzegłam na liczniku sto osiemdziesiąt kilometrów na godzinę,
mocno zacisnęłam palce o brzegi siedzenia. „Zginiemy” pomyślałam, modląc się o
przetrwanie. Obyło się bez stłuczek, czy mandatów, gdyż żaden biedny (szalony) kierowca nie postanowił przeszkodzić
mojemu tacie. Niespełna pół godziny później znaleźliśmy się po automatyczną
bramą. Jacob nie czekał na jej otworzenie, po prostu wyskoczył na zewnątrz. Od
razu zobaczyłam zazwyczaj zakluczone drzwi, które tym razem umożliwiały każdemu
bez problemowe wejście do środka domku. Ojciec kazał mi uważać, ponieważ
włamywacze mogli nadal znajdować się na terenie działki. Nie bałam się….
Może i powinnam, ale tak nie było. W
otoczeniu natury zawsze czułam się bezpiecznie. Krążyłam dosłownie kilka metrów
od ogrodzenia, gdy usłyszałam szmer w krzach po drugiej stronie. Cofnęłam się,
momentalnie zauważając błękitny obiekt, kryjący się w trawie przed moimi
stopami. Pochyliłam się, biorąc przedmiot do rąk. Mój wzrok co rusz padał w
kierunku miejsca, z którego chwilę wcześniej dochodziły dziwne dźwięki. Okey,
to było strasznie. Moim znaleziskiem okazała się czapka… Nie byle jaka czapka,
a bardzo dobrze mi znany snapback z Psem Pluto oraz wyszytym po boku serduszkiem
i inicjałami. Do moich uszu dochodził coraz lepiej słyszalny głos taty, dlatego
schowałam go pod bluzę. Co mną kierowało? Nie wiem… Przecież mogłam łatwo
pogrążyć jego właściciela, ale jednak coś w środku mi nie pozwalało. Nie
chciałam tego robić.
-
Ktokolwiek to był, już dawno sobie poszedł…- wzruszył ramionami ze
zrezygnowaniem.
-
Ugh… Zabrał coś?- zapytałam z prawdziwą ciekawością.
-
Nie… Raczej nie. To musiały być jakieś łebki.
Nagle
coś do mnie dotarło… Byłam tam dzień
wcześniej i zostawiłam przypadkiem mój
ukochany naszyjnik, który otrzymałam w spadku po prababci. Był srebrny i miał dla mnie wielką wartość
sentymentalną. Ruszyłam biegiem w stronę budynku, ignorując wszelkie pytania.
Mogłam przysiąc, iż pozostawiłam go na stole! Odrzuciłam obrus i wszelkie inne
nie będące biżuterią przedmioty na bok. Nie było go… Cholera jasna. Moje dłonie
wściekle drżały, a łzy napłynęły do oczu.
-
Jesteś idiotką.- powiedziałam do siebie, uderzając się otwartą ręką w czoło.
-
Jessica? Co się stało?
-
Nic. Nic, Tato.- skłamałam.
-
Widzę. Mów. Już.
-
Em… Zostawiłam tutaj ten prezent od prababci i…
-
Nie ma go?
-
Nie.- zaszlochałam.
-
Spokojnie… Złapiemy tych dupków.- pogładził mnie delikatnie po plecach.
-
Możemy wracać do domu?
-
Oczywiście, Jess.
W
drodze powrotnej starałam się dusić w sobie wszelkie oznaki uczuć, które
obijały się o wnętrze mojej duszy…
Złość.
Żal.
Smutek.
Rozczarowanie.
I
jeszcze jedna nieznana mi emocja… Coś wysysającego ze mnie wszelkie możliwe
siły i sprawiające, iż nie chciałam pokazywać komukolwiek czapki. Nie wiedziałam, co to było, ale na pewno nie
było dobre. Nic co nowe ostatnio nie jest dla mnie pozytywne. Już pod naszą
willą poczułam metaliczny smak krwii w ustach, pochodzącej z zagryzanej przeze
mnie wargi. Przetarłam powieki, ziewając
przeciągle, po czym powłócząc nogami udałam się do swojego pokoju. Te
pomieszczenie, jak zwykle przyniosło mi ukojenie, lecz także powodowało że
myślałam zdecydowanie zbyt dużo. Podniosłam leżący na szafce nocnej telefon,
zauważając kilka smsów od Elle. Pierwszy z nich brzmiał:
„ Gdzie ty jesteś?! Odezwij się szybko.”
Nie
miałam najmniejszej ochoty na rozmowy z przyjaciółką, więc po prostu wsunęłam
się pod cieplutką kołdrę, marząc i mając nadzieję, że zapadnę w błogi sen. W
rzeczywistości jednak przewracałam się z boku na bok, rozważając wszelkie
możliwe rozwiązania sytuacji. Nagle rozległy się rytmiczne wibracje urządzenia,
które chwyciłam bez zastanowienia. Beau proponował spotkanie… Cóż. Okey. Wolę
to niż samotne zamęczanie się.
Włożyłam
czarne legginsy, biało- czarną koszulkę z numerem „94” oraz Air Force 1 po raz
kolejny „pożyczone” od Sam. Nie wiem, czemu ale uwielbiałam te buty. Były
bardzo wygodne. Wcześniej pozostawioną w swoim
naturalnym stanie cerę , pokryłam lekkim makijażem. Pociągnęłam usta
brzoskwiniowym błyszczykiem, który i tak zlizałam jeszcze nim przeszłam przez
ulicę. Na podjeździe Brooksów nie było
ani jednego samochodu, czy bmx’a Luke’a. Uff.
-
Beau? BoBo?- zaglądałam do każdego możliwego pokoju, jednak nigdzie nie
widziałam, czy też nie słyszałam charakterystycznego głosu Australijczyka. Pozostały mi tylko drzwi prowadzące na ogród.
Wybrałam te z kuchni. Pewnym siebie krokiem wkroczyłam na plac tuż za domem,
dostrzegając siedzącego na trawie starszego z bliźniaków, czule tulącego do
siebie szczeniaka. Piesek wyrywał się i kąsał lekko jego dłoń, słodko przy tym
szczekając. Chłopak nie dawał za wygraną. Ciągle łapał zwierzaka, „czochrając”
jego śnieżno białą sierść. Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem, chcąc wycofać
się, pozostając niezauważoną. Oczywiście
nie było takiej opcji. Czekoladowe tęczówki Luke’a skupiły swój wzrok na mojej
twarzy, sprawiając że obróciłam się na pięcie, wpadając na coś twardego.
- O!
Tu jesteś, Skarbie!- zachichotał ponad mną najstarszy, oplatając moje ciało
ramionami w czymś na wzór przytulenia.
-
Tak. Tak. Szukałam Cię! Co porobimy?- zaświergotałam sztucznie.
- A
co byś chciała? Hm?
-
Później chciałabym odwiedzić kolegę w szpitalu, a teraz może… - przerwałam,
śmiejąc się, ponieważ szczeniak podbiegł
do mnie i począł przygryzać źle zawiązane sznurówki „moich” butów. – Jesteś
przepiękny!- podniosłam go na ręce oraz pogłaskałam. Był taki lekki!
-
Przepiękna. Lala.- poprawił mnie Lukey, zabierając swoją własność. Gbur.
-
Ew. Odpuść. – mruknął Beau.- Idziemy do kina?
- Miałeś
siedzieć w domu, Debilu. Mama wróci i
opieprzy nas wszystkich.- warknął Szatyn z (tym razem) zielonym pasemkiem na
postawionej do góry grzywce.
-
Okey? Calm down.
-
Pooglądamy coś na DVD?- zaproponowałam, przylegając do boku BoBo.
- Z
przyjemnością, Księżniczko.
-
Frajerze? Zostawisz nas na chwilę?- odezwał się Lu, sprawiając iż nasza dwójka
spojrzała na niego wielkimi oczami.
_________________________________________________________________
Hej!
Długi ten rozdział xD 1470 słów dokładnie :D
Nie jest ciekawy, ale to typ przejściowego. Potem będzie się działo ^^
Nie wiem, czy wyrobię się na środę z 13,
ale myślę
że dam radę. Chcę sprawdzić wasze umiejętności, więc…
30 komentarzy = Rozdział 13
Komentujcie i miłego dnia ♥
Boski @DREWSOSJ
OdpowiedzUsuńOmg jezu jaki genialny sftrdfcxdffffxsfdfvftdff czekam na kolejny i pozdrawiam @ohmyneymar xx
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział, jej nhahgfashj
OdpowiedzUsuńczekam na nn :)
@kidrawhxo
NO NIEXD
OdpowiedzUsuń@festivejai
Super ♥ Czekam na więcej
OdpowiedzUsuńAw, nie ma zdjec, a ja mam wrazenie, ze ten pies wyglada nieziemsko haha, rozdzial okej, malo sie dzieje, ale milo sie czyta :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, oby szybkoo!
@monia0201 :)
genialny rozdział
OdpowiedzUsuńczekam na nn x
@awmybrooksxx
Jeju perfekcyjny
OdpowiedzUsuń@maliaani
hahaha frajerze >>>>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńCudowny *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny ❤
Pozdrawiam,
@mcvampxs
Wspaniały . Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuń@darelovedare
OMFG! !TEN ROZDZIAŁ JEST TAKI JDUDBWYSYHDOCDHYXSNDGGMK * _ * ZRESZTĄ JAK KAZDY! CHCĘ JUŻ NASTEPNY ROZDZIAŁ! CHCĘ WIEDZIEC CO ON JEJ POWIE JXNDJIENEJEBYIEKBYKDNDIDMKKFK * O *. MUSISZ TAK TRZYMAĆ W NIEPEWNOSCI?!
OdpowiedzUsuńCZEKAM @and_disappear ♥♡
Dzisiaj zaczęłam czytać tego bloga i bardzo mi się podoba :) Cudowny rozdział ^^ czekam na następny
OdpowiedzUsuńJezu sjsakaoahsowuwwkeoiejekeiwo kocham to fanfiction jskejwhw 💖💖💖
OdpowiedzUsuńAww. Kocham <3
OdpowiedzUsuńKocham , kocham :3 czekam na następny @NiallMyHeros
OdpowiedzUsuńSliczne :**
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze to nie LUKE sie tam wkradł sie do tego domku :)
@werkab0000
Jeju jestem ciekawa czego Luke chce znów od Jess :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :*
omg , genialny *0*
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny, omg.
OdpowiedzUsuńmyślę, że to Brooks Brothers włamali się do tego domku.
czekam nn x
ojaciepierdziele *__* cudo
OdpowiedzUsuńGenialny *.*
OdpowiedzUsuń"luke nie jest w niej zakochany"
OdpowiedzUsuńNieeeeee... Wcale tego po nim nie widać. Ani odrobinę nie jest zazdrosny hmm.
Rozdział jak zwykle jdnajsvdksj <3
Intryguje mnie historia tej czapki xd
Czekam na next
@ilyfiveidiots
Szkoda, że rozdział nie jest dłuższy :/
OdpowiedzUsuńsuper rozdzial tylko nie nie ogarniam niekyorych momentow ale to pewnie przez pozna godzine i moje zmeczenie super czekam na nastepny :D
OdpowiedzUsuńC U D O ! ! !
OdpowiedzUsuńI nic więcej nie dodam, no może tylko standard:
Czekam na następny :3
Pozdrawiam i weny życzę xx
Kocham to halo
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 nie moge sie doczekać następnego
OdpowiedzUsuńHej, zostałaś nominowana do Liebester Award, zapraszam x.
OdpowiedzUsuńhttp://life-isnt-like-mp3.blogspot.com/2014/09/liebster-award.html
A rozdział jest mega ciekawy, co ty gadasz! ;o
Zajebisty!!!!!! Chce już nn.!!!!
OdpowiedzUsuńJak to możliwe że piszesz tak niesamowicie, a notka do nas wygląda jak napisana przez 10 latke?
OdpowiedzUsuńOtóż... W tzw. "notkach" staram się być miłą i pozytywnie odbieraną przez czytelników autorką. Informacje pod rozdziałami muszą być krótkie i treściwe, takie właśnie w większości są :) Dziękuję za opinię :)
UsuńKiedy Next!!!???!!???
OdpowiedzUsuńUstaliliśmy niedawno, że rozdziały pojawiają się w środę i sobotę :) Wystarczy czytać notki :3
Usuń