Strony

niedziela, 15 marca 2015

7. The Darkest Night

1. 50 komentarzy = Next
2. Tweety z #BadBoyPL
3. Ważna notka.

____________________________________________________________


- Chwila, chwila! Wytrzymaj jeszcze kilka minut i to będzie koniec, obiecuję!- pisnęła głośno Alison niemal błagalnym tonem, dokańczając mój zapewne idealny makijaż oraz niemal całkowicie odmienioną  fryzurę, pasującą do sukienki, którą wyciągnęła kilka godzin wcześniej ze swojej obszernej (w porównaniu do mojej) garderoby. 
- To samo powiedziałaś dwa kwadranse temu!- mruknęłam oskarżycielskim tonem i przewróciłam oczami, na co dziewczyna lekko uderzyła mnie w ramię.
- Nie rób tego więcej, bo inaczej tą oto maskarą wydłubię ci przypadkiem oko, rozumiesz?
- Woah, woah! Przepraszam, proszę pani!- uniosłam ręce na wysokość piersi w geście obronnym, zanosząc się śmiechem, w wyniku czego kilka niechcianych łez znalazło się w kącikach moich ślepi.
- Zaraz się rozmażesz, Debilko! Dave nie spojrzy na dziewczynę wyglądającą, jak panda z eyeliner'em rozmazanym na całej twarzy!
- Ew, masz rlu.


  Kiedy wszystkie przygotowania dobiegły końca, przyjaciółka postąpiła kilka kroków w tył i ze satysfakcją wymalowaną na swojej perfekcyjnej twarzy zlustrowała moją sylwetkę od góry do dołu. Jej szczupłe ciało odziewała bluzeczka bez ramiączek bezwiednie wpuszczona w krótką, bufiastą spódniczkę oraz wysokie szpilki na platformie, dodające jej dwudziestu centymetrów. Oczywiście wyglądała jak milion dolarów, przez co momentalnie poczułam suchość w ustach i zimne dreszcze przechodzące wzdłuż mojego odkrytego kręgosłupa. Nigdy nie wyglądałam jeszcze tak dobrze, a moją misją na ów wieczór, było uwiedzenie wspomnianego już wcześniej Dave Pieprzonego Boga Seksu Balling'a! Nie mogłam wyglądać zwyczajnie i wtapiać się w tłum, specjalnie na tę okazję, roznegliżowanych studentek. Musiałam lśnić i swoim wyglądem powodować podniecenie w każdym mijanym mężczyźnie, co w sumie nie było trudnym zadaniem, gdyż zwykle pijani goście comiesięcznej hucznej imprezy rzucali się na wszystko, co tylko poruszało się i miało ochotę bez zobowiązań pójść z nimi do łóżka i nigdy więcej się nie spotkać. Cóż.. To nie byłam ja.


-   Jeszcze tylko to i mogę być pewna, że ktoś dzisiaj będzie się ostro pieprzył... I z naszej dwójki to nie będę ja.- zagryzła wargę, dwoma ruchami pociągając moje usta pomadką w odcieniu jej zdaniem  idealnie pasującym do całego mojego outfitu.
- Nie. Mów. Tego. Nigdy. Więcej.- automatycznie wzięłam głęboki oddech i pokręciłam głową na dźwięk słów wypowiedzianych przez przyjaciółkę. To nie tak, że chciałam pozostać wieczną cnotką i ostatnią żyjącą, dziewiętnastoletnią dziewicą w calutkim Londynie, ani także nie czekałam na nikogo specjalnego, po prostu nigdy nie miałam okazji zażyć prawdziwego studenckiego życia czy zajść z kimkolwiek dalej niż nie całkiem niewinne dotykanie siebie nawzajem. Tym razem jednak czułam się całkowicie gotowa na poznanie nowych "perspektyw" i  wyrwać się  swojej przeszłości, która trzymała mnie za rękę i nie pozwalała pójść dalej.
- Ciekawe czy nasz przystojniaczek jest delikatny w łóżku... A może lubi się pobawić? O Boże!- jej tęczówki zabłysły z podekscytowania, a dłonie zderzyły się ze sobą, klaskając.- A co jeśli jutro nawet nie będziesz mogła chodzić?!
- Al, proszę.. Przestań. Nie chcesz chyba, bym zmieniła zdanie i postanowiła zostać w domu z pudełkiem lodów, głupim romansidłem i pizzą w drodze.- mój palec wystrzelił w górę w groźbie.
- Masz rację, nie chcę tego.


  Przez cały wieczór uśmiech praktycznie nie opuszczał mojej twarzy. Z uśmiechem poddawałam się wszelkim zabiegom kosmetycznym. Z uśmiechem pozwalałam na przykrycie mojej skóry makijażem. Nie przestawałam się uśmiechać nawet, gdy Alison łokciem strąciła mojego iPhone'a na podłogę, powodując niewielkie pęknięcie na jego szklanym tyle. Co powodowało mój dobry humor? Hm, możliwe iż chodziło o wielką okazję, która przytrafiła się mojemu bratu (jego zespół miał wyruszyć w trasę po wszystkich kontynentach świata) przez co on nieprzerwanie pozostawał szczęśliwy, a może o zainteresowanie którym darzył mnie dzisiejszy gospodarz. Co prawda nie pasowałam do opisu typowej dziewczyny, z którą pokazywał się publicznie, przez kilka dni Dave, jednak faktycznie pytał o mój numer i niejednokrotnie podczas treningu szkolnej drużyny footballowej zatrzymywał się i patrzył na moją osobę, siedzącą na trybunach.

  Byłam niska, co chwilę zmieniałam kolor włosów, nie byłam zbyt popularna, a moje ciało nie było idealne... Pracowałam nad nim, biorąc tabletki odchudzające oraz wylewając siódme poty na siłowni i domowych ćwiczeniach, lecz wciąż dostrzegałam te fałdki pojawiające się na moim bokach, kiedy siadałam czy wyraźnie odstający brzuch, odznaczający się gdy odziewałam swoją klatkę w obcisłą bluzkę. Cholernie bolało  każde spojrzenie w lustro, a nawet jakiekolwiek kupowanie ubrań w sklepach, które nie proponowały swoim klientkom większych rozmiarów. Chciałam być perfekcyjna, by ktoś wreszcie mnie pokochał. Chciałam być perfekcyjna, by poczuć się dobrze.


- O czym tak myślisz?- palec przyjaciółki stuknął w moje ramię, wyrywając mnie z transu w który zapadłam opierając tył głowy o miękkie siedzenie samochodu pożyczonego od Harry'ego, by Al mogła bezpiecznie przetransportować mnie do swojej willi na obrzeżach Londynu.
- O niczym.
- Yhym, jasne. Zawsze, kiedy coś Cię trapi marszczysz czoło i zagryzasz wargę... I hej! Niech to przestanie Cię męczyć, bo zaraz nie zostanie nic z pomadki, którą Ci nałożyłam!- krzyknęła, zmieniając bieg.
- Przekażę tę wiadomość moim myślom!
- I dobrze! Musisz wyglądać perfekcyjnie... Chociaż ty wyglądasz dobrze nawet w dresach j rozciągniętej koszulce.
- Ta...
- O! Jesteśmy na miejscu!


  Domek letniskowy rodziców Dave'a znajdował się półtorej godziny drogi od centrum, w którym znajdowało się mieszkanie Harry'ego, tak więc tej nocy zabrałam kilka rzeczy i postanowiłam zostać u Ally, której willa mieściła się znacznie bliżej miejsca przyjęcia. Nie była to żadna nowość, gdyż robiłyśmy tak za każdym razem, kiedy miałyśmy ochotę uczestniczyć w czymś większym. Harry po prostu nie pozwalał mi na większość rzeczy, które stanowiły normalną część życia studenckiego.

  Tak jak zapamiętałam, moim oczom ukazał się ogromny, zbudowany w całości z wysokiej jakości drewna budynek.  Drogę prowadzącą na parking będący na boku posesji oświetlały poustawiane po obu stronach pochodnie, natomiast sam dom świecił bardziej niż sala koncertowa podczas show. Na zewnątrz już kotłowały się tłumy ludzi, potykających się o własne nogi albo proszących o wpuszczenie do środka. Patrząc na ich rzewne błagania, przeraziłam się  iż faktycznie mojego nazwiska może nie być na długiej liście spoczywającej w rękach ochroniarza, pełniącego także rolę bramkarza. Cholera.


- Wade. McCartney.- powiedziała z ogromną pewnością siebie Al.
- Chwila.- oczy mężczyzny szybko przeskanowały treść kilku kartek, po czym znów wróciły do naszych twarzy.- McCartney jest. Która to Wade?


  Na dźwięk owego pytania niepewnie podniosłam rękę, bojąc się co takiego mogę usłyszeć i czy przypadkiem ja sama nie zostałam wzięta pod uwagę podczas tworzenia spisu osób mile widzianych na tej niesamowicie hucznej imprezie. Już stojąc tuż przy wejściowych drzwiach, dostrzegłam wszystkie członkinie uniwersyteckiego elitarnego, klubu najbogatszych i najbardziej lubianych. Amanda, wysoka blondynka, jak zwykle świeciła biustem przed którymś z piłkarzy. Jade wręcz pożerała twarz syna dziekana. Jedynie Ellie zamiast płci przeciwnej wybrała alkohol, który wlewała w siebie hektolitrami nie zwracając uwagi na osoby, próbujące dostać się do stolika z napojami  umownie dozwolonymi dopiero od ukończenia dwudziestego pierwszego roku życia. Nigdzie jednak nie mogłam zobaczyć Dave'a, który prawdopodobnie musiał opędzać się od napalonych lasek w kusych sukienkach.


- Za dwie godziny masz udać się na tył domu, gdzie będzie czekał na Ciebie pan Balling.- wytłumaczył, zaczepiając wokół naszych nadgarstków opaski bardzo trudne do zdjęcia, gdyż nawet nożyczki nie dają rady z ich teksturą.
- Och. Dziękuję.


  Od razu wyłapałam ciekawskie spojrzenie niebieskich tęczówek Alison, a także uśmiech pełen podekscytowania błąkający się po jej wargach. Od początku roku twierdziła, iż oboje mamy się ku sobie, a nawet stworzyła z naszych imion bromance, który pisała na niemal każdym moim zeszycie, a nawet na rękach. Czasami miałam dość jej starań, bym związała się z kimkolwiek, lecz w dużej mierze to jej zawdzięczałam moją wyższą niż dwa lata temu samoocenę, która pozwalała mi na walkę z wieloma złymi nawykami takimi, jak wywoływanie wymiotów po niemal każdym zjedzonym posiłku. Było kilku kandydatów, którzy mieli szanse na dostanie się do mojego serca, lecz w tamtym czasie wciąż przeżywałam swoją własną żałobę po wszystkich zdarzeniach między mną, a Luke'iem, który teraz jest mi całkowicie obojętny. Ja sama jednak nie widziałam większych szans na związanie się z tym cholernie przystojnym chłopakiem o imieniu Dave, ponieważ nie wiedziałam o nim kompletnie nic, a on od czasu zakończenia przerwy świątecznej unikał mnie na szkolnych korytarzach, jakbym była trędowata.


- Jak myślisz, o co chodzi?- Alison potrząsnęła mną, skacząc w miejscu. Uwaga, tryb fangirl został włączony.
- Szczerze, to nie wiem. Boję się.
- Pomyśl...- zamyśliła się na moment.- Zacisze na tyle domu. Delikatne, dodające erotyzmu światło. Rześkie powietrze. Nagle dostrzegasz swoje Ciacho. Idzie w twoją stronę ubrany w te swoje idealne outfity, z włosami ułożonymi w sexowny nieład. Próbujesz coś powiedzieć, ale On przyszpila Cię do ściany i namiętnie całuje. Idziecie do sypialni i... BUM! Dzieje się magia!


  Jej wyobraźnia spowodowała mocny ucisk w moim podbrzuszu i nagły przypływ gorąca, przez który miałam ochotę włożyć głowę w wiaderko lodu lub zanurzyć się cała w wannie pełnej lodowatej wody. Te uczucie pojawiało się we mnie za każdym razem, gdy widziałam kogoś kto kompletnie mnie kręcił ze strony fizycznej. Wszystkie emocje dodatkowo potęgował mężczyzna, o którym była mowa, a który także pojawił się po drugiej stronie pomieszczenia, podczas gdy Alison kontynuowała swoją opowieść. Prawdę mówiąc, ani trochę nie myliła się, co do jego wyglądu, powodującego dużo szybsze bicie serca w mojej piersi. Jego chude nogi odziewały obcisłe czarne spodnie, umięśniony tors został ukryty pod tego samego koloru koszulką  z nadrukiem. Niesforne pasma włosów sterczały, jak tylko chciały, dodając mu seksapilu, którego miał i tak już zbyt wiele.


- Zamknij usta, Kochana, bo się zaraz oślinisz. Na co tak patrzysz?- sylwetka Brytyjki obróciła się, a kiedy znów wróciła do poprzedniej pozycji, w jej oczach widziałam dziki błysk i ten denerwujący ruch brwiami.- Przyjmij pozę. Udaj, że już dawno rozkręciłaś się i dobrze się bawisz. Nie zwracaj na niego uwagi. Poczekaj aż sam podejdzie.


  Stosując się do kolejnej cennej, złotej rady panny McCartney, mającej wielkie doświadczenie w dziedzinie podrywania i zdobywania chłopców, przeszłam w stronę baru gdzie zamówiłam jakiś kolorowy drink z parasolką, który smakował bardzo egzotycznie i naprawdę uderzał do głowy. Przez około godzinę obserwowałam tańczących w najlepsze ludzi i całujące się pary, wypełniając przy tym swoją szklankę różnymi rodzajami alkoholów w kilkuminutowych odstępach. DJ puszczał co raz to nowsze, stworzone przez siebie mixy i sety, a wszyscy obecni zdawali się bawić co raz lepiej, chyba że tak po prostu działały na mnie procenty krążące w moich żyłach, ale tego nie pamiętam. Nigdzie nie dostrzegałam Dave'a, ani swojej przyjaciółki, tak więc spuściłam wzrok na ciecz, która spoczywała w szklanym naczyniu w mojej dłoni, chroniąc ją przed wylaniem. Mój spokój został zakłócony przez osobę, która nie wiadomo skąd pojawiła się przy moim boku, nie pozwalając mi dostrzec kim tak naprawdę jest i pytając jak się bawię. Zignorowałam pytanie, pociągając soczystego łyka oraz wstając na proste nogi, które niestety lekko ugięły się, z wielką siłą ciągnąc mnie w dół.


- Woah, woah, Jessy! Trzymam Cię!- zachichotała owa osoba, którą okazał się być Blondyn wokół, którego toczyła się wojna w mojej głowie.
- D-Dave? O jeju, przepraszam!- zakryłam twarz, śmiejąc się z nieznanego mi powodu.
- Nie szkodzi. I jak? Tańczyłaś już?- zapytał, plątając ze sobą nasze palce.
- Jeszcze nie. Gdzie idziemy?
- Na parkiet. Zatańczyć.


  Jego duże ręce spoczęły na moich biodrach, zmuszając mnie do wykonywania jak najbardziej sexownych ruchów dzięki którym moja sukienka wyglądałaby naprawdę dobrze powiewając na boki. Muzyka dudniła niskim basami, nasze ciała do siebie przylegały, a wszystko wokół poruszało się w zwolnionym tempie. Czułam na karku gorący oddech chłopaka oraz napięty materiał spodni w okolicach krocza u dołu swoich pleców. Nie było mowy, bym nagle zdecydowała się zrezygnować i odpuścić taką okazję, więc zdecydowanym ruchem obróciłam się twarzą do towarzysza i wpiłam w jego miękkie wargi. Było dużo lepiej niż w moich przewidywaniach. Jego jedna dłoń ujęła mój podbródek, a druga ścisnęła pośladek przez co podskoczyłam, rozcinając sobie wnętrze dolnej części ust. Nie była to jednak żadna przeszkoda do kontynuowania pocałunku, który był naprawdę hot. Chciałam go tu i teraz. Bez ubrań, które jako jedyne zatrzymywały nas przed pójściem dalej.  Usta Dave'a przylgnęły  do skóry mojej szyi ssąc i przygryzając, co było cholernie sexowne. Przymknęłam oczy.


- Czy to dobre uczucie?- szept łaskotał moje ucho.
- Oh, tak...
- Mam przestać?
- N-Nie.


  Gdy leniwie uniosłam powieki,  Blondyn spoglądał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy i lekkimi rumieńcami na policzkach, dodającymi mu uroku i odejmującymi kilka lat. Wyglądał tak cholernie idealnie, iż miałam ochotę schować się w najodleglejszym kącie w pozycji embrionalne i rzewnie płakać. Nagle mój 'ukochany' ( chyba mogę go tak nazywać, prawda? ) został szarpnięty przez zakapturzoną postać, która pociągnęła go przez tłum w nieznanym mi kierunku. Ze wszystkich sił próbowałam ich dogonić, lecz zbyt duże ilości wypitego alkoholu i wysokie obcasy, jedynie utrudniały mi zadanie. Nie wspominając nawet o ludziach, którzy nie pozostawiali między sobą nawet kilku milimetrów odstępów.


- Przepraszam! Hallo! Chciałabym przejść! Kurwa mać, przepuśćcie mnie!- wrzeszczałam, rozpychając się łokciami.


  Nigdzie nie widziałam Dave'a ani tajemniczego przybysza, który w żadnym wypadku czy stopniu nie pasował do zgromadzonego w domku towarzystwa. Jego sylwetka już na pierwszy rzut oka budziła respekt i informowała, iż ów mężczyzna nie zaniechał ćwiczeń na siłowni. Nie dostrzegłam jego twarzy, lecz domyślałam się iż była równie mroczna co i on cały. Powodował we mnie wielką trwogę. Bałam się, że zrobi coś osobie, która w krótkim czasie zajęła dużą część mojego serca. Bałam się, iż więcej go nie zobaczę. Cholera... Jak to szybko się potoczyło! Nigdy taka nie byłam! Gdy minęło dobre kilkadziesiąt minut stwierdziłam, iż to już czas by przedostać się na tył domu i odnaleźć Dave'a, który zgodnie ze stwierdzeniem bramkarza, miał tam na mnie czekać.


- Dave! Dave! Jesteś tu? Hallo!


  Nie uzyskałam, jednak odpowiedzi na swoje krzyki, a jedyne co usłyszałam to lekki szum wiatru targającego korony nie wysokich drzew wokół posesji. Nigdzie nie było nawet żywego ducha, a ciemność spowijająca "ogródek" powodowała u mnie zimne dreszcze i chęć jak najszybszej ucieczki. Akurat w momencie, gdy miałam odwrócić się i odejść, w cieniu sosny dostrzegłam niemal całkowicie niewidzialną postać. Musiał to być chłopak, gdyż jego barki były naprawdę szerokie. Moje przypuszczenia jego obecność potwierdził także dźwięk łamanych suchych gałązek pod jego butami.


- D-Dave?- zająkałam się, kiedy ten ktoś postąpił kilka kroków w moją stronę, pozostając na granicy lekkiego światła, które dawał księżyc.
- Nie.- warknął.
- Więc kim jesteś?


  Mężczyzna przekroczył niewidzialną linię, dzięki czemu mogłam przyjrzeć się jego zewnętrzu. Faktycznie był to ten sam, zakapturzony typ, który wyrwał z moich objęć blondyna. Jego skóra była ciemna, tak samo jak niemal czarne tęczówki oczu, natomiast podciągnięte rękawy odsłaniały liczne tatuaże. Wyglądał, jak chłopak przed którym ostrzegali mnie rodzice, kiedy byłam mała. Ba! Wyglądał całkowicie niebezpiecznie. Przełknęłam ślinę, chcąc w mgnieniu oka opuścić tył budynku, lecz nie było mi to dane, gdyż nagle do mojej twarzy przylgnął jakiś mokry materiał, a obca mi, wytatuowana ręka zamknęła moją talię w uścisku.


Zapadła ciemność.


___________________________________________________________


Ba dum tss!!
Spodziewaliście się takiego końca rozdziału? Hm?
Wiem, że pewnie nic nie rozumiecie, ale wszystko niedługo
się wyjaśni i na pewno nie jest to to o czym myślicie! Pojawiło się 
kilka skarg, że rzadko dodaję i próśb, bym szybciej pisała, lecz to nie
zależy ode mnie, a i tak dodaje często rozdziały, jak na okoliczności.
Jestem zagrożona z dwóch przedmiotów, a niedawno rozpoczęłam
technikum, soł to nie wróży dobrze. Przepraszam i obiecuję, że się
poprawię! Pamiętajcie o 50 komentarzach i naszym hashtagu!

41 komentarzy:

  1. ŻE CO KURWA?!
    LUKE SIE W PSYCHOLA BAWI?!?!?!
    COOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO .___.
    czekam na następny ._.

    OdpowiedzUsuń
  2. BOŻE TO ON
    JA TO KURWA WIEM TO BYŁ LUKE
    PISZ JAK NAJSZYBCIEJ NASTĘPNY
    @dirtyxjano

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste po prostu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Łoł łoł łoł !!! Luke psychopacie XD XD Czekam na next :)))))

    OdpowiedzUsuń
  5. O JEZU, ROZDZIAŁ TAK ŚWIETNY FAHKHGKHFGKJARJ
    BOŻE, CZY TO LUKE?
    KOCHAM TWOJE FF
    NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NN OMG
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń
  6. To było świetne! ❤ chce kolejny ��

    OdpowiedzUsuń
  7. O cholera jestem totalnie zdezorientowana xD czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu jajsnajajsjzjzbskxlslz! Rozdział zmierzył wszystko! Czekam na kolejny rozdział i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To Luke, to musi być Luke, ale znając Ciebie pewnie nas zaskoczysz xD
    Także czekam na następny :)
    Pozdrawiam i weny życzę xx

    OdpowiedzUsuń
  10. jejku hgjdkdjd świetny rozdział, nie mogę doczekać się kolejnego xx / @luvmyedwards

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudownyyyyyyyy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Omg świetny rozdział i Luke omg suncdtub

    OdpowiedzUsuń
  13. Emm a ona nie spotykała się z kolegą Harry'ego czy jakoś tak? A teraz nagle Dave? Nie rozumiem: c

    OdpowiedzUsuń
  14. OMG takie to jest świetne że ja nie moge :)
    Omomomomomomomom czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeju!!! Mega!! Myślę ze to Luke, ale znając ciebie pewnie nas zaskoczysz i to nie będzie in xd

    OdpowiedzUsuń
  16. powie mi ktoś łaskawie co się właśnie stało?!?!?

    OdpowiedzUsuń
  17. To bedzie albo Luke, albo jego kolega jakiś haha ;) Życzę weny i pozdrawiam ^^
    wikcia737

    OdpowiedzUsuń
  18. Masakra w pozytywnym sensie! Pisz szybciutko, bo chcę żeby to się wyjaśniło, bo nic w sumie nie kumam!! Choć w sumie nie wierze w 50 komentarzy, więc nie wiem ile będziemy musiały czekać... ;/

    OdpowiedzUsuń
  19. omg,to luke na pewno luke. trochę poczekamy na kolejny ale warto ,uwielbiam twoje ff
    powodzenia w poprawianiu ocen x

    OdpowiedzUsuń
  20. Jejku kocham to opowiadanie tak bardzo!

    OdpowiedzUsuń
  21. LukeLukeLuke ❤

    OdpowiedzUsuń
  22. Havxbxjhshshhajshhsha ❤️ Świetny *-*

    OdpowiedzUsuń
  23. Hrjdrhtkcdjvykdsub! Super i mega wciągający, czekamy *.*

    OdpowiedzUsuń
  24. Oooooo jaaaaaaaa to jest cudowne hbjadbskjghackh <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny!! Super!! Hdjsvsywvhd!!

    OdpowiedzUsuń
  26. Tak długo na niego czekałam, ale było warto *.*

    OdpowiedzUsuń
  27. Dodtyhvcddddbbcfgjlbsdu chce więcej

    OdpowiedzUsuń
  28. Ale zwrot akcji, czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Oj, mega! W trakcje czekania na nowy rozdzial zaczne sobie ti ff od początku ;p

    OdpowiedzUsuń
  30. Wow czekam na więcej fkckxj

    OdpowiedzUsuń
  31. Fshdbjd nieźle, to nie Luke .. Czekam sprawdzić czy mam rację xd

    OdpowiedzUsuń
  32. Next!! Next!! Next!!

    OdpowiedzUsuń
  33. Jestem zakochana w tym opowiadaniu :)))

    OdpowiedzUsuń
  34. Polecam wszystkim osobom, którzy szukają dobrego bloga. Dobra robota!

    OdpowiedzUsuń
  35. to nie luke i luke ją uratuje?

    OdpowiedzUsuń
  36. Geeenialny, szkoda tylko że z im się nie spotkała, ale alkcja trwa, ten "porywacz" to pewnie Lukeeey ^^ awh, czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  37. a może to rzeczywiście nie jest Luke, tylko jakis porywacz, i L. ją uratuje :D Albo to jakiś jego kumpel i jest to upozorowane żeby było że jest jej "wybawicielem" ^^ czekam na nn :3 weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  38. W sumie to tylko w końcówce się coś dzieje, troszkę błędów, ale jestem ciekawa kto jest tym porywaczem ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. Czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  40. Oj dziewczyno, życzę weny i czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  41. SUPER SUPER SUPER
    czekam na kolejny,masz talent x

    OdpowiedzUsuń