#BadBoyPL
- W
co ty grasz?!- wrzasnęłam, czując, iż wrę od środka.
- W
to co wszyscy, Mała.- rzucił mi ostatnie spojrzenie, po czym zniknął w tłumie
gnieżdżącym się na korytarzu ich dużego domu.
Czując, iż moje nogi odmawiają mi
posłuszeństwa, na miękkich kolanach opadłam na materac łóżka z Myszką Micki. Ukryłam twarz w
dłoniach, czekając aż mój oddech wreszcie powróci do normy, a klatka piersiowa
znów będzie unosiła się w miarowym tempie. W mojej głowie panował całkowicie
niezrozumiały mętlik, a słowa, które zostały wypowiedziane w stosunku do mnie
chwilę wcześniej, odbijały się echem w czaszce. Nie potrafiłam zrozumieć
intencji owej wypowiedzi i tak naprawdę, nie chciałam zamartwiać się tym
podczas pierwszej imprezy, na której kiedykolwiek miałam okazję być. Muzyka dochodząca zza drzwi dudniła dwa razy
głośniej, a krzyki tłumu zgromadzonego na posesji zapewne słyszeli nawet
mieszkańcy Sydney.
Do moich uszu doszedł dźwięk cichych
kroków, więc momentalnie podniosłam się do pozycji stojącej, bojąc się iż Luke
postanowił powrócić. Jednak zamiast
chłopaka z charakterystycznym kolczykiem, ujrzałam Beau chichoczącego pod nosem
z niewiadomych przyczyn. Koszulka zniknęła z jego torsu, podobnie do butów. Na
mój widok jego zaczerwienione oczy
powiększyły się, jednak nie trwało to długo, ponieważ już chwilę później
ciągnął mnie w stronę blatu, który zajmował na początku imprezy. Nie
przestawałam szarpać się i zapierać z wszystkich sił, co zostało w pewnym
sensie zignorowane, gdyż chłopak po pijaku miał jeszcze więcej siły niż na
trzeźwo. Nie wiem jakim cudem, ale w salonie znajdowało się jeszcze więcej
ludzi, niż zaledwie trzydzieści minut wcześniej. Większość przybyłych bawiła
się na zewnątrz, niektórzy leżeli jakby pozbawieni przytomności… Jednak jedna jedyna
osoba pozostała przy zdrowych zmysłach… Luke. Szatyn bystrym wzrokiem
obserwował każdy mój najmniejszych ruch, popijając przedziwny drink z wysokiej
szklanki. Kiedy sugestywnie oblizał usta oraz dał znak, iż cały czas mnie
obserwuje, poczułam jak czerwony rumień wpływa na moje policzki. W między
czasie Beau zagwizdał, a para zajmująca jego wcześniejsze miejsce od razu ulotniła
się w stronę wyjścia. Australijczyk usadowił
się na drewnie, po czym ujął mnie w talii, bym mogła obciążyć jego kolana. Najstarszy
z braci przedstawił mnie swojemu najbliższemu towarzystwu, cały czas trzymając
mnie zdecydowanie zbyt blisko siebie. Jego palce wpijały się w moje biodra, a
głowa spoczywała na moim ramieniu. Kompletnie nie wiedziałam o czym rozmawiają
mężczyźni siedzący przed nami, dlatego poczęłam rozglądać się wokół.
Dostrzegłam Jai’a wznoszącego toast z praktycznie uwieszoną na sobie Sam,
Jack’a (tak, tego pozornie nieśmiałego kujona) pijącego wraz z Luke’iem shoty z
pępka jednej z pierwszoklasistek, a także masę gości obściskujących się na
schodach. Nagle muzyka zmieniła się, w wyniku czego Beau zapiszczał, niczym ja
na widok nowego klipu 5 Seconds Of Summer i zaciągnął mnie na parkiet. Patrząc
na chłopaka wyginającego swoje ciało w rytm piosenki „Rude” zespołu Magic!, zakryłam
usta dłonią, wręcz umierając ze śmiechu. Co najdziwniejsze, wszyscy wokół nas
zdawali się nawet nie zauważać jego pokazu umiejętności tanecznych. Charakterystyczny
głos Asri Atweh’a* zamilkł, a na jego miejsce usłyszeliśmy jakiś pełny erotyzmu
utwór. Ręce Bobo powróciły na moje biodra, skłaniając mnie tym samym do
przyłączenia się do tańca. Byłam zawstydzona, ale przystałam na jego propozycję,
poruszając powoli nogami. Po pewnym czasie zrozumiałam, że nie jest to tak
trudne, jak przewidywałam i już z większą odwagą ocierałam się o Zielonookiego.
Mój tyłek co pewien czas stykał się z jego kroczem, palce wplotłam w jego
włosy. Wiedziałam, iż prawdopodobnie będę tego żałowała, ale… Cóż… To był ten
jeden jedyny raz. Wargi przyjaciela
pozostawiały mokre pocałunki na mojej szyi, sprawiając że dreszcze przeszyły
moje ciało wzdłuż kręgosłupa. Raptownie straciłam kontakt z Beau, a kiedy
odwróciłam się, zobaczyłam tylko jego i Luke’a plecy. Przez moment stałam, jak kołek, nie wiedząc co
się właśnie wydarzyło, po czym odnalazłam Samanthę, aby oznajmić jej, że wracam
do domu.
Ulice jednej z najmniejszych i najbardziej
luksusowych dzielnic Melbourne były praktycznie w całości opustoszałe, jedynie
kilku gości imprezy zataczało się na chodniku, co chwilę upadając. Sąsiedzi
Brooksów wyjechali na zagraniczne wakacje, ponieważ w osiemdziesięciu
procentach były to zapracowane i bezdzietne rodziny, które mogły pozwolić sobie
na urlop dopiero po zakończeniu przez nas, uczniów wakacji. Była późna nocna
godzina, dlatego ani jedna latarnia nie rzucała światła na drogę, którą
musiałam pokonać. Czy bałam się? Oczywiście, mimo że mój dom znajdował się
kilkanaście metrów dalej. Okoliczności przyrody, w tym także temperatura,
zdecydowanie nie działały na moją rękę. Było cholernie zimno. Swoja ramiona
okryłam bluzą, którą złapałam tuż przed wyjściem z przyjęcia i
najprawdopodobniej należała do jednego z braci.
Moje tempo stawiania stóp na podłożu zwiększyło się do maksimum, gdyż z
pewnością ktoś szedł krok w krok za mną. Ta część miasta była jedną z
najbezpieczniejszych, lecz była także niezłym kąskiem dla złodzieji.
Wstrzymałam oddech, obracając się na pięcie. Ku mojemu zdziwieniu ujrzałam
niewiele starszego od siebie chłopaka, idącego z rękami wciśniętymi do kieszeni
i spuszczoną głową. Jego wzrok zawisł na
wysokości mojej twarzy, dzięki czemu przyłapał mnie na wpatrywaniu się w jego
ukrytą w mroku sylwetkę.
-
Gaapisz się.- rozbrzmiał jego melodyjny głos z nutką śmiechu.
-
Ja… Um… Sorry.- mruknęłam, zwracając się w stronę bramy swojego domu, obok
którego znajdowaliśmy się.
-
Zaczekaj.
Niepewnie
oparłam się o metalowe wejście, czekając aż nieznajomy oświadczy mi o co
konkretnie mu chodzi. Głośna muzyka dochodząca z posiadłości na końcu ulicy była
dobrze słyszalna, a coraz więcej osób
starało się powrócić do swoich kamienic, bloków i tym podobnych. Widziałam
wiele znanych mi twarzy, wśród nich były także szkolne piękności, które
prezentowały się zupełnie inaczej niż za dnia. Ich markowe, obcisłe ubrania
były pomięte oraz ubrudzone dziwnymi substancjami, a idealna cera została
zakryta toną podkładu i rozmazanymi w tamtym momencie tuszami do rzęs… Nie
wyglądały już, jak modelki, na które leciał każdy możliwy chłopak.
-
Jestem Nash.- w świetle księżyca dostrzegłam, iż jego brew i warga są bardzo
spuchnięte.
-
Jessica. Co ci się stało?
-
Hm… Nie jestem mile widziany w domu tych idiotów.- kopnął kamień leżący obok
jego stopy.
-
Znam to.
-
Ty?!- zakpił.- Beau jakoś nie wydawał się…
Jego
wywody na temat moich kontaktów z braćmi Brooks zostały przerwane przez nikogo
innego, jak Luke’a i Jai’a! Och. Jaka niespodzianka. Czujecie ten sarkazm? Wszystko byłoby mniej dziwne i straszne, gdyby
nie fakt iż trzymali oni pod ramiona Samanthę. Była jak na nią śmiertelnie blada,
wyglądała jakby nawet nie oddychała, jej włosy sterczały w każdym możliwym
kierunku, a po jej makijażu nie zostało nawet śladu. Po raz kolejny tego dnia
zakryłam usta dłonią i wytrzeszczyłam oczy z przerażeniem. Młodszy z bliźniaków krzyknął, żeby tak nie
stała, więc drżącymi dłońmi otworzyłam bramę, chwilę później również drzwi
frontowe.
- Jai
pomóż Jess, a ja zajmę się tym frajerem Grier’em.- warknął Luke, kiedy Sam
spoczęła na kanapie w salonie.
-
Nie! Zostaw go!- w ślad za chłopakiem wybiegłam na zewnątrz.
-
Idź do środka. Już.- zacisnął usta w wąską linię.
-
Nigdzie się nie wybieram. Nie możesz ZNOWU robić mu krzywdy.- starałam się, jak
najdłużej przeciągać tę pozbawioną sensu rozmowę, aby Nash zdążył uciec.
-
Ależ mogę… I właśnie to mam zamiar zrobić, więc idź kurwa do domu.- wycedził
spomiędzy zaciśniętych zębów.
-
Okey.- zaświergotałam.- Powiem Ci tylko
jedno… Nash’a tutaj już nie ma.
Luke
przeklnął pod nosem, po czym złapał mój nadgarstek najmocniej, jak tylko mógł,
nie pozwalając mi odejść w spokoju. Jego twarzy nie zdobił ten firmowy uśmiech…
Wręcz przeciwnie. Wyglądał jakby miał zamiar lada chwila mnie uderzyć.
-
Nash? Nie pamiętasz, co ci powiedziałem? Szkoda, bo byłem wtedy w chuja
poważny.- syknął tuż przy moim uchu.
-
Ja…
-
Zamknij się. Jeszcze będziesz żałowała, że zamieniłaś chociaż jedno słowo z tym
dupkiem.
- O
co ci chodzi?!- pchnęłam go.- Masz ze sobą jakiś problem?!
-
Ja? Nie. Zadbam tylko, żeby się więcej do Ciebie nie zbliżył.
*Asri
Atweh- Nie wiem, jak odmienić jego imię
i nazwisko so… Niech będzie tak.
_________________________________________________________
Cześć!
Cóż mogę powiedzieć…? Dzieje się xD Mam już pomysł na dalszą
akcję, więc jest okey :D Ten rozdział jest dość długi, tak sądzę.
Jest Was już ponad 40 w zakładce z informowanymi
* PARTY HARD* Lol xD Mam nadzieję, że będzie Was jeszcze przybywało.
Chciałabym, by te opowiadanie trafiło do większej ilości osób, dlatego
byłoby mi miło gdybyście zaprosili do czytania chociaż jedną osobę
ze swojego Tl na Twitterze ^^
Co sądzicie o akapitach?
Lepiej z nimi czy też bez?
Cieszyłabym się bardzo, gdybym zobaczyła pod tym rozdziałem 20
komentarzy.
Dacie radę?
Jak zwykle świetny ;)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział jak zawsze :) Akapity są ok
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie ci idzie! Oby tak dalej
Czekam na następny x @awmybrooksxx
Super rozdzial. Obojetnie mi czy z akapitami czy bez nich. Kocham tego bloga i jest super ❤
OdpowiedzUsuńPostaram sie kogos zaprosic x
Pozdrwiam,
@mcvampxs
BsksboabclankdnalcnsoxNoznlnx ten rozdzial >>>> naprawde trudno domyslec sie co bedzie dalej
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :*
Swietne *.*
OdpowiedzUsuńOn jest swietny :)))
Czekam na nexta :*
TEN ROZDZIAŁ - JAK ZAWSZE ŚWIETNYY !!
OdpowiedzUsuńA LUKE'OWI TO SAMA PRZYJEBIE, JAK SIE NIE OGARNIE Z ZACHOWANIEM :v
CHCE NASTĘPNY ROZDZAIŁ *.*
CZEKAM CZEKAM CZEKAM CZEEEEEEEEEEEEEEKAM :3
@and_disappear ♥
omg serio, Luke jest coraz bardziej dziwny xd
OdpowiedzUsuńrozdział jisdgfsuidfkgsujkf <3 omfg udyrthoierj <3
@SkaylerW
Jezu czy ty zawsze musisz konczyc w takich momentach? Haha
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdzial!♡
Świetny !!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!!!!!!!!!!! ♥♥♥♥♥♥♥♥
Czekam z niecierpliwością na następny!
OdpowiedzUsuńpo prostu *_______*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAkcja się rozkręca!!! Nareszcie jahdhhdvsid <3 nie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuń@ilyfiveidiots
O CO MU CHODZIIII
OdpowiedzUsuń@janoslutzx
Uwielbiam to ff. Jest jednym z najlepszych opowiadań o Janoskians. Co do rozdziału, cóż... Dziwi mnie zachowanie Luke'a. Coś z nim nie tak? I strasznie nienawidzę Sam(?), nie pamiętam już dokładnie imienia siostry bohaterki. Masz bardzo dobry sty pisania, dzięki czemu czyta się łatwo i przyjemnie. Jest tylko jeden problem... rozdziały są stanowczo za krótkie.
OdpowiedzUsuńOficjalnie ogłaszam, że zdobyłaś nową czytelniczkę! Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział! I chyba jestem w #jeauteam, lmao.
/Julia.
Ale sie dzieje ! OMG to jest takie świetne że nie da sie tego opisać ! ♥
OdpowiedzUsuńCzekam juz na następny, świetna robota :)
Życzę weny oczywiście x
@Okay_Okay17
jejku genialne jak zwykle omg dgdffggfffd dziwi mnie trochę zachowanie lukea no ale mam nadzieje ze to się polepszy. pozdrawiam i czekam na kolejny @ohmyneymar x
OdpowiedzUsuńCudowny. Czy mogłabyś informować mnie na tt?
OdpowiedzUsuń@DREWSOSJ
Rozdział naprawdę super *.*
OdpowiedzUsuńMasz talent :3
Czekam na następny.
Pozdrawiam i weny życzę xx
Cudo ^_^
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :D
Weny <3
Jezuuuu boskie. Niech Luke zostawi Nasha ;_;
OdpowiedzUsuń@aussiessexy
genialny! :)
OdpowiedzUsuńtt: @bibzrauhlx informuj mnie o następnych rozdziałach :)